Notowania rzepaku jak i pozostałych prezentowanych oleistych przez ostatni tydzień wyraźnie wzrosły. Nie jest to -jak już wcześniej pisałem - niespodzianka. Wcześniejsza druzgocąca przecena, nie mająca moim zdaniem podstaw fundamentalnych musiała zakończyć się wzrostem cen.

Biorąc pod uwagę globalne zbiory rzepaku (około 1 mln ton wyższe w stosunku do poprzedniego sezonu, czyli ok. 1,6 proc.- ok. 63,5 mln ton) nie mogły spowodować aż tak dużych spadków cen. Winnymi potężnej przeceny rzepaku są okoliczności. Po pierwsze, jak nie patrzeć w ostatnich dwóch sezonach ceny utrzymywały się na historycznie wysokich poziomach. Niektóre firmy przerobowe tego nie wytrzymały. Niektóre produkujące biodiesel ograniczyły, czy wręcz zamknęły produkcję.

Po drugie, szczególnie bolące naszych rodzimych producentów, to fakt nadspodziewanie dobrych zbiorów rzepaku nie tylko u nas, ale i u naszych sąsiadów. Zanosi się na to, że w Polsce mamy rekordowe zbiory sięgające nawet 2,6 mln ton (wobec 1,9 mln ton w ub. roku). Rekordowe zbiory będą również w Niemczech (5,75 mln ton wobec 4,8 mln ton przed rokiem) i na Ukrainie (2,1-2,2 mln ton wobec 1,3 mln ton w poprzednim sezonie). Lokalna wysoka produkcja stawia nas w niekorzystnej sytuacji cenowej. Ale nie usprawiedliwia to aż takiej różnicy - in minus - cen rzepaku w naszym kraju.

Jaki z tego wniosek? Wydaje się jeden. Nie poddawać się chwilowym emocjom rynku. Fakt że u nas i u sąsiadów jest dużo więcej rzepaku, nie zmienia rzeczywistości, że na świecie wcale nie będzie go dużo więcej. Oczywiście niższe ceny u nas i u wspomnianych sąsiadów są uzasadnione- ze względu na dużą produkcje- ale tylko do pewnego stopnia czyli kosztów transportu za granice i marży handlowców, a ta nie może i nie wynosi 400 zł/t jak jeszcze niedawno widzieliśmy na naszym rynku. To było definitywne wykorzystanie sytuacji przez podmioty skupowe/ spekulantów. Już dzisiaj widać gołym okiem, że „cudownie tanio kupiony rzepak" mogą odsprzedać ok. 100 zł/t drożej.

Dzisiaj wczesnym popołudniem kontrakty na rzepak w Paryżu zyskują 3 euro na tonie. Po raz kolejny potwierdzając moją prognozę z przed kilku dni o nieuniknionym wzroście ceny o ok. 200 zł/t czyli do ok. 1550- 1600 zł/t w ciągu najbliższego czasu na naszym rynku. A  czy mam racje - zobaczymy niedługo.

Rzepak Matif, kontrakt listopadowy- wzrost ceny w piątek o 0,34 proc. (371,75 euro/t- 1570 zł/t).


Notowania listopadowych kontraktów terminowych na rzepak wyrażone w złotych przedstawia poniższy wykres:

Notowania kolejnych serii kontraktów - z dostawą w lutym i maju przyszłego roku są niewiele wyższe od serii najbliższej listopadowej:

W ciągu ostatniego tygodnia kontrakty listopadowe wzrosły o 3,48 proc. i kosztowały 371,75 euro/t. Cena kontraktów lutowych podniosła się o 3,37 proc., majowe podrożały o 2,72 proc. i kosztowały 376,00 i 376,75 euro/t.

Na poniższym wykresie kontynuacyjnym kontraktów na rzepak notowanych na Matif zdecydowanie dominuje tren spadkowy, zarówno długo-, średnio- jak i krótkoterminowy.

Soja CBOT, kontrakt sierpniowy- spadek ceny w piątek o 0,39 proc. (471,51 USD/t- 1493 zł/t).


W Chicago kontrakty wrześniowe soi przez tydzień wzrosły o 5,31 proc. i kosztowały 471,51 USD/t, kontrakty wygasające w listopadzie podrożały o 6,51 proc., styczniowe podniosły się o 6,21 proc. i kosztowały 462,69 i 463,61 USD/t.

Podobnie jak w przypadku rzepaku na Matif, w Chicago na soi obecnie dominuje trend spadkowy- długo-, średnio- i krótkoterminowy.

Canola WCE, kontrakt listopad- spadek ceny w piątek o 0,40 proc. (509,60 CAD/t- 1463 zł/t).


Cena kontraktów terminowych kanadyjskiej canoli notowanych na WCE w Winnipeg wygasających w listopadzie wzrosła przez ostatni tydzień  o 3,49 proc. i wyniosła 500,60 CAD/t. Kontrakty styczniowe podrożały o 3,50 proc., marcowe podniosły się o 3,40 proc. i kosztowały odpowiednio 506,30 i 511,40 CAD/t.

Podobnie jak w przypadku rzepaku na Matif, w Winnipeg na canoli występuje trend spadkowy- długo-, średnio- i krótkoterminowy.