Jeden z powodów tak znacznych podwyżek to obawa o skutki huraganu w rejonach największego wydobycia ropy, bo reszta przesłanek nie sprzyja raczej podwyżkom. Dlatego część analityków rynku paliw, mówi nawet o nadchodzącej korekcie, choć trudno w to uwierzyć, oglądając ostatnie wzrosty.

Z drugiej jednak strony, za obniżkami przemawia kilka czynników. Chociażby niski popyt na ropę naftową. Do tego stopnia, że rafinerie ograniczają przerób tego surowca.

W październiku wskaźnik wykorzystania zdolności przerobowych amerykańskich rafinerii na poziomie 82% był najniższy od ponad 20 lat – podaje Urszula Cieślak z BM REFLEX. Do tego należy jeszcze dodać malejący import.

Tak w skrócie wygląda sytuacja u głównego konsumenta ropy naftowej. A w Rosji – u największego obecnie producenta, dostawy rosną. Produkcja ropy w październiku była większa o blisko 2% niż przed rokiem i rekordowa od czasu upadku Związku Radzieckiego.

A co na naszym podwórku? Dalej wzrosty. I w hurcie i w detalu, chociaż tym razem bardziej zauważalne już bezpośrednio przy dystrybutorach. Litr benzyny Eurosuper 95 kosztuje średnio o 8 groszy więcej niż w ubiegłym tygodniu. Podobnie rzecz się ma z olejem napędowym. Ceny autogazu wzrosły najmniej, bo o 3 grosze.

Tak więc uśredniając stawki po ostatnich zmianach cenników w górę, trzeba przyjąć, że litr najpopularniejszej benzyny kosztuje 4,5 złotego. Diesel osiągnął poziom 4 złotych. Gaz – 2,20 zł za litr.

Ale oczywiście skala podwyżek zależy od rejonu kraju. Na niektórych stacjach benzynowych wzrost cen paliw sięgnął nawet 15 groszy na litrze, na innych 5. Ale są i takie, które jeszcze nie podniosły cenników w górę. Te, najpewniej zrobią to jeszcze w tym tygodniu.

Jak dalej zachowa się rynek? Jeśli przyjąć scenariusz, że ropa naftowa będzie nadal drożała, cała nadzieja w złotym. Gdyby naszej walucie udało się utrzymać kurs wzrostowy wobec dolara, moglibyśmy jeszcze mieć nadzieje na tańsze tankowanie.

Źródło: farmer.pl