Od blisko dwóch tygodni ceny paliw rosną w zastraszającym tempie. O ile przed wybuchem wojny rosyjsko - ukraińskiej hurtowa cena oleju napędowego (wg. notowań grupy Lotos) wynosiła ok 5,15 zł/l, to dziś wskaźnik ten szacowany jest na około 7,70 zł/l. Przyczyną tego stanu rzeczy jest z jednej strony panika na rynku z drugiej jednak drożejąca na rynkach światowych ropa naftowa. W perspektywie mamy również stopniowe wycofanie dostaw ropy i gazu ze wschodu, które w dłuższej perspektywie doprowadzić do pogłębianie kryzysu. Gdzie szukać zatem alternatyw?

Jak wskazuje dyrektor generalny PSPO, w kontekście wojny w Ukrainie i ewentualnej utraty dostaw rosyjskiej ropy naftowej wykorzystanie szczególnego znaczenia nabiera wykorzystanie biopaliw:

- W naszym stowarzyszeniu robimy szczegółowe analizy dotyczące tego rynku. Wynika z nich jedno – od lat nie wykorzystywaliśmy w tym obszarze swojego potencjału, głównie ze względu na ograniczone zainteresowanie większą konwersją miksu paliwowego na biopaliwa. Jednak w perspektywie czasu krajowi producenci są w stanie dostarczyć ilość biopaliw stanowiących równowartość dwóch milionów ton ropy. W świetle informacji mówiących o chęci dalszego ograniczania zależności od rosyjskiej ropy (której udział w krajowej produkcji paliw płynnych stanowi wciąż ok. 70 proc. potencjał biopaliw wydaje się bardzo znaczący i warty nieco większej uwagi niż dotychczas. Dotyczy to zarówno biodiesla z oleju rzepakowego, jak i bioetanolu produkowanego w Polsce ze zbóż, głównie kukurydzy, której ostatnie zbiory były rekordowe – tłumaczy dyrektor generalny PSPO.