Rolnicy z województw świętokrzyskiego i małopolskiego, którzy rozpoczęli wczoraj blokadę terminala przeładunkowego w Staszowie, noc spędzili w swoich ciągnikach i samochodach, ustawionych na polu wzdłuż blokowanej drogi dojazdowej do terminala. Od rana kontynuują protest, ale ma on już nieco łagodniejszą formę - ruch na wspomnianej drodze spowalnia okresowo jedynie kilka traktorów, jeżdżących po rondzie. Poza tym protestujący co pewien czas bukują przejścia, maszerując po pasach. Akcja potrwać ma dziś do godz. 18.
-Nasz protest odniósł sukces, przez dwa dni z terminala nie wyjechała ani jedna ciężarówka z ukraińskim ziarnem. Nie było powodów, by utrudniać życie mieszkańcom - wyjaśnia Grzegorz Skurski, uczestnik blokady.
Dwa tygodnie dla rządu
Organizatorzy zadbali o gorące napoje i posiłki z kuchni polowej dla uczestników. Ci byli gotowi w pełnej sile kontynuować blokadę, ale póki co podjęto inne decyzje - dowiadujemy się od organizatorów protestu. Rolnicy zamierzają dać rządzącym dwa tygodnie na opracowanie i podjęcie konkretnych kroków dla zapobieżenia dalszego zalewu polskiego rynku zbożem z Ukrainy.
Jeśli postulaty rolników nie zostaną spełnione, protestujący zapowiadają zaostrzenie działań i ponowienie blokady nie tylko terminala w Staszowie, ale jeszcze w trzech innych miejscach, gdzie odbywa się wyładunek ukraińskiego ziarna: w Grzybowie, Woli Żydowskiej i Woli Baranowskiej. Rozważają również wizyty u polityków i posłów, którzy obiecywali przed wyborami reprezentować interesy świętokrzyskich i małopolskich rolników. O podjętych decyzjach organizatorzy mają informować w mediach społecznościowych na profilu Strajk Rolników Świętokrzyskich .
Jak podkreślają uczestnicy, w proteście nie chodzi o pieniądze - choć spadek cen zboża wywołany importem z Ukrainy uderzył polskich rolników mocno po kieszeniach i zniweczył opłacalność produkcji. Świadczą o tym choćby hektary niezebranej z pól kukurydzy. Chodzi również o jakość i renomę polskiej żywności, na którą wszyscy gospodarze ciężko pracowali. O bezpieczeństwo konsumenta, który ma prawo wiedzieć co zjada, z jakiej mąki jest jego chleb.
-Nie jesteśmy przeciw pomaganiu Ukrainie i eksportowi jej zboża, ale niech to zboże przejeżdża przez nasz kraj, a nie tu zostaje. Niech ten tranzyt przybierze taką skalę, by logistycznie dało się go ogarnąć i faktycznie wysłać to ziarno do głodującej Afryki - mówi jeden ze współorganizatorów staszowskiej blokady.
Komentarze