10 tys. gospodarstw ekologicznych na półtora miliona. Czy to dużo? Zdaniem ekspertów nie ma powodów do dumy. Co prawda statystycznie jesteśmy na 5 miejscu w Europie, jeżeli chodzi o przyrost powierzchni ekologicznej, ale dużo gorzej wygląda sprawa udziału w rynku. Bo jest to zaledwie 1 proc. I tu jesteśmy daleko w tyle nie tylko za Austrią, Szwajcarią czy Włochami, ale także wyprzedzają nas Estończycy oraz Czesi.

Stanisław Ziemba Przewodniczący Rady Gospodarski Żywności: - Gdyby Polska nie rozwijała produkcji ekologicznej to będzie konsumowała produkcje ekologiczną rolników z innych krajów Unii Europejskiej.

Zdaniem rolników oraz przedstawicieli jednostek certyfikujących głównym problemem, który ogranicza rozwój produkcji ekologicznej to brak biologicznych środków ochrony roślin.

Jerzy Szymona dyrektor jednostki certyfikującej: - Nie mamy zarejestrowanego ani jednego środka do zwalczania szkodników bardzo popularnych na przykład na stonkę ziemniaczaną na rolnicę na szkodniki, które dziesiątkują warzywa.

A w krajach sąsiednich rolnicy mają do wyboru kilka biologicznych środków ochrony roślin.

Piotr Osik Prezes Polskiego Towarzystwa Rolników Ekologicznych: - Są czynione prace od dłuższego czasu mamy nadzieję, że to wszystko już niedługo ulegnie zmianie, że te preparaty, które są w krajach Unii Europejskiej będą dopuszczone i u nas do obrotu.

Resort rolnictwa oczywiście zapewnia, że robi wszystko, aby powstawało u nas jak najwięcej gospodarstw ekologicznych. Ale to wymaga czasu. Pytanie, jak długo rolnicy będą musieli czekać na dopuszczenie do obrotu środków biologicznych na razie pozostaje bez odpowiedzi.

Źródło: Agrobiznes