PRZEGLĄD PRASY: - Najwięcej tradycyjnych produktów na liście ministerstwa pochodzi na razie ze Śląska, który z 49 wyrobami zajmuje pierwsze miejsce w kraju - pisze Beata Drewnowska.

W czołówce województw jest także Pomorze. Na listę resortu rolnictwa wpisało do tej pory 41 wyrobów, a producenci opracowują wnioski dotyczące kolejnych 40. (...) Zmienia się ona jak w kalejdoskopie, bo chętnych na znalezienie się na liście produktów tradycyjnych wielu. Pamiętać jednak należy, że na liście produktów tradycyjnych mogą się znaleźć tylko wyroby wytwarzane według receptur niezmienionych od co najmniej 25 lat. Pierwszy taki wyrób znalazł się w spisie Ministerstwa Rolnictwa w lipcu 2005 r. Do tej pory producenci zgłosili ich 317. Na tym na pewno się nie skończy. Coraz więcej producentów stara się o wpis na listę, ponieważ rośnie popyt na wyroby lokalne. Ich sprzedażą interesują się już duże sieci handlowe.

(...) Do tej pory do Komisji Europejskiej trafiło z Polski 19 wniosków o rejestrację. Jako pierwsza za dwa lub trzy miesiące certyfikat dostanie bryndza podhalańska.

Ponieważ pojawiają się podróbki, aby utrudnić ten proceder Polska Izba Produktu Regionalnego i Lokalnego stworzyła niezależny system znakowania i ochrony produktów tradycyjnyc - program Jakość Tradycja. Z informacji gazety wynika, że jeszcze przed świętami powinna wejść w życie ustawa o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich, która upoważnia ministra rolnictwa do uznania krajowych systemów, takich jak Jakość Tradycja. Na razie nie wiadomo jednak, czy szef resortu zgodzi się na istnienie tego programu. Ostatnie słowo i tak będzie należało do Komisji Europejskiej.

Nowa ustawa ma także zachęcić producentów do rejestrowania lokalnych specjałów w Brukseli. Będą mogli starać się o zwrot 70 procent kosztów, które poniosą, m.in. biorąc udział w targach. Ponadto przez dwa pierwsze lata od rejestracji będą mogli ubiegać się o 3,5 tys. złotych rocznie na pokrycie wydatków związanych, np. z przeprowadzaniem obowiązkowych kontroli. Przez następne trzy lata będzie należało się im po 3 tys. zł.

Źródło: Rzeczpospolita