Interes trzeba było zamknąć. I nawet próba sprzedaży za trzykrotnie mniejsze niż wartość całej firmy pieniądze, nie powiodła się... Brzmi jak kiepska bajka. Ale na rynku mięsa coraz częściej właśnie tak wygląda rzeczywistość.

Eksport staje się coraz uboższym bratem importu, który teraz pochłania nasz rynek. W giełdowych ofertach mnóstwo propozycji sprzedaży i to w bardzo korzystnych cenach. Kto może sobie pozwolić na duże zakupy, zamawia przynajmniej 20 ton chłodzonego surowca, o jaki u nas – mimo rosnących zapasów – wciąż trudno. W Polsce wciąż bowiem króluje mięso mrożone.

Półtusze wieprzowe tanieją na potęgę. W ciągu tygodnia ceny poszły w dół o kolejne, jak mówią niektórzy 20 groszy za kilogram, a nawet – zdaniem innych aż o 50 groszy. Teraz kilogram pełnych, chłodzonych można kupić po około 6 zł.

Tymczasem oczekiwania potencjalnych nabywców są jeszcze wyższe, a właściwie niższe. Ci są skłonni zapłacić za półtusze nie więcej jak 5,5 zł. Tak jest na rynku krajowym. Tak jest też w przypadku odbiorców zza wschodniej granicy.

Mrożone półtusze, oferowane przez ARM po 5,80 zł to poprzeczka absolutnie nie do zaakceptowania. Ale być może ceny osiągną kolejny dołek, bo tam, gdzie się wszystko zaczyna – na rynku żywca wieprzowego – coraz taniej.

W niektórych punktach skupu, a tych z każdym dniem robi się coraz więcej, rolnicy za dostarczone tuczniki dostają już poniżej 4 zł za kg. Wszyscy patrzą sobie na ręce i w ten sposób dostosowują cenniki do konkurencji.

W klasyfikacji poubojowej nawet za najwyższe klasy nikt już nie płaci powyżej 6 zł. Klasa „S” i „E” jest wyceniana od 5,3 do 5,9 zł za kg. Klasa „U” kosztuje 5,1 – 5,6. A wyjściowa „R” – spadła nawet poniżej 5 zł.

Przeceny dotarły też i na targowiska, choć tu korekta jest dużo łagodniejsza. Najniższe stawki w kujawsko-pomorskim. Tu parę prosiąt można kupić po 250 zł. Najdrożej w Małopolsce – 510 zł.



Źródło: farmer.pl