Ujemne ceny energii? Czy właściciele fotowoltaiki będą dopłacać?
Pierwszy raz w historii mamy ujemne ceny za energię elektryczną na rynku hurtowym. Czy to oznacza, że, za zużycie prądu w gospodarstwach domowych i rolnych sprzedawca energii będzie nam dopłacał?
Mimo ujemnej ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym i tak zapłacimy za zużycie prądu
Pierwszy raz w historii, w niedziele 11 czerwca br., między 11 a 16 rynkowa cena energii wynosiła od -1,27 euro do -5,24 euro za 1 MWh w Polsce.
Cena prądu na polskim rynku dla całej doby wyniosła już niepełne 47 euro za 1 MWh w dniu 11 czerwca br. Dlaczego, mimo że były ujemne ceny energii, to za 1 MWh płacono ponad 211 zł 11 czerwca br.?
Otóż ujemne ceny energii na rynku hurtowym nie przekładają się na finalne rachunki za prąd w gospodarstwach domowych i rolnych. Obecne rachunki za prąd nie zmniejszą się z powodu ujemnych cen na rynku hurtowym.
Ceny za prąd, które płacimy są wynikiem podpisanych umów długoterminowych, na podstawie których to sprzedawca energii określa jaką stawkę będziemy płacili za zużycie 1 kWh w okresie roku lub kilku lat.

Dlaczego ceny energii elektrycznej osiągnęły ujemne wartości na rynku hurtowym w niedzielę 11 czerwca br. i co to oznacza dla nas?
Dlaczego ceny energii elektrycznej spadły poniżej zera?
Jak podkreśla dr Kamil Kwiatkowski, dyrektor ds. projektów badawczych, Euros Energy, omawiana sytuacja związana jest z niskim popytem energii elektrycznej w dni świąteczne połączonym z wysoką produkcją ze źródeł odnawialnych.
Warto wiedzieć, że podobnych zdarzeń – nadprodukcji energii elektrycznej w stosunku do zapotrzebowania – w tym roku mieliśmy już kilka. Jednak po raz pierwszy osiągnęliśmy taki wynik, że to wytwórca płaci odbiorcy za zużycie energii – czyli ujemne ceny energii elektrycznej - podkreśla ekspert Euros Energy
Co ujemne ceny oznaczają dla właścicieli fotowoltaiki?
Ujemne ceny energii mają przynajmniej na razie charakter wyłącznie symboliczny dla właścicieli fotowoltaiki. Czemu?
Większość właścicieli fotowoltaiki rozlicza się na zasadzie net-meteringu, co oznacza, że za każdą wyprodukowaną i oddaną do sieci kW otrzymują oni z powrotem 0,7 lub 0,8 kW energii. Zatem prosument może odebrać aż 4/5 tego, co faktycznie wyprodukował w ciągu całego roku.
A co z właścicielami fotowoltaiki założonej po 1 kwietnia 2022 r., rozliczających, a raczej bilansujących prąd w ramach systemu net-billing?
Prosumenci jeszcze do końca czerwca br. rozliczają się na podstawie cen z poprzedniego miesiąca (RCEm). Miesięczna rynkowa cena energii opublikowana przez PSE w czerwcu br. dla energii wyprodukowanej w maju br. wyniosła 381,44 zł/MWh czyli ok. 0,38 zł za 1 kWh.
Najprawdopodobniej czerwcowe stawki ze sprzedaży energii wyprodukowanej i oddanej w net-billingu z fotowoltaiki będą rekordowo niskie, ale to dopiero się okaże jak PSE opublikuje czerwcowe ceny ze sprzedaży energii z miesiąca poprzedniego (RCEm) w lipcu br.
Pamiętajmy, że właściciel instalacji fotowoltaicznej w net-billingu, w sytuacji gdy ceny wyprodukowanego prądu będą bardzo niskie lub "ujemne" może ją magazynować w postaci ciepła, lub jeżeli mamy magazyn energii w postaci energii, którą mogą później odsprzedać gdy ceny będą wyższe, lub wykorzystać wieczorem w ramach autokonsumpcji.
Problem ujemnych cen za energię elektryczną najbardziej odczują elektrownie węglowe, których z godziny na godzinę nie da się wyłączyć a muszą ten prąd gdzieś odsprzedawać.
Co ujemne ceny energii oznaczają w praktyce?
Dające się prognozować pogoda, a co za tym idzie pracy odnawialnych źródeł energii, może mieć swoje plusy. Gdy następuje sprzyjający pogodowo dzień (wietrzny lub słoneczny), istnieje duże prawdopodobieństwo, że elektrownie bazujące na OZE doprowadzą do sytuacji, w której produkcja energii elektrycznej znacznie przekracza zapotrzebowanie typowe dla dni wolnych od pracy.
Jak podaje dr Kamil Kwiatkowski z Euros Energy wówczas pojawiają się następujące rozwiązania.
Można ograniczyć produkcję energii elektrycznej, odcinając od sieci niektóre urządzenia (czego doświadczyliśmy np. w kwietniu) lub eksportując energię do sąsiednich rynków – jednak taki eksport dużo kosztuje – gdyż w tych krajach zwykle także jest duża produkcja OZE. Trzecim rozwiązaniem jest zarządzanie popytem, czyli płacenie odbiorcom energii elektrycznej za dodatkową konsumpcję. Jeśli wytwórcy nie zdecydują się na obcięcie produkcji, może dojść do sytuacji, w której ceny prądu spadną poniżej zera – co może stanowić doskonały rynkowy impuls do zużywania energii elektrycznej, np. do ładowania magazynów energii elektrycznej, ale też do produkcji ciepłej wody użytkowej albo ładowania magazynów ciepła - podkreśla dr Kamil Kwiatkowski z Euros Energy.
Ceny energii elektrycznej znowu mogą spadać poniżej zera na polskim rynku
Jak podaje dr Kamil Kwiatkowski z Euros Energy, do 2019 roku w Polsce obowiązywał przepis, według którego obowiązywały minimalne ceny energii elektrycznej, które wynosiły 70 zł za MWh.
Jednak obecnie według art. 10 rozporządzenia 2019/943 z dnia 5 czerwca 2019 r. w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej (Dz. U. UE z 14.06.2019 L 158 s. 54), który dostosował polskie prawo do unijnych wymogów – ceny energii na polskim rynku mogą spaść poniżej zera.
Nasz potencjał OZE jest ogromny. Liczby mówią same za siebie. Jak wskazuje GUS udział energii ze źródeł odnawialnych w pozyskaniu energii pierwotnej ogółem wzrósł w latach 2017-2021 z 14,38% do 21,12%. Natomiast krajowe zużycie energii OZE ogółem w omawianym okresie wzrosło o 44,38% - podkreśla ekspert Euros Energy.
Oczywiście warto zdawać sobie sprawę ze zmienności pracy odnawialnych źródeł energii: fotowoltaiki i farm wiatrowych.
- Według PSE w sobotę po południu polska fotowoltaika pracowała z mocą prawie 5,5 GW, a farmy wiatrowe – 4,5 GW przy zapotrzebowaniu na poziomie 17,5 GW - zauważa dr Kamil Kwiatkowski z Euros Energy i dodaje:
W poniedziałek 12 czerwca, około godz. 11 elektrownie fotowoltaiczne – ponad 7,5 GW, wiatrowe – prawie 1,5 GW przy zapotrzebowaniu około 20,3 GW. Widać więc różnicę. Warto też podkreślić, że zmienność tych źródeł można w krótkim terminie dość dokładnie prognozować.
Produkujemy nadwyżki energii elektrycznej, której nie potrafimy skonsumować
Rosnące zainteresowanie odnawialnymi źródłami energii elektrycznej, głównie modułami PV, w połączeniu ze sprzyjającymi warunkami atmosferycznymi coraz częściej prowadzić będzie do wytwarzania energii elektrycznej, której nie mamy, jak zagospodarować.
Inaczej mówiąc – instalacje produkują zbyt dużo prądu w stosunku do zapotrzebowania, co prowadzi do przeciążenia sieci elektroenergetycznej. Musimy więc zacząć pilnie zwiększać elastyczność sieci elektroenergetycznej. Możemy to robić nie tylko poprzez rozwój infrastruktury magazynowania energii elektrycznej, ale również ciepła i chłodu, które są najtańszą formą magazynowania energii, a odpowiednio wykorzystane pozwalają doskonale uelastycznić system elektroenergetyczny - podkreśla dr Kamil Kwiatkowski z Euros Energy
Jak ujemne ceny energii elektrycznej wpłyną na polski rynek?
Sprzyja temu coraz intensywniejszy trend elektryfikacji źródeł ciepła dla domów, osiedli czy nawet mniejszych ciepłowni. Domy wyposażone w coraz popularniejsze pompy ciepła oraz zasobnik ciepłej wody użytkowej są doskonałymi odbiorcami nadwyżek energii elektrycznej.
- Ujemne ceny energii elektrycznej otwierają nowy impuls dla polskich ciepłowni, aby zainwestowały w system pomp ciepła oraz magazynów. Stanowiłyby one naturalnych partnerów dla mechanizmu podobnego do istniejącego, czyli DSR (Demand Side Response) – w którym oprócz tymczasowej redukcji zużycia, istnieje także możliwość tymczasowego zwiększenia zużycia energii elektrycznej. Przykładem takiej instalacji jest budowana właśnie w Lidzbarku Warmińskim Ciepłownia Przyszłości – wyposażona w maszynownie pomp ciepła i trójstopniowy układ magazynowania ciepła przystosowana do szybkiej reakcji na zmienną sytuację na rynku energii elektrycznej - podsumowuje dr Kamil Kwiatkowski z Euros Energy.
Komentarze