Jak przypomniał w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poseł Jan Krzysztof  Ardanowski, współpraca ministerstw przy promocji jest cenna, ale może nie wystarczać. Dlatego ubolewa on, że przepadł kiedyś zgłaszany pomysł powołania radców rolnych.

- Był to pomysł, który chcieliśmy realizować, przeznaczając w budżecie ministerstwa rolnictwa środki, czyli radcy rolni w krajach, gdzie mamy szczególny interes rolniczy – przypomniał Ardanowski. - Na początek to było dziesięć wytypowanych krajów i ufundowanych dziesięć etatów. Radcy mieli funkcjonować w waszych placówkach – no, bo przecież nie będziemy tworzyli nowej placówki, ale tu była zgoda co do tego. Natomiast etat będzie finansowany z ministerstwa rolnictwa. Dziesięć etatów. Później to miało ewoluować, miały być następne, następne.

Ale stało się inaczej.

- Wszystko upadło. Nie wiem, czy dlatego, że formalnym pomysłodawcą – tym, którego nazwisko było z tym związane – był premier Lepper? Czy to zadecydowało, że sprawa została utrącona? A przy okazji utrącono również ważne przekonanie, bo nie było łatwo przekonać także pracowników ministerstwa rolnictwa do wydawania pieniędzy resortu na finansowanie tego, za co tak de facto nagrody czy pierś do medali wystawią inne resorty i właściwie one powinny to robić a nie, dodatkowo, ludzie z ministerstwa. To nie było łatwe – przekonanie czy zmiana pewnego myślenia. Wtedy się to udało na poziomie rządu.

Zdaniem Ardanowskiego, warto przypomnieć ten zaniechany przed laty pomysł:

- Jestem posłem opozycji, więc moje zdanie w tej materii ma niewielkie znaczenie, ale może powinniście kanałami rządowymi, również w czasie rozmów z ministerstwem rolnictwa, wrócić do idei radców rolnych.