Protesty rolników w całym kraju eskalują. We wtorek, 14 lutego, na ulice wyszli rolnicy w województwach: zachodniopomorskim, dolnośląskim, opolskim i świętokrzyskim. Jutro odbędą się strajki w województwie lubelskim. Mimo dzielących ich odległości rolnicy mają wspólne postulaty. Przede wszystkim chodzi o zatrzymanie niekontrolowanego napływu zbóż z Ukrainy. Gospodarze mówią też o ochronie polskich gospodarstw rodzinnych i nieudolności systemów wsparcia ze strony państwa. 

Zaproponowane dopłaty tylko skłócą rolników

- Informacja o wsparciu podana przez ministra rolnictwa nie jest pełna. Zostały podane maksymalne wysokości dopłat do zboża, natomiast nie przedstawiono cen referencyjnych, według których będzie naliczana wysokość dopłaty. Tym samym minister rolnictwa wpłynął na spadki cen zbóż w skupach – grzmią rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Widzimy obniżki cen w Elewarr, spółce państwowej obecnie należącej do Holdingu Spożywczego, w młynach, w firmach skupowych. Rolnicy wkrótce, jeszcze przed pracami wiosennymi, ruszą do skupów. Biorąc pod uwagę, że już teraz te magazyny są załadowane zabraknie miejsca, a ceny skupu jeszcze bardziej spadną – dodają.

 Ministerstwo jest zadowolone z wprowadzonych rozwiązań

Rozgoryczenie rośnie z dnia na dzień. Tymczasem ministerstwo przekonuje, że rozmawia z rolnikami na co dzień. Co więcej, uzyskuje satysfakcjonujące rozwiązania.

- W ubiegłym tygodniu rozmawiałem z rolnikami z Lubelszczyzny i jest między nami  pełne zrozumienie. Rozumiem jednak, że wywołuje to duże emocje. Mamy ustalone wzajemne zobowiązania i my, jako rząd, je realizujemy.  Między innymi są to dopłaty do zbóż, czy wzmożone kontrole jakości zbóż napływających z Ukrainy – mówi minister rolnictwa, Henryk Kowalczyk.

- O zamknięciu granicy z Ukrainą niestety nie może być mowy. To jest decyzja całej Unii Europejskie, Polska też w tym brała udział w ubiegłym roku - dodaje minister. 

- Nikt z nas nie oczekuje zamknięcia granic – ripostuje Wiesław Gryn, ze stowarzyszenia Oszukana Wieś.

– Żądamy uporządkowania importu zbóż i nadania im charakteru zgodnego z pierwotnym założeniem, tj. doprowadzeniu do sytuacji, w której nasz kraj stanie się jedynie korytarzem tranzytowym dla wwożonego zboża, a nie krajem docelowym – dodaje.

Chcemy żeby rząd pochylił się nad naszą przyszłością, a nie fundował nam plasterki w postaci nieprzemyślanych dopłat. Takie gaszenie pożarów na dłuższą metę się nie sprawdza, a my musimy żyć, zapewnić byt naszym rodzinom. Musimy wiedzieć na czym stoimy – przekonuje.

Kiedy pytamy rolników na czym polega zatem porozumienie z ministrem bezradnie rozkładają ręce. – Nie ma porozumienia. Jesteśmy zmuszeni po raz kolejny wyjść na ulicę i walczyć o swoje. A właściwie nie tylko o swoje, ale o dobro całego społeczeństwa – mówi Gryn. – Nie możemy pozwolić, żeby napływała do nas żywność niewiadomego pochodzenia, produkowana niezgodnie z wszelkimi wymogami unijnymi. Nie możemy pozwolić, żeby do kraju wjeżdżały chowane na antybiotykach kurczaki i zanieczyszczone mykotoksynami zboże. To wszystko trafi w końcu na nasze stoły. To nie jest walka tylko o polską wieś. To walka o dobro całego społeczeństwa, któremu funduje się właśnie najniższą możliwą jakość na ich stołach – dodaje.

Ministerstwo zapewnia, że jest gotowe do kolejnych rozmów.

Jeśli zajdzie potrzeba kolejnego spotkania oczywiście zapraszam – przekonuje Kowalczyk.

Rolnicy nie chcą już słuchać kolejnych obietnic. Jak mówią, dość gładkich słówek - czas na działanie. Blokada na granicy w Dorohusku rozpocznie się jutro i godzinie 10.