Wiadomo było, że Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej będzie okazją do przedstawienia nowych kandydatów na listy Koalicji. Nikt chyba jednak nie sądził, że wśród nich znajdzie się też Michał Kołodziejczak, lider Agrounii.
Partia rządząca ma powód do satysfakcji
Bomba wybuchła. W oparach niedowierzania i zaskoczenia na polskiej scenie politycznej rozpoczął się festiwal komentarzy. Tu i ówdzie się zagotowało. Niemal od razu zareagował Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, a poza tym jeden z największych adwersarzy Kołodziejczaka. Po słynnej awanturze w ministerstwie, w której zarzucał Kołodziejczakowi bycie podnóżkiem Tuska może się czuć usatysfakcjonowany.
A nie mówiłem? – komentuje zaczepnie na swoim Twitterze.
W podobnym tonie wypowiada się sam premier, Mateusz Morawiecki.
Zdradziliście Polską Wieś. Teraz na listach macie sympatyka Putina. Komu służycie? – napisał.
Obok tej wypowiedzi nie przeszedł obojętnie lider Agrounii.
Zdradziłeś Polskę, zdradziłeś rolników, a ciebie zdradzają twoje kłamstwa – odpowiedział.
W komentarzach zaroiło się od często skrajnych komentarzy zwykłych ludzi.
Uwaga, tak brzmi strach – komentowali wypowiedź premiera tagując swoje wpisy znaczącym hasztagiem #KOszmarPiS-u
Słychać wycie? Znakomicie – również to hasło powtarza się nie tylko w komentarzach, ale też w dziesiątkach już memów.
Mimo kpiącego tonu wypowiedzi pod postami posłów partii rządzącej nie brakuje też ostrych słów skierowanych do Donalda Tuska.
Panie Donald Tusk zawiódł mnie Pan. Kołodziejczak jest tak "wiarygodny" jak Kaczyński. Wpuścił Pan konia trojańskiego PiS na salony PO. Miłość będzie krótka, dotyk niepewny, a stosunek przerywany. Wielu już zdradzonych cierpi po związku z tym amantem – pisze Robert Stachurski, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego
Walczymy o dobro nas wszystkich
Sam Donald Tusk wydaje się być niezrażony niepochlebnymi komentarzami.
Jeśli dzisiaj w Polsce mówimy, że 15 października stawką będzie przyszłość naszej Ojczyzny, naszych dzieci, wnucząt, że to jest rozstrzygnięcie na lata, a może dziesiątki lat to wiemy, o czym mówimy. Podjęliśmy decyzję o starcie w tej kampanii wspólnie z innymi środowiskami. Obecność Michała Kołodziejczaka i Adama Bodnara jest symboliczna, że oni też połączyli swoje siły. W tej batalii o przyszłość Polski nie zmarnujemy ani jednego głosu - zapowiada entuzjastycznie Tusk.
Długa lista politycznych romansów
Przypomnijmy. Lista politycznych romansów Michała Kołodziejczaka jest długa – najpierw koalicja z Porozumieniem, potem z Markiem Materkiem, próby poukładania się z Trzecią Drogą, a na końcu decyzja o starcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych razem z Markiem Materkiem i Samoobroną. Dzisiaj wiadomo już, że ten mariaż jest nieaktualny, co potwierdza sam Materek, choć na jego profilach nadal widać grafiki na których ściska dłoń lidera Agrounii.
Michał Kołodziejczak idzie do wyborów z Donaldem Tuskiem. My wybieramy inną drogę. Dla nas ważna jest wiarygodność. Polacy oczekują realnej zmiany i taką zmianę im zapewnimy. Zapraszam do współpracy wszystkich, którzy nie zgadzają się na duopol PO-PiS na polskiej scenie politycznej - powiedział Materek.
Można się pogubić. Ale na pewno nie można zarzucić Kołodziejczakowi bezczynności i braku determinacji. Bo właśnie to doprowadziło go do punktu, w którym znalazł się obecnie. To właśnie upór i nieustępliwość pozwoliły mu się znaleźć na listach największej partii opozycyjnej.
To nie była łatwa decyzja – podkreślał Kołodziejczak, który, jak wiadomo, w wielu wywiadach otwarcie uderzał w Platformę Obywatelską. – Ta koalicja to wyższa konieczność.
Eksperci oceniają, że nowa koalicja to bardzo przemyślany krok do odebrania elektoratu wiejskiego PiS - owi.
Najpewniej stoi za tym połączeniem jeden motyw i jeden pomysł, czyli wszystkie ręce na pokład. Donald Tusk uznał, że skoro Szymon Hołownia odrzucił AgroUnię na listach, że skoro Władysław Kosiniak-Kamysz nie zrealizował tego pomysłu, to on chętnie sięgnie po dodatkowe głosy. I stąd taki krok. Wszystko, by wygrać i zdobyć jak najwięcej mandatów - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czytaj więcej
Czy rząd chce wykończyć hodowców bydła mlecznego? WYWIADKto skorzysta, a kto straci?
Czy taki ruch okaże się dla obu stron korzystny? Nie jest tajemnicą, że wizerunek Donalda Tuska na wsi jest mocno kontrowersyjny. Czy taka decyzja jest bezpieczna dla obu stron? Wydawałoby się, że zwłaszcza z punktu widzenia Agrounii, która zabiega głównie o elektorat rolników jest to zachowanie bardzo ryzykowne, ale realnie patrząc jest to też jedyna droga, która może zaprowadzić Michała Kołodziejczaka na sejmowe ławy.
Michał Kołodziejczak nie bardzo chciał do Platformy, ale bardzo chciał do Sejmu – komentują całe zajście internauci.
Sytuację skomentował też lider PSL - u, który także próbował stworzyć koalicję z Kołodziejczakiem.
Nie mamy wroga na opozycji. Wszystkim im życzymy powodzenia – stwierdził lakonicznie Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jedni zarzucają Kołodziejczakowi sprzedanie się, inni go chwalą za tzw. politycznego nosa.
Bo w to trzeba umieć grać! Agrounia nie miała zbytnich szans na sejmową reprezentację. Już ma. KO nie miała zbyt wielkich szans na wyrywanie PiS - owi głosów wsi. Już ma. Ujadanie PiS - owców na Michała Kołodziejczaka jest najlepszym dowodem, że ich to boli. To będzie ciekawa kampania - podsumował na Twitterze Artur Dziambor.
Zaczyna się nowa, nieszablonowa akcja, bo w Polsce trzeba zmian, zbyt dużo spraw w Polsce jest do zrobienia - mówi Michał Kołodziejczak, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego decyzja jest dość kontrowersyjna. - Polska będzie silna i suwerenna jedynie siłą i suwerennością wszystkich swoich obywateli, wszystkich wolnych Polaków. Agrounia pozostaje Agrounią - zapowiada.
Jedno jest pewne - nowy polityczny romans ma być szansą dla obu stron. Kołodziejczak najpewniej wejdzie do Sejmu, Koalicja zdobędzie tak cenne w tych wyborach dodatkowe głosy. Nawet jeśli obie strony ryzykują wizerunkiem i utratą części swojego elektoratu gra jest warta świeczki. To trochę jak wejście w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, gdzie grając na jeden wspólny cel, każdy będzie próbował pozałatwiać swoje interesy.
Czy wspólny start oznacza koalicję także po wyborach? O tym za wcześnie się wypowiadać. Patrząc jednak na bogate życie "uczuciowe" w polityce Michała Kołodziejczaka liderzy Platformy mogą spodziewać się wielu różnych przygód. Na pewno też, zwłaszcza biorąc pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi lidera Agrounii na temat PO, nie będzie to współpraca, w której panowie będą jedynie klepali się po ramionach. Możemy być pewni, że w kulisach nie raz i nie dwa dojdzie do tarć. Jeśli jednak uda im się stworzyć trwałą koalicję mogą stać się ewenementem na polskiej scenie politycznej, który jasno pokaże, że dla wspólnego celu można pokonać nawet największe różnice.
Komentarze