A w branży detalicznej dzieje się źle. Spadają marże, sprzedaż paliw kuleje.

- Zużycie paliw i sprzedaż sprowadza się do zasobności portfeli. Tylko w Rumunii i Bułgarii mieszkańcy za przeciętną pensję mogą kupić mniej paliw niż Polacy. To powoduje, że sprzedaż benzyn i olejów napędowych jest na poziomie niezadowalającym właścicieli stacji - przyznała Urszula Cieślak, analityk BM Reflex.

Paweł Maślakiewicz, dyrektor ds. zarządzania sprzedażą Grupy Lotos wskazywał także, że obecna sytuacja na stacjach to wpływ ogólnej sytuacji gospodarczej.

- Rynek oleju napędowego będzie się rozwijał jak nasze PKB. Z benzynami sytuacja jest bardziej skomplikowana, jednak warto powiedzieć o wysokich obciążeniach fiskalnych - mówił Maślakiewicz.

Uczestnicy dyskusji wskazywali, ze nadmierny fiskalizm, a zarazem brak kontroli sprzyja rozwojowi szarej strefy.

- Nic wiec dziwnego, że nie widać wzrostu konsumpcji pomimo spadku cen paliw i odbicia się od bariery 6 zł za litr. Widoczny jest spadek importu ON o 50 proc. Mniejszy jest spadek importu benzyn - powiedział Leszek Wieciech, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.

Według Haliny Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych, cała obecna sytuacja wskazuje, ze rynek detaliczny będzie ciągle trudny.

Czy ulży mu rozbudowa infrastruktury paliwowej?

Raczej nie. Jednak pomimo kłopotów branży detalicznej, nie ma żadnego zagrożenia z dostawami paliw do naszego kraju, a OLPP sporo inwestuje. Sztandarowy projekt to rozbudowa naftoportu.

- Cel generalny inwestycji to zwiększenie możliwości logistycznych, zwiększenie zdolności przeładunkowych. Obecnie terminal jest w fazie uzyskiwania zgód środowiskowych i administracyjnych. Jest koncepcja projektowa. W pierwszym etapie powstanie część „ropna". Być może później paliwowa - powiedział Daniel Betke, prezes OLPP.