Jedynie w przypadku oleju napędowego, cenniki spadają kolejny tydzień z rzędu – komentuje Urszula Cieślak – dyrektor marketingu w BM REFLEX.

A to oznacza, że różnice cen diesla i benzyny pogłębiają się coraz bardziej. To wynik zmian na rynkach europejskich, bo to na ich podstawie ustalane są ceny krajowych paliw.

Od początku roku ceny benzyny w Europie wzrosły o 65%. Olej napędowy zdrożał tylko nieznacznie, tu podwyżki wyniosły zaledwie 2%.

W styczniu ceny diesla i benzyny były na bardzo porównywalnym poziomie i kształtowały się odpowiednio 3,43 i 3,42 złotego za litr.

Jakie perspektywy na najbliższą przyszłość? O ile olej napędowy powinien nadal spadać, o tyle w przypadku benzyn szykuje się zmiana cenników w górę.

Ten tydzień powinien być jeszcze stabilny, ale skala wzrostu hurtowych cen benzyn od 60 zł za 1000 litrów w Lotosie do 105 złotych w Orlenie nie pozostaną bez odpowiedzi ze strony właścicieli stacji.

Przenieśmy się jeszcze na rynek ropy naftowej. Zapasy ropy za Oceanem są na najwyższym od blisko 20 lat poziomie. A popyt na produkty ropopochodne spada. W ubiegłym tygodniu obniżył się do najniższego od 2001 roku poziomu.

Popyt na oleje w USA jest o 14% niższy w porównaniu z ubiegłym rokiem. Na benzyny zaledwie o 1%. Diesel powinien wrócić do łask dopiero w przyszłym roku – komentują specjaliści. Wtedy skala podwyżek może być większa niż w przypadku benzyn.

Wiele też będzie zależało od zbliżającego się sezonu huraganowego. Jeśli w wakacje ożywi się popyt na benzyny, a sytuacja na rynkach akcji będzie w miarę stabilna, ceny ropy naftowej mogą ponownie osiągnąć pułap 70 – 75 dolarów za baryłkę.

Źródło: farmer.pl