Według Forbesa 58-letni Babiš (urodzony w słowackiej Bratysławie, obywatel CR) ma majątek szacowany na 2 mld dolarów, co czyni go drugim pod względem zamożności obywatelem Republiki Czeskiej. Perłą w finansowej koronie biznesmena i polityka jest liczący 200 spółek holding Agrofert. W ubiegłym roku obroty firmy sięgnęły 132,5 mld koron. Przedmiotem jej działalności są głównie produkcja i handel żywnością. Niejako przy okazji holding jest także mocny w środkach ochrony roślin i nawozach.

I co ważne jednym jej właścicielem jest Babiš.W 2011 roku Babiš założył ruch Akcję Niezadowolonych Obywateli (Akce nespokojených občanů - ANO co w języku czeskim oznacza także tak). W ostatnich wyborach parlamentarnych (25-26 października) ANO dostała ponad 18,5 proc. głosów, zajmując drugie miejsce i zdobywając 47 mandatów poselskich.

I teraz według wielu Babis typowany jest na szefa finansów naszych południowych sąsiadów. Czy polskie firmy mogą obawiać się ewentualnego nowego szefa finansów Czech? Co spowodowało, że Babiš tak ostro wypowiada się o polskiej żywności?

Zanim Babis w programie "Mate slovo"określił polską kiełbasę "gównem" starł się a właściwie do dzisiaj spiera z Orlenem.

Dekadę temu Czesi sprzedawali większościowy pakiet koncernu petrochemicznego Unipetrol. Nasz PKN Orlen i Agrofert zawarły porozumienie na mocy którego razem złożyły ofertę. Co było dalej? Polska spółka wraz z czeską firmą wygrały. I tu zaczęły się problemy. Według Czechów z Agrofertu Orlen na mocy przedprywatyzacyjnych porozumień miał odsprzedać część chemiczną firmy. Jak było dokładnie dzisiaj trudno dociec.

Ostatecznie Orlen nie sprzedał Agrofertowi części Unipetrolu (w polskiej spółce zmienił się zarząd) a cała sprawa zakończyła się w sądzie. Jednak coś musiało być na rzeczy skoro koniec końców PKN musiał wypłacić pokaźne odszkodowanie właścicielowi Agrofertu. Jednak Babis wciąż uważa, że nie pokryło ono wszystkich jego strat. Orlen już jednak płacić nie zamierza. Co ważne ostatnio w sądzie zwyciężyła polska spółka. Jednak Babiš odwołał się od wyroku.

Być może te wydarzenia nastawiły negatywnie Babiša do Polski. Jednak w przypadku żywności w grę wchodzą raczej prywatne interesy biznesmena. Agrofert jest bowiem właścicielem 1,5 proc. gruntów ornych w Republice Czeskiej. Tylu hektarów ziemi u naszych południowych sąsiadów nie ma nikt. Nic więc dziwnego, że ekspansja polskiej żywności Babišowi może być nie w smak.

Obserwatorzy sceny politycznej uważają, że Babis jeśli wejdzie do rządu to będzie musiał złagodzić retorykę. Zresztą nad Wełtawą wiele osób jest dość niechętnych planom politycznym Babiša. Jak pisze internetowe wydanie dziennika Mladá Fronta DNES " na rynku panuje obawa, zwłaszcza wśród dużych firm i grup finansowych, że ich konkurent mógłby zostać szefem Ministerstwa Finansów i wpływać na prawne i podatkowe otoczenie biznesu w Czechach".

Co ciekawe słowa te padają w dzienniku, który wraz z inną opiniotwórczą gazetą "Lidové Noviny" wchodzi w skład koncernu wydawniczego Mafra, niedawno przejętego przez Babiša...