Czy KPR to jedyna pomoc, jaką mogą uzyskać rolnicy jeżeli chodzi o produkcję zielonej energii? Niekoniecznie. Opcji jest sporo. Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko, Regionalny Program Operacyjny, Programie Rozwój Obszarów Wiejskich to tylko niektóre z nich. Zyskać można sporo. Na przykład Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma 1,5 mld zł na cały program wsparcia, Agencja Rynku Rolnego – 24 mld euro.

- Niestety w większości programów trzeba spełnić szereg kryteriów, nie zawsze łatwych do spełnienia, a także dysponować własnym zasobem gotówki – mówi Jolanta Chmielarz z Oświęcimia, która rozważała założenie własnej biogazowi. Ostatnio jednak od pomysłu odchodzi. – W ODR powiedzieli mi, że wyprodukowanie miliarda metrów sześciennych biogazu to inwestycja 4,4 mld zł. Państwo, czy inni dofinansować mogą tylko połowę. Dlatego by podjąć takie ryzyko należy dysponować sporym zapleczem finansowym, a tego naszej czytelniczce brakuje.

Rzeczywiście ARR w ramach KPR zrefunduje nie więcej niż 50 proc. poniesionych przez przedsiębiorcę kosztów inwestycji. Minimalne dofinansowanie to 50 tys. złotych. Warunkiem koniecznym jest podjęcie inwestycji na terenach gmin objętych procesem restrukturyzacji w ramach KPR. Wypłata pieniędzy w nastąpi po wykonaniu inwestycji, a beneficjent w ciągu 5 lat nie będzie mógł zbyć inwestycji, a także będzie musiał prowadzić dedykowaną działalność. Wnioskodawca, który nie wywiąże się z umowy, będzie zobowiązany do zwroty dotacji powiększonej o karę.

Czy zawsze takie ryzyko się opłaca? - Rolnik musi rozważyć sporo za i przeciw. Biogazownia może być atrakcyjnym rozwiązaniem, tylko gdy towarzyszy dużej hodowli zwierzęcej, jest zlokalizowana w bezpośrednim sąsiedztwie zakładu wytwarzającego istotne ilości odpadów biodegradowalnych, np. cukrowni, mleczarni, browaru, gorzelni, ubojni, a kiszonki stanowią tylko niezbędne uzupełnienie innych tanich surowców biodegradowalnych, nie przekraczając 1/3 wsadu w przeliczeniu na potencjał energetyczny – radzi przedstawiciel handlowy firmy EnEkoInwest.

Niestety nie można nie zauważyć, że tylko w programie ARR silniejszą pozycję mają farmerzy. Zdaniem prof. dr hab. inż. Andrzeja Myczki z IBMER, duzi przedsiębiorcy, przedstawiciele biznesu startują chętnie w programach dotyczących źródeł odnawialnych, ale niestety tych obecnie topowych – wiatraków, farm wiatrowych, biogaz znajduje się na szarym końcu, bo jest w powszechnej opinii nieekonomiczny. Ale eksperci pocieszają, że ten trend się jeszcze odmieni. - Nikt do tej pory tak na serio nie porównywał przychodów pochodzących z odnawialnych źródeł energii, nikt nie zestawiał tylu różnych czynników jak nakłady, odpady itd.

Źródło: farmer.pl