Minister rolnictwa podczas spotkania podkreślił, że sytuacja wsparcia nadzoru nad bezpieczeństwem żywności pochodzenia zwierzęcego jest dla niego szczególnie istotna. Wspomniał też, że o tym jak ważny jest to temat przekonano się zimą tego roku, gdy media ujawniły sprawę nielegalnego uboju bydła, w zakładzie k. Ostrowi Mazowieckiej. - Przeżyliśmy armagedon przy nagłośnieniu przypadku patologicznego, ale szczęśliwie odosobnionego. I nie ma znaczenia, że podobne przypadki mają miejsce w innych krajach europejskich, w ubojniach Niemczech, we Francji. To wobec Polski przetoczyła się fala hejtu, to wobec nas użyto najgrubszych zarzutów o braku nadzoru nad bezpieczeństwem produktów pochodzenia zwierzęcego, szczególnie mięsa – przypomniał szef resortu rolnictwa.
Zaistniała wówczas sytuacja była też przyczynkiem do przyspieszenia prac w modernizacji ustawy weterynaryjnej oraz, jak wyjaśnił J.K Ardanowski ,by nadzór nad bezpieczeństwem żywności był sprawowany przez państwowych inspektorów weterynarii. Ocenił też, że system lekarzy wyznaczanych przez powiatowych lekarzy weterynarii, kontrolujących mięso w rzeźniach, „nie sprawdził się”. - Jest powszechnie krytykowany przez właścicieli i pracowników zakładów. Przykład, gdzie również lekarz z wyznaczenia zajmował się nadzorem, ten przykład nagłośniony w mediach, wskazuje, że ten system trzeba zmienić.
Minister rolnictwa wspomniał też o tym, że światowe tendencje idą w kierunku przełożenia większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo żywności właśnie na państwo, z którego dany produkt pochodzi. - To państwo ma zagwarantować bezpieczeństwo żywności i zapobiec jej fałszowaniu. Państwo dysponuje właściwym aparatem i może to bezpieczeństwo zapewnić. Wyznaczenia mogą dotyczyć innych obszarów z zakresu nadzoru weterynaryjnego. Natomiast, przy tym najbardziej newralgicznym obszarze, jakim jest mięso odchodzi się od jakichkolwiek pośrednich mechanizmów kontroli na rzecz jednostek państwowych, urzędów państwowych - zaznaczył Jan Krzysztof Ardanowski.
Aktualnie jest uzgadniany kształt specustawy weterynaryjnej, której projekt pod koniec kwietnia trafił do Rady Ministrów. - Liczę na to, jestem przekonany, że ta ustawa zostanie przyjęta, jeszcze w tej kadencji parlamentu, tak żeby mogła wejść w życie z początkiem 2020 r. (...) Podwyżki, które od 2015 r. realizujemy są niewystarczające. Dlatego w przyszłym roku również są planowane podwyżki - 6 proc. dla administracji, tej również odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności. Wystąpiłem do ministra finansów za zgodą premiera o to, by dokonać przesunięć w ministerstwie rolnictwa ze skutkami na przyszły rok i kontynuację podwyżek. Działania zakończyły się sukcesem. Trwają prace nad tym aktami wykonawczymi, jak mają wyglądać, żeby pracownicy mogli otrzymać znaczące podwyżki - wyjaśniał Ardanowski.
Bogdan Konopka, Główny Lekarz Weterynarii podkreślił, że do pracy w Inspekcji Weterynaryjnej brakuje chętnych na wszystkich urzędowych szczeblach, a obszar działania jej pracowników jest ogromny. - Podwyżki mają objąć okres od 1 sierpnia tego roku. Daje to kwotę około 20 mln zł. za okres 5 miesięcy. Jeśli to przeliczymy, to za przyszły rok będzie to już 48 mln zł - dodał szef krajowej weterynarii.
Wymagania zgłaszane przez stronę amerykańską
Jednocześnie minister odniósł się do wymogów zgłoszonych przez stronę amerykańską. Chodzi o wzmocnienie nadzoru w zakładach wysyłających wieprzowinę do USA, i żądania, by nadzór nad produkcją sprawowali etatowi pracownicy Inspekcji, a nie lekarze wyznaczani przez powiatowych lekarzy weterynarii. - My spełniamy oczekiwania naszych partnerów handlowych w zakresie zwiększenia etatów w Inspekcji, w tych powiatach, gdzie są zakłady, które są uprawnione do eksportu do Stanów Zjednoczonych. Nasi partnerzy nie życzą sobie, by lekarze prywatnej praktyki pracowali przy nadzorze, oczekują, by byli to pracownicy państwowi i to czynimy.
Bogdan Konopka podkreślił, że na wypełnienie tych wymogów utworzono 65 etatów dla dodatkowych lekarzy weterynarii. - To jest naprawdę wielkie wydarzenie, że prawie 5 mln zł zostało również wygospodarowane, aby te osoby zostały zatrudnione. Z resztą pan minister dawał wcześniej gwarancje amerykanom, że to nastąpi od 1 lipca, tak się stało. Wojewódzcy lekarze, już poprzez wojewodów wysyłają wnioski do ministerstwa rolnictwa, a te pójdą do ministerstwa finansów. Ta sprawa została załatwiona - powiedział.
Główny Lekarz Weterynarii pytany o to, jak będzie wyglądał nabór pracowników i dopełnienie terminu zatrudnienia podkreślił, że - o tym będą decydować kierownicy jednostek, w jaki sposób zatrudnią nowych pracowników, czy to będzie nabór wewnętrzny, czy zewnętrzny. Dlatego w tamtym tygodniu wysłane zostały wnioski do ministerstwa rolnictwa. Ci, którzy chcieli zorganizować nabór zewnętrzny również zdąża zatrudnić pracowników. Od 1 lipca mają na to pieniądze - powiedział Konopka.
Kolejne dodatkowe etaty są przeznaczone dla zakładów higieny weterynaryjnej. W liczbie 24 mają wzmocnić laboratoria badające próbki w kierunku ASF, pochodzące od świń i dzików.
Czy będą rozmowy resortu rolnictwa z protestującymi lekarzami weterynarii?
Jan Krzysztof Ardanowski pytany o protesty lekarzy weterynarii, które miały miejsce w miniony piątek i jednocześnie nadal są zapowiadane przez związkowców, odpowiedział, że w kontakcie z weterynarią jest wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński. Dodał też, że - te stawki, które zostały zaproponowane zostaną utrzymane. Jeśli komuś będzie mało, nadal będzie chciał protestować, to jego wola. Jestem odporny na naciski, które są stosowane. Ja spełniam, to co jest realne również dla budżetu państwa. Tyle, że trochę później niż spodziewali się lekarze weterynarii. To nie jest jednorazowa podwyżka ale będzie trwała w następnych latach. Jeśli ktoś uważa, że jest w stanie protestami wywalczyć więcej, to boje się że może się okazać, że nic z tego nie dostanie - dodał minister.
- Musimy mieć świadomość, że nie można wszystkiego zrobić od razu. Jesteśmy w trakcie modernizacji nie tylko zarobków ale funkcjonowania całej inspekcji - kontynuował Bogdan Konopka.
W trakcie spotkania minister rolnictwa zapytany o to, czy lekarze zatrudnieni na etacie zdołają zastąpić lekarzy z wyznaczenia, sprawujących nadzór w zakładach mięsnych, podkreślił, że zmiany ustawowe, mają również iść w kierunku, przyciągnięcia do pracy w urzędach młodych lekarzy weterynarii. - Każdy pracuje tam gdzie chce. Myślę, że część lekarzy nie chce pracować w Inspekcji biorąc pod uwagę pewną uciążliwość. Przekierowują swoje umiejętności na małe zwierzęta. Tylko nie jestem przekonany, że z leczenia papużek, zwierząt domowych wszyscy lekarze się utrzymają. Składamy propozycje dobrych warunków finansowych, płacy. Mamy nadzieję, że przy transparentności tych dochodów, również w tej chwili, te 350 mln rocznie, które trafiają od właścicieli zakładów mięsnych, na badania będą sprawiedliwie dzielone na pracowników Inspekcji. Będzie wiadomo, jakie to są pieniądze, kto i ile zarabia. Wydaje mi się, że przy takim otwarciu Inspekcji bardzo wielu młodych lekarzy weterynarii, będzie chciało pracować w Inspekcji Weterynaryjnej – zakończył minister.
Komentarze