Po długim okresie zastoju, ceny tego mięsa ruszyły w górę. Wszystko przez zmniejszone uboje. A efekt jest taki, że dziś na giełdach towarowych mięsa drobne wołowe klasy drugiej, kosztują 8,20-8,80 złotych za kilogram. 

I na tym koniec podwyżek. Reszta leci w dół. Najwyraźniejsze przeceny dotknęły rynek drobiu, który jeszcze od grudnia tamtego roku, trzymał się na wysokich poziomach.

Jak wyglądają cenniki? Filety z piersi kurczaka staniały o 1,5 złotego za kilogram. Teraz kosztują 10 złotych. O złotówkę, do 5 złotych spadły ceny ćwiartek. Skrzydełka z kurczaka z 4,30 przeceniono na 3,5 złotego.

Przy dzisiejszym kursie euro, blisko 4,33 zł, zupełnie przestał opłacać się import. Jak przekonuje Andrzej Dębowski z Giełdy Rolpetrol w Łodzi, zachodni producenci mięsa będą musieli i u siebie obniżyć stawki, bo na problemy z popytem narzeka cała Europa.

Za to ma szanse ożywić się eksport. W dynamicznym tempie spadająca wartość złotego zachęca do zakupów u nas. Ale niektórym krajom, tak jak Rumunia czy Niemcy, to nie wystarcza. Czekają na jeszcze większe przeceny drobiowych filetów, ćwiartek, skrzydełek.

Wyraźnie taniej jest też na rynku wieprzowiny. Stawki proponowane za półtusze obniżyły się w ciągu tygodnia o 20 groszy. Kilogram można już kupić nawet po 6 złotych. 

Firmy tęsknie spoglądają na wschodnie rynki, ale te sprawiają wrażenie, że wciąż jeszcze nie obudziły się ze świątecznego letargu. Tak więc towary najbardziej „chodliwe” w tym kierunku, takie jak tłuszcze czy słonina, tworzą w chłodniach coraz większe stosy.

Pojawił się też problem ze sprzedażą nóg wieprzowych, które jeszcze nie tak dawno podbijały azjatyckie rynki. Ale po kilkunastu reklamacjach, tak jak to było ze strony Chińczyków, skutecznie wstrzymano wysyłki.

Źródło: farmer.pl