- Jak radzą sobie mało-powierzchniowe gospodarstwa ekologiczne?
- Uprawa warzyw z rozsad to pewniejszy plon.
- Przetwórstwo szansą na większą sprzedaż.
Wchodzili w ekologię u samych jej początków w Polsce, były momenty gdy produkcja nie przynosiła oczekiwanych założeń i myśleli o rezygnacji. Jednak dziś Andrzej i Aneta Czarneccy, osiągnęli poziom, na jaki długo pracowali. Gospodarstwo rodzinne „Czar natury” o areale 10 ha, położone jest w Różańcu Drugim. To nie tylko produkcja i sprzedaż warzyw, ale również i przetwórstwo, na które jak dowodzą, warto postawić.
Warzywa ekologiczne – to na nich oparta jest produkcja
Po przejęciu gospodarstwa od rodziców, jak mówi Pan Andrzej, produkcja była bardzo obszerna. -Zaczynaliśmy w czasach, gdy na każdym gospodarstwie były jeszcze zwierzęta. Również i my, mieliśmy bydło, była też trzoda chlewna i drób. Uprawialiśmy również zboża, a dziś stanowią one głównie przerywnik w zmianowaniu – wyjaśniał.
Ważny element w gospodarstwie, stanowią rośliny bobowate. Jako zielony nawóz, siana jest peluszka, bądź bobik, który okazuje się bardziej konkurencyjny z chwastami. Po motylkowych sadzone są głównie kapustne, jak np. brokuły.
-Obecnie warzywa siejemy takie, które docelowo przeznaczone są na przetwórstwo, bądź sprzedawane są na świeżym rynku. Są to m.in.: ogórek, kapusta, kalafior, brokuł, jarmuż, kalarepa, seler naciowy i korzeniowy, różnego rodzaju sałaty, rzodkiewka i koper, fasolka szparagowa. Produkty świeże sprzedajemy na biobazarach, przez to stawiamy nie na ilość, ale bardziej na różnorodność i powtarzalność – tłumaczył Andrzej Czarnecki. Dodatkowo prowadzona jest też uprawa tunelowa pomidorów oraz rozsad sadzonek.
Pewniejsza uprawa z rozsad
Warzywa uprawiane są głównie z zakupionych gotowych rozsad. Jak mówią właściciele gospodarstwa, przy tak różnorodnych uprawach, produkcja sadzonek i siew nasion to duże obciążenie. - Bazujemy na gotowych rozsadach, oczywiście można wysiewać z nasion, ale np. w kapustnych – w ekologii, zachwaszczenie byłoby zbyt duże, ponadto problemem są wtedy szkodniki, jak śmietka, czy pchełka. – przedstawiali.
Pewna rozsada zachowuje większą zdrowotność roślin i zapobiega rozwojowi chorób. Jednak wysiewając niektóre rośliny bezpośrednio z nasion, kłopotliwy jest wybór odpowiednich odmian ekologicznych. Wiele producentów skarży się właśnie na ograniczoną różnorodność dostępnych odmian, której oczekują konsumenci.
Produkcja kiszonek i sprzedaż
Obecnie produkty z gospodarstwa „Czar natury” sprzedawane są na biobazarach w Katowicach i Mikołowie. Zaczynano od podstawowych, sezonowych produktów, a z biegiem lat dostępność towarów zwiększyła się, wraz z przybywającymi klientami. – Teraz mamy głównie stałych klientów, odwiedzających bazary na których jesteśmy. Początkowo dysponowaliśmy kilkoma produktami, dość powtarzalnymi, wiele z nich zostawało niesprzedanych. Wtedy pozostałości warzyw głównie kompostowaliśmy. Później pojawiła się myśl by, zacząć przetwarzać produkty - i tak powstały nasze kiszonki. Zaczęliśmy od kapusty, potem były ogórki, oferta rozwijała się i często właśnie klienci rzucali nam nowe pomysły, co możemy przetworzyć – wspominali Czarneccy.
W ofercie gospodarstwa znajdują się oprócz kiszonek, sok z pomidorów, zakwas buraczany i pozostałe warzywa konserwowe. Mając bazę przetwórczą, znacznie łatwiej jest racjonalnie produkować i sprzedawać swoje produkty. „Czar natury” świeże warzywa sprzedaje również do rynkowych przetwórni.
W początkowym etapie działalności, produkty trafiały głównie na eksport zagraniczny. Przez pośredników w sprzedaży, finalna cena była niższa niż zakładano. -Często było tak, że wychodziliśmy po prostu na zero, ale z biegiem lat weszliśmy we współpracę z okolicznymi gospodarstwami, zaczęliśmy wymieniać się produktami i było to bardziej opłacalne. Poszukujemy dalej odmiennych produktów, bo sami nie jesteśmy w stanie wytworzyć tak różnej gamy i zachować ciągłości – kontynuowali gospodarze.
Obecnie sprzedaż opiera się na indywidualnych klientach, poprzez bezpośredni kontakt. Wiele mówi się o skracaniu łańcuchów dostaw, a jak pokazują Czarneccy, jest to efektywne. Sprzedaż ich produktów ekologicznych, odbywa się głównie w większych miastach wojewódzkich. -Klienci w miastach powiatowych co prawda też są, ale jest ich mniej. 150 czy 200 stałych odbiorców, na których możemy się oprzeć, gwarantuje nam tą pewność. Mamy więc jakąś barierę do której dochodzimy i na której staramy utrzymać się nasze gospodarstwo - komentowali.
Praca ludzka jest w gospodarstwie niezastąpiona. -Z racji różnych upraw, inwestycja w maszyny byłaby dość kosztowna przy naszej powierzchni. Chcąc rozbudować firmę, musielibyśmy poszerzyć znowu zaplecze logistyczne, by pojechać do większej liczby miast. Dlatego też, zostajemy przy tym co mamy, a szansę na rozwój zostawiamy naszym dzieciom – z uśmiechem zakończył Andrzej Czarnecki.
Komentarze