"To, co wydarzyło się w ostatnią niedzielę - gdy operatorzy sieci elektroenergetycznych pierwszy raz byli zmuszeni podjąć decyzję o ograniczeniu na tak dużą skalę produkcji energii z instalacji fotowoltaicznych - było do uniknięcia, gdyby już teraz istniały stosowne rozwiązania prawne. Chodzi o wprowadzenie m.in. tzw. taryf dynamicznych, które pozwoliłyby odbiorcom indywidualnym na korzystanie z tańszej energii w ciągu dnia, dzięki nadwyżce prądu z OZE" - czytamy we wtorkowej "Rzeczpospolitej".
Tańszy prąd dzięki nadwyżkom z OZE
Według gazety lada chwila takie przepisy mają się pojawić.
Zawarto je w nowelizacji prawa energetycznego, przyjętej przez rząd w ubiegłym tygodniu. Eksperci podkreślają, że to prawdziwa rewolucja - podaje dziennik.
"Zdaniem Łukasza Batorego, adwokata i szefa działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy, wchodzimy w czas drogiego prądu. Jego cenę podbijać będzie polityka klimatyczna i odchodzenie od używania kopalin przy jego produkcji" - podkreśla gazeta.
Zaproponowane rozwiązania będą korzystne dla odbiorców energii, pod warunkiem jednak, że będą oni skorzy do aktywnego udziału - mówi w rozmowie z "Rz" Łukasz Batory.
Taryfy dynamiczne. Wady i zalety
Jak zaznacza dziennik, instytucje rządowe "wydają się studzić nadzieje".
- Samo wprowadzenie taryf dynamicznych niewiele zmieni na rynku pod kątem cen dla odbiorcy indywidualnego. Zawsze na końcu rozliczenia za energię pojawia się bowiem bilans cenowy. Wprowadzenie taryf dynamicznych to z jednej strony szansa na tańszy prąd, gdy pojawi się nadwyżka energii w systemie, ale też ryzyko wysokiej ceny, gdy energii jest mniej - tłumaczy w rozmowie z gazetą prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin.
Różnicę mogą ilustrować widełki z ostatniej niedzieli: o godzinie 14 płacono za 1 MWh 30 zł, kilka godzin później - już 600 zł. Pytanie, ilu odbiorców będzie miało ochotę polować na co dzień na tę tańszą energię - dodaje "Rzeczpospolita".
Komentarze