Jak wiadomo, dobrym sposobem, aby dowiedzieć się czegoś na temat sytuacji w innych krajach, jest podróż. Okazją do takiej wizyty w Czechach był wyjazd zorganizowany pod patronatem Komisji Europejskiej dla dziennikarzy zajmujących się tematyką rolniczą, w którym wzięło udział 12 publicystów z różnych krajów Unii. Przedstawiciel redakcji "Farmera" też uczestniczył w tym spotkaniu. Wizyta w Czechach była również okazją do sprawdzenia, jak z kryzysem w rolnictwie radzą sobie nasi południowi sąsiedzi. Jak się okazało, od Czechów możemy się wiele nauczyć. Jednak aby dobrze zrozumieć sytuację, w jakiej obecnie znajduje się czeskie rolnictwo, należy choć trochę poznać kontekst historyczny powstawania prywatnych przedsiębiorstw rolnych w tym kraju.

ROLNICTWO WIELKOOBSZAROWE

Pierwsza różnica pomiędzy Polską a Czechami rzuca się w oczy, jeszcze zanim wylądujemy na lotnisku w Pradze. Jest to mianowicie wielkość pól uprawnych. Po polskiej stronie Sudetów mozaika upraw jest złożona z bardzo małych części, natomiast po czeskiej - pola są znacznie większe i nawet w czasie lotu na znacznej wysokości łatwo odróżnić poszczególne działki. Taki stan rzeczy wynika z historii czeskiego rolnictwa, która znacznie różni się od tego, co działo się w naszym kraju. Po wojnie, gdy powstawały państwowe kombinaty, prawo regulujące nacjonalizację gruntów w Czechach było dużo surowsze niż w Polsce, zatem pod koniec lat 50. XX w. większość gruntów rolnych należała do kołchozów. Po upadku ustroju komunistycznego reprywatyzacja oraz prywatyzacja dużych, państwowych gospodarstw wpłynęły na wygląd obecnego rolnictwa w Czechach.

Średnia wielkość gospodarstwa rolnego w Republice Czeskiej to ponad 150 ha. Jest to dziesięciokrotnie wyższy wynik niż średnia dla całej UE. Czeskie rolnictwo charakteryzuje się również dużym udziałem gruntów dzierżawionych. Niemal 80 proc. ziemi uprawiane jest przez podmioty niebędące ich właścicielami.

EKOLOGICZNA HODOWLA KÓZ ST. PIERRE

Pierwszym gospodarstwem, do którego zawitaliśmy, była ekologiczna farma St. Pierre zajmująca się hodowlą kóz oraz produkcją przetworów mlecznych. Gospodarstwo rozpoczęło swoją działalność w latach 90. XX w. Od 2004 r. wytwarzane są w nim produkty z ekologicznego mleka koziego. Po śmierci ówczesnego właściciela farmy w 2009 r. majątek trafił w ręce jego brata Franciska Mastalira. Nowy właściciel zdecydował się na nazwanie gospodarstwa St. Pierre, co miało przyciągnąć klientów. Korzystając z dotacji unijnych, wyremontowano pomieszczenia inwentarskie dla kóz, przetwórnię mleka oraz pokoje dla gości. Łączna wartość sześciu projektów wspieranych przez fundusze UE to 10 mln czeskich koron (ok. 1,6 mln zł).

Gospodarstwo ma certyfikat ekologiczny. Na farmie utrzymywane jest ponad 300 kóz ras: czeskiej białej krótkowłosej oraz czeskiej brązowej krótkowłosej. Z mleka pochodzącego od kóz utrzymywanych w gospodarstwie oraz surowca kupowanego z sąsiednich gospodarstw ekologicznych produkowane są m.in. kefiry, jogurty oraz ser (wytwarzany wg francuskich receptur). Rocznie przerabia się tam ok. 115 tys. l surowca, a produkty sprzedawane są do supermarketów oraz bezpośrednio w gospodarstwie.

Gospodarstwo zajmowało się niegdyś odchowem i sprzedażą jagniąt na mięso, ale już zaprzestano tej działalności z powodów ekonomicznych. Jak mówi hodowca, koźlęta w czasie odchowu wypijają mleko warte o wiele więcej, niż wynosi kwota, jaką się za nie osiąga. Zwierzęta wypasane są na pastwiskach o łącznej powierzchni ok. 10 hektarów. Prowadzona w gospodarstwie hodowla ma status ekologicznej, również wszystkie wytwarzane produkty uzyskały certyfikaty niezbędne dla żywności ekologicznej.

Jak mówi Francisek Mastalir, nie ma problemu ze zbytem produktów wytwarzanych na farmie ani konkurencją ze strony innych producentów, ponieważ istnieje olbrzymie zapotrzebowanie na produkty tego typu. Problem stanowi natomiast zakup zwierząt pochodzących z certyfikowanych gospodarstw, co uniemożliwia szybkie powiększanie pogłowia.

SPÓŁDZIELNIA PRODUKCYJNO-HANDLOWA Z SIEDZIBĄ W KAMEN

Kolejnym wizytowanym gospodarstwem była spółdzielnia produkcyjno-handlowa z siedzibą w Kamen. Jest to gospodarstwo o zróżnicowanym profilu produkcji, do którego należy 200 członków. Powierzchnia gospodarstwa to 1956 ha, z czego 550 stanowią użytki zielone. Na pozostałym terenie uprawiane są m.in.: kukurydza, rzepak, ziemniaki i pszenica. Znaczna część upraw jest przeznaczana na paszę dla stada krów dojnych oraz opasów. Połowa zebranych ziemniaków jest obierana i gotowana. Następnie po zapakowaniu trafiają do zakładów żywienia zbiorowego w całym kraju. Pozostałości po obieraniu ziemniaków są przeznaczane do produkcji bioetanolu. Obornik bydlęcy, resztki paszy oraz nadwyżka kiszonek z kukurydzy i traw trafiają do biogazowni, która jest w stanie przerobić 50- 70 t surowców dziennie. Energia rzędu 740 kW wytwarzana przez biogazownię wykorzystywana jest w procesie przetwarzania ziemniaków, natomiast nadwyżka jest sprzedawana. Za prąd pochodzący z biogazowni dostarczany do sieci elektrycznej spółdzielnia otrzymuje cenę o 20 proc. wyższą od tej płaconej za energię z tradycyjnych źródeł.

Tereny należące do spółdzielni są położone 400-500 m nad poziomem morza. Z powodu ukształtowania terenu większa część powierzchni jest trudna w uprawie. Sytuację pogarsza fakt, że znaczne nachylenie zboczy sprzyja wypłukiwaniu składników z gleby i jej erozji. Struktura własnościowa spółdzielni wpisuje się w trendy panujące w Czechach. Jedynie 5 proc. ziemi uprawianej przez gospodarstwo stanowi jego majątek. Spółdzielczość rolnicza jest bardzo rozwinięta na terenie Republiki Czeskiej. U naszych południowych sąsiadów działa ok. 3 tys. kooperatyw tego typu.

PIWO Z HUMPOLCA

W planie wyjazdu nie mogło zabraknąć zakładu przetwórczego związanego z branżą silnie kojarzoną z Czechami, a mianowicie browaru. Odwiedziliśmy więc browar w Humpolcu, miejscowości, w której znajduje się fabryka niegdyś popularnych ładowaczy NUJN (konkurent polskiego cyklopa) oraz UNHZ, a obecnie zakład należący do TracLift - producenta ładowaczy czołowych. Browar, który odwiedziliśmy, produkuje piwo pod marką Bernard. Historia browaru z Humpolca sięga 1597 roku. W czasach komunizmu browar był własnością państwową. Po aksamitnej rewolucji został sprywatyzowany. Podupadający zakład kupiło trzech biznesmenów, wśród nich Stanislav Bernard, który obecnie sygnuje markę własnym nazwiskiem. Inwestorzy dokonali gruntownej modernizacji i podjęli decyzję o produkcji piwa cechującego się wysoką jakością. Browar Bernard jest prężnie rozwijającym się zakładem. W 1992 roku zatrudniał 40 pracowników i produkował ok. 100 tys. hl piwa rocznie. Według danych za ostatni rok produkcja złotego trunku przekroczyła 300 tys. hl, przy zatrudnieniu 188 osób. Zarówno jęczmień, jak i chmiel używane do produkcji piwa pochodzą z terenu Czech. Większość słodu wykorzystywanego do wytwarzania złotego trunku jest przygotowywana w słodowni z 1872 r., którą właściciele browaru nabyli w 2000 r.

Tym, co odróżnia Browar Bernard od innych czeskich producentów piwa, jest ciągły rozwój i wzrost sprzedaży. Dzięki silnej marce opartej na licznych kampaniach reklamowych oraz promowaniu własnego produktu jako wysokojakościowego trunku pochodzącego od krajowego wytwórcy piwowarzy z Humpolca nie narzekają na brak klientów.

HANKA MOCHOV

Kolejnym przystankiem w podróży po Czechach było gospodarstwo specjalizujące się w produkcji warzyw - Hanka Mochov należące do Petra Hanka. Gospodarstwo zostało założone przez obecnego właściciela w 1993 r., rozpoczynającego działalność na powierzchni 60 ha, z uprawą kapusty i ziemniaków. Obecnie warzywa pokrywają 450 ha, a należą do nich głównie: ziemniak, seler, ogórek, cukinia, kalarepa i marchew. Jedynie 20 proc. gruntów, na których prowadzona jest uprawa, należy do gospodarstwa. Reszta ziemi jest dzierżawiona od prywatnych podmiotów. Uprawa w gospodarstwie Hanka Mohov jest zgodna z systemem Integrowanej Produkcji Roślin oraz ma certyfikat Global G.A.P., który jest europejską alternatywą dla systemów ISO opracowaną dla przedsiębiorstw rolnych. Dodatkowo przedsiębiorstwo wprowadziło system zarządzania punktami krytycznymi HACCP. Odbiorcami warzyw są sieci sklepów: Kaufland, Penny i Billa. Ok. 80 proc. towaru jest sprzedawane na rynku krajowym. Gospodarstwo ma nowoczesne zaplecze w postaci linii do sortowania, mycia oraz pakowania, a także chłodnie pozwalające na długookresowe przechowywanie warzyw. W gospodarstwie Petra Hanki zatrudnianych jest 78 stałych pracowników oraz podobna liczba pracowników sezonowych. Są to głównie obywatele Ukrainy, a także Rumunii i Bułgarii. Jak podkreśla właściciel gospodarstwa Petr Hanka, ceny w branży są bardzo niestabilne. Należy być przygotowanym na to, że jednego roku osiąga się znaczne zyski, a następnego traci. Problemem okazuje się również pogoda. Małe ilości opadów powodują, że gospodarstwo zmaga się z częstymi suszami. Powiększa to koszty produkcji z tytułu inwestowania w systemy nawadniające. Właściciel gospodarstwa narzekał również na silną konkurencję z Polski. Jak mówi Peter Hanka, polscy producenci warzyw mają niższe koszty produkcji, przez co zalewają czeski rynek tańszymi warzywami.

FARMA RODZINNA NEMECÓW

Dobrym przykładem dywersyfikacji źródeł dochodu w czeskich gospodarstwach jest farma należąca do Stanislava i Hany Nemców z miejscowości Radonice. Rolnicy, oprócz prowadzenia produkcji roślinnej na 850 ha, zajmują się wytwarzaniem przetworów mlecznych i sprzedażą bezpośrednią produktów z pobliskich gospodarstw. Dodatkowy dochód osiągany jest poprzez oferowanie usług maszynami rolniczymi oraz wznoszenie, wykańczanie i remonty budynków mieszkalnych. Firma udziela się aktywnie w życiu społecznym, wspierając pobliskie centra kultury oraz będąc właścicielem liceum ekonomicznego. Większość pracowników farmy jest zakwaterowana w mieszkaniach socjalnych należących do gospodarstwa. W czasie naszej wizyty wykańczano właśnie nowy obiekt z przeznaczeniem na cele pracownicze. Na powierzchni 300 ha uprawiana jest pszenica konsumpcyjna, podobną powierzchnię zajmuje jęczmień piwowarski. Pozostały areał obsiewany jest: rzepakiem, burakiem cukrowym oraz makiem. Dość innowacyjnym pomysłem na biznes jest prowadzona przez Nemców mobilna sieć sprzedaży bezpośredniej oparta na 12 dostawczych samochodach chłodniach, które łącznie zatrzymują się w 1,5 tys. wyznaczonych punktach ustalonych wg grafiku dostępnego na specjalnej stronie internetowej. Sprzedaż oparta jest na silnym kontakcie z klientami m.in. poprzez media społecznościowe. Odbiorcy indywidualni mogą zamawiać towar, który następnie odbierają bezpośrednio z samochodów. Docelowymi klientami tak prowadzonej sprzedaży są osoby mające potrzebę kupowania produktów od sprawdzonych dostawców oraz chcące wspierać rodzimych producentów. Jak mówi Stanislav Nemec, cena ziemi uprawnej w tych rejonach to ok. 300 tys. koron czeskich (48 tys. zł). Większość ziemi jest dzierżawiona, a w jego przypadku opłata z tego tytułu wynosi ok. 4,5 tys. koron czeskich (ok. 720 zł). Największy problem, z jakim zmaga się gospodarstwo, to znalezienie pracowników z Czech.

ROLNICTWO PRECYZYJNE NA FARMIE AGROSS

Ostatnim z wizytowanych gospodarstw była farma rodzinna Agross. Zarówno powierzchnia uprawianego areału, jak i ilość oraz mnogość rodzajów produktów wytwarzanych na farmie są imponujące. Wszytko to dopełniają nowoczesne systemy agrotechniczne. Gospodarstwo specjalizuje się w produkcji roślinnej, uprawiając na 1048 ha m.in.: pszenicę, jęczmień, rzepak, kukurydzę, owies, burak cukrowy, koniczynę, mak i trawy z przeznaczeniem na materiał siewny. Od 2012 r. zaczęto wprowadzać zasady rolnictwa precyzyjnego, co wymagało zakupu m.in. kombajnu zbożowego z systemem pomiaru plonu oraz opryskiwacza samojezdnego umożliwiającego ustalanie dawki dla każdego skrawka pola. Cała powierzchnia uprawowa została zmapowana pod względem zasobności gleby, co pomaga w optymalizowaniu nawożenia.

Inne ciekawe rozwiązania zastosowane w gospodarstwie to m.in.: przerabianie na nawóz pozostałości roślinnych w nowoczesnym kompostowniku, prowadzenie uprawy bezorkowej oraz zrywanie podeszwy płużnej za pomocą głębosza. Na farmie prowadzona jest również produkcja zwierzęca: utrzymywanych jest 160 tuczników oraz 7,5 tys. kur niosek. Ponadto gospodarstwo ma pasiekę oraz małą królikarnię. Produkty rolne sprzedawane są bezpośrednio w gospodarstwie, za pośrednictwem sklepu internetowego oraz we współpracy z innymi gospodarstwami z regionu (m.in. farmą Nemców).

Jaki więc jest tytułowy czeski sposób na biznes? To z pewnością inwestowanie w nowoczesne sposoby produkcji przy jednoczesnym silnym kreowaniu własnej marki. Aby odnaleźć się na rynku, który zdominowany jest przez zagraniczne koncerny, czescy producenci silnie akcentują krajowe pochodzenie własnych wyrobów. Sprzedaż bezpośrednia oraz silny kontakt z odbiorcami to trendy, które powoli są widoczne i w naszym kraju. Jednak prowadzenie działalności rolniczej w Czechach to także różnorakie problemy. Zaliczyć do nich możemy potrzebę opierania uprawy na gruntach dzierżawnych, problemy z mała liczbą opadów oraz niedobór krajowych pracowników.

 

Artykuł ukazał się w lipcowym wydaniu miesięcznika "Farmer".