W tym wypadku jedynym rozwiązaniem wydaje się być import. Główne kierunki to Słowacja i Czechy. Tam tona tego zboża kosztuje 100 – 105 euro. Znacznie drożej jest za zachodnią granicą. Niemcy liczą pszenicę po 126 euro za tonę.
Na naszym rynku ceny zróżnicowane. Od 440 na Lubelszczyźnie do 480 na Dolnym Śląsku.

Bardzo duże problemy są też z zakupem kukurydzy. Ale tu sytuacja jest odwrotna. Rolnicy nie chcą pozbywać się ziarna, bo wciąż mają nadzieję na wzrost cen. Jeśli już decydują się na sprzedaż, to przynajmniej po 560 a często 580 złotych za tonę. Ale potencjalni odbiorcy nie chcą płacić więcej niż 500, ewentualnie 530 złotych.

Ale producenci kukurydzy nie ustępują, choć prawdopodobnie za chwile będą musieli. Na zachodzie Europy ceny ziarna są coraz niższe. Nasz rynek jeszcze nie zdążył tego zdyskontować. Muszą minąć przynajmniej dwa, trzy tygodnie, żeby rolnicy zrozumieli, że drożej nie będzie – komentuje Arkadiusz Nowakowski z Soutenceralco, firmy handlującej komponentami paszowymi.

W przypadku kukurydzy trudniej o import, bo podobne problemy mają Słowacy. A na Węgrzech przegrywamy z zachodnimi firmami. Węgrom nie opłaca się sprzedawać kukurydzy do Polski. Być może trzeba będzie się wspomóc zakupami w Niemczech. Ale tam tona kukurydzy kosztuje 135 euro. Tyle trzeba zapłacić za tonę w porcie w Hamburgu.

A co z eksportem? Praktycznie nie istnieje. W naszych portach ustał skup pszenicy konsumpcyjnej. Wysyłane są tylko śladowe ilości żyta paszowego. Cena zależy od kursu dnia i zamyka się w przedziale 400 – 415 złotych za tonę. Dla porównania w Niemczech żyto kosztuje 108 – 109 euro.

Drożeją za to komponenty białkowe. Przyczynił się do tego najnowszy raport amerykańskiego resortu rolnictwa, który obniżył prognozę tegorocznego areału soi o 3 miliony akrów. Na efekty długo nie trzeba było czekać. W górę ruszyły ceny śruty sojowej. Podwyżki sięgnęły 25 dolarów za tonę. Na naszym rynku stawki zniwelowała nieco umacniająca się złotówka.

Źródło: farmer.pl