Dean Salvestro z Griffith w Nowej Południowej Walii w Australii musi zapłacić olbrzymią karę za to, że chciał ratować swoje pola przed suszą. Sąd do spraw gruntów i środowiska nałożył na niego grzywnę w wysokości w wysokości 156 tysięcy dolarów. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie - donosi australijski serwis informacyjny abc.net.au.
Farmer został oskarżony przez Urząd Regulacji Dostępu do Zasobów Naturalnych (NRAR) o to, że wypompował ze swoich studni wodę ponad wyznaczone limity, oraz skorzystał z jednej studni niezgodnie z pozwoleniem. Wszystko zaś sprowadza się do tego, że dla ratowania swoich upraw przed niszczycielską suszą od 2017r. do 2020r. rolnik pobrał 7.352 megalitrów wody ponad przyznaną normę.

Czytaj więcej
Ratowanie spółek wodnych - okiem resortu i praktykaWarto jednak zauważyć, że Salvestro uprawia pod Griffith 12 tysięcy hektarów ziemi, na której uprawia winorośle, bawełnę, pszenicę, rzepak, jęczmień i kukurydzę. To niewielka jak na realia Australii rodzinna farma. Rodzina Salvestro gospodaruje tam od stu lat. Farmer przyznał w sądzie, że nie mógł patrzeć jak jak cała jego praca idzie w niwecz i susza spycha jego gospodarstwo na skraj upadku.
Salomonowy wyrok
Urząd Regulacji Dostępu do Zasobów Naturalnych nastawał na farmera i argumentował, że nieodpowiedzialnie "kradnąc" wodę naraził na szkody środowisko naturalne. Zależało mu, by surowa kara zadziałała prewencyjnie - zniechęciła do przekraczania limitów poboru wody innych farmerów. Proces i wyrok w sprawie o wodę odbił się głośnym echem w Australii, która od kilku lat zmaga się z suszą.
Rolnik przyznał się do stawianych zarzutów i poddał karze. Będzie musiał oprócz grzywny pokryć ze swojej kieszeni również niebagatelne koszty sądowe w kwocie 60 tys. dolarów. Urząd Regulacji Dostępu do Zasobów Naturalnych wymógł również na procesie, by farmer pokrył koszty publikacji wyroku w mediach - dla odstraszenia innych rolników przed podobnymi nadużyciami.
Sąd przystał na to, ale jednocześnie przyznał rację obrońcy, który przekonywał że Salvestro nie kierowały niskie pobudki - nie złamał przepisów z pazerności i chęci zysku, ale dla ratowania farmy i bytu rodziny. Sędzia stwierdził również, że rolnik zrozumiał swój błąd i nie wejdzie więcej w konflikt z prawem.
Komentarze