Na wielkie przedsięwzięcia porywają się tylko ludzie nietuzinkowi. Taką osobą był inicjator wielkiego dzieła edukacji młodzieży wiejskiej - prof. Józef Mikułowski-Pomorski, animator ruchu przysposobienia rolniczego. Studia ukończył na Wydz. Agronomicznym Politechniki w Rydze, potem pracował jako asystent na AR w Dublanach; wykładał chemię rolną, zorganizował stację doświadczalną, która podjęła badania nad zastosowaniem w uprawach nawozów sztucznych. W 1911 r. osiadł w Warszawie, gdzie uruchomił kursy przemysłowo-rolnicze i uczelnię rolniczą. Po jej upaństwowieniu, dzięki zaangażowaniu profesora, możliwe stało się utworzenie SGGW (profesor dwukrotnie był jej rektorem). Oprócz ściśle zawodowych aktywności pełnił też (w latach 1916-1926) funkcje państwowe - wicepremiera, ministra rolnictwa, ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego.

ZACZĘŁO SIĘ OD ŚMIAŁEJ WIZJI

W kontekście jubileuszu "Farmera" ważne jest zwłaszcza jego zaangażowanie na rzecz edukacji młodzieży wiejskiej. Po powrocie z naukowej wizyty w Ameryce (1926), zainspirowany działalnością tamtejszych klubów młodzieżowych, rozważał możliwość wykorzystania istniejących kół młodzieży wiejskiej o różnej politycznej proweniencji do pogłębiania wiedzy rolniczej przez samokształcenie, nadając jednak tej inicjatywie oryginalnie polski charakter. Uważał, że w Polsce, która jest krajem rolniczym, efekty gospodarowania, zarówno w produkcji rolnej, jak i zwierzęcej są niesatysfakcjonujące. Co więcej, nie gwarantują wystarczających dochodów, a to obniża motywację do pracy w rolnictwie. Uznał więc, że trzeba edukować młodzież nie tylko w zakresie prac gospodarskich, ale i w sferze umiejętności zarządzania gospodarstwem, czemu może służyć ruch konkursowy. Pierwsze konkursy przysposobienia rolniczego rozpoczęły się w 1926 r. i cieszyły się wielkim zainteresowaniem, obejmując coraz to szersze obszary kraju. Organizowane konkursy rolnicze - pisał K. Wyszomirski ("PR" 1/1957) - miały następujące cele: uczyły przede wszystkim zespołowej pracy przy samokształceniu, uczyły praktycznie rolnictwa czy ogrodnictwa, szerzyły zamiłowanie i wdrażały młodzież do zawodu rolniczego, dawały jej możność zrozumienia podstawowych zjawisk przyrodniczych, uczyły oszczędnie gospodarować z ołówkiem w ręku.

W marcu 1931 r. J. Mikułowski-Pomorski założył pismo "Przysposobienie Rolnicze", początkowo jako miesięcznik, po roku przekształcony w dwutygodnik, a na stanowisku redaktora naczelnego zastąpił go Zygmunt Kobyliński, współpracujący z wielką orędowniczką szkolnictwa rolniczego Jadwigą Dziubińską. "PR", z podtytułem "czasopismo zawodowe młodzieży wiejskiej", swoimi fachowymi publikacjami wspomagało proces samokształcenia młodzieży i ruch konkursowy. Oprócz tekstów z dziedziny rolnictwa na jego łamach pojawiały się artykuły literackie, patriotyczne oraz treści, rzec by można, filozoficzne. Jak wspomina A. Daszkiewicz ("Farmer" 4/2006), na łamach kilku kolejnych wydań "PR" czytelnicy prowadzili dyskusję o tym, czy na określenie osób pracujących na wsi używać nazwy "rolnik" czy "chłop". Chłop to nazwa pogardliwa - pisał jeden z czytelników - człowieka bez odrobiny inteligencji, bez własnej inicjatywy, niedorajdy, stworzonego po to, by mógł się mądrzejszym wysługiwać (…). Inny zaś dowodził, że (…) nazwa chłop jest zaszczytem, bo chłop, męczennik dziejowy, dobrze się zasłużył Ojczyźnie (…) zawsze gotów dać życie za Ojczyznę (…).

Powojenne wydania "PR", ukazującego się jako wkładka do "Plonu", poświęcone są niemal wyłącznie tematyce branżowej (agrotechnika, zootechnika, mechanizacja, ekonomika, reportaże, recenzje książek, zapowiedzi programów rolniczych w mediach). Niemal, bo zdarza się, że drukują np. migawki z wizyty pociągu przyjaźni w radzieckim kołchozie czy tekst o narodzinach wielkiego października, albo zapewnienie, że "partia liczy na młodzież". Na łamach powojennych wydań "PR" publikują zarówno członkowie zespołu redakcyjnego (Z. Kobyliński, K. Wyszomirski, J. Pniewski, J. Kadryś, A. Leszczyk - red. nacz. i jego następca A. Orłowski, T. Cedro, R. Klimek, M. Obuchowicz), jak i wielu autorów zewnętrznych.

OD ROLNIKA DO FARMERA

Kiedy PWR i L wydające "PR" zmieniało (1972) jego tytuł, zwyciężyła opcja "rolnik" i od tego momentu pismo ukazywało się jako "Młody Rolnik". A po blisko dwudziestu latach do tytuł został dodany drugi człon i tak powstał "Młody Rolnik - Polski Farmer". Jego wieloletnim redaktorem naczelnym był Maciej Cegłowski (1944-2015), który w 1991 r. powierzył kierowanie dwutygodnikiem Edwardowi Lewandowskiemu (1949-2013), a sam - po wygraniu konkursu - objął stanowisko dyrektora PPW "Rz". Do niego trafił wraz z zespołem "MR-PF", a dyrektor M. Cegłowski przez 14 lat zasiadał w składzie redakcji. We wspomnieniu pośmiertnym jego przyjaciele podkreślają, że był dobrym organizatorem pracy wydawniczej, redaktorem z powołania, wielce kompetentnym w dziedzinie problematyki rolniczej; pełnił nawet funkcję doradcy ministra rolnictwa w rządzie T. Mazowieckiego. Skład zespołu redakcyjnego, którym przez 17 lat (1991-2008) kierował E. Lewandowski, początkowo się nie zmieniał. Pracowali w nim: Maria Czarniakowska, Lidia Dworak (redaktor graficzny), Iwona Pijanowska (sekretarz redakcji), Maria Znaniecka, Stefan Szolc oraz najstarszy wiekiem i stażem Henryk Wątroba. I jeszcze raz (1996) zmienił się tytuł pisma, tym razem na "Farmera". Przekształcenia, do jakich doszło w 2005 r. (zmiana nazwy wydawnictwa na PW Rzeczpospolita SA, mianowanie prezesa S. Bagińskiego i jego zastępcy, a z czasem następcy A. Filipowicza, odejście z wydawnictwa M. Cegłowskiego), zapoczątkowały prace nad nowym projektem "Farmera". Zakładały one nie tylko zmianę wizerunku pisma (zwiększenie formatu i objętości, nadanie "Farmerowi" charakteru magazynowego, dodanie podtytułu "Partner nowoczesnego rolnika"), ale przede wszystkim wzbogacenia zakresu tematycznego o zagadnienia prawne, kwestie dotyczące polityki rolnej i rynku rolnego, ekonomii, pozycji Polski w UE. W konkursie na projekt graficzny "Farmera" wybrana została propozycja Mateusza Kaniewskiego ze Studia Q. Nową szatę graficzną zaakceptowali czytelnicy, doceniły ją też gremia wydawnicze, o czym świadczy miejsce "Farmera" na liście nagród głównych w konkursie Izby Wydawców Prasy - Okładka Roku GrandFont 2006 za "Farmera" 14/2006. Po kilku latach (2011) powstał nowy projekt "Farmera" opracowany pod kierunkiem Jakuba Tabora, dyrektora studia graficznego Grupy PTWP SA. Projekt nadal podlega autorskim modyfikacjom. Niezmienione pozostało tylko logo tytułu głównego. I dobrze!

"FARMER" W SIECI

Równolegle z wizerunkową zmianą "Farmera" (2006) rozpoczęły się prace projektowe nad portalem, trwające do 2007 r., w którym uruchomiono portal farmer.pl oraz stronę gieldarolna.pl, co wzmocniło pozycję tytułu na rynku. Zbiegło się to z przeniesieniem "Farmera" do krakowskiego wydawnictwa Plantpress Sp. z o.o., które z dotychczasowym wydawcą utworzyło Plantpress Grupę Kapitałową PW "Rz" SA, a po niespełna dwóch latach i rozwiązaniu grupy "Farmer" trafił do krakowskiego wydawcy. Pociągnęło to za sobą zmiany w gronie ścisłego zespołu redakcyjnego. Niektórzy dziennikarze zmienili swój status na stałych współpracowników redakcji, a do zespołu weszły nowe osoby: Wojciech Adamczyk (sekretarz redakcji), Agnieszka Brzozowska, Mira Dzięgielewska, Arkadiusz Artyszak (zastępca redaktora naczelnego), Bartłomiej Kowalski, a w następnym roku Małgorzata Matczuk (obecnie Tyszka), Karol Hołownia, Wojciech Konieczny (obecnie z-ca red. nacz.), Rafał Leroch, Alicja Daszkiewicz (późniejszy sekretarz redakcji); na co dzień współpracowały z "Farmerem": Anna Bernat, Barbara Brach i Dorota Dzierżanowska. Wspominanych dotychczas redaktorów naczelnych znam jedynie z opowiadań kolegów i ze źródeł archiwalnych, ale E. Lewandowskiego, nazywanego Edziem, poznałam osobiście, kiedy w ramach sprawiedliwego podziału obowiązków dyrektor Piotr Rachtan powierzył mi m.in. edytorską obsługę "Farmera". Od razu dostrzegłam redaktorskie walory Edzia, nie tylko "wiedzowe" (to jego ulubione słowo), ale i organizacyjne. Każde wydanie było precyzyjnie zaprojektowane, zadania rozdzielone zgodnie z kompetencjami redaktorów, plan "tematów numeru" przygotowany w co najmniej półrocznej perspektywie. I co ważne, wszystko w atmosferze życzliwości, bez podnoszenia głosu i straszenia Kodeksem pracy. Edzio uczył też własnym przykładem pracowitości. W dni poprzedzające zamknięcie numeru wychodził z redakcji jako ostatni, bo przed zesłaniem materiałów do drukarni czytał każdy tekst, z rubrykami stałymi włącznie.

Kiedy "Farmer" obchodził swoje 65-lecie, ukazały się krótkie, nieco żartobliwe notki o jego redaktorach. O Edziu też: Tytan pracy. Bardzo wymagający: po pierwsze - od siebie, po drugie - od siebie, po trzecie - od innych. Uosobienie skromności. Gdyby w pociągach była III klasa, jeździłby nią w delegacje. Po 17 latach odszedł z "Farmera" do redakcji "Hodowli i Chowu Bydła" na stanowisko redaktora naczelnego. Czasem telefonował, czasem nas odwiedzał. A 16 lipca 2013 r. dotarła do nas nieprawdopodobna wiadomość - Edzio nie żyje. Zmarł nagle w pierwszym dniu urlopu. Wspomnienia, niedowierzanie… W szufladzie biurka zostały po nim: ołówki, długopisy, notesiki, spinacze… a w metalowej fiolce po witaminach - kilkanaście monet, ok. 30 zł. - Kupimy za to kwiaty na grób Edka - postanowił ówczesny zespół.

IDZIE NOWE

W 2009 r. redaktorem naczelnym "Farmera" i farmera.pl został Radosław Iwański, mający 7-letnie doświadczenie pracy w Redakcji Rolnej TVP, a potem rzecznika prasowego Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. W swoim pierwszym numerze "Farmera" pisał: Marzy mi się, żeby rolnicy byli naprawdę dostrzegani przez media. (…) aby nie bali się na forum publicznym mówić tego, co myślą. Sam też był wierny zasadzie mówienia tego, co myśli, a pisząc na temat polityki rolnej czy negocjowanych aktów prawnych UE, dzielił się wątpliwościami i krytycznymi uwagami, popadając niekiedy w spory z urzędnikami. W trakcie dyskusji nad wizją Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 r. napisał tekst, w którym pozytywnie zrecenzował wystąpienie Marka Zagórskiego w Brukseli poświęcone WPR. Tezy zawarte w tekście Iwańskiego nie spodobały się ministrowi M. Sawickiemu; przez jakiś czas z ukosa patrzył na dziennikarza. Ostatecznie R. Iwański zaproponował mu napisanie tekstu z ministerialnego punktu widzenia. I tekst ministra opublikował.

Po odejściu E. Lewandowskiego z "Farmera" odeszło również kilku jego dawnych współpracowników; jedni zrezygnowali sami, inni zostali zwolnieni przez ówczesnego wydawcę. R. Iwański budował więc zespół redakcyjny, uwzględniając jego nowe zadania związane zwłaszcza z perspektywą rozwoju internetu. Zatrudnił: red. prowadzącą - Janinę Blumkę-Grzesiak, a także Michała Halembę czuwającego nad internetowymi wydaniami. Następnie zespół zasilili: Magdalena Młudzik i Magdalena Uchaniuk, Marzena Pokora-Kalinowska, Iwona Dyba, Agnieszka Królak (obecnie zastępca redaktora naczelnego), Tomasz Roszkowski i Tomasz Piotrowski, zaś graficznym opracowaniem zajął się Jakub Nikodem.

W listopadzie 2010 r., w związku ze zmianą właściciela, przed "Farmerem" otworzyły się nowe perspektywy. Pismo kupiła Grupa PTWP SA - wydawca kilku magazynów branżowych, portali internetowych, organizator kongresów i konferencji gospodarczych, specjalizujący się w tworzeniu nowoczesnych rozwiązań w komunikacji biznesowej. Prezes Grupy Wojciech Kuśpik dostrzegł w "Farmerze" potencjał i odważył się zainwestować w jego rozwój. Po 5 latach z "Farmerem" pożegnał się R. Iwański, który został teraz red. nacz. pisma "Hodowla i Chów Bydła" oraz rzecznikiem prasowym Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Godnie na stanowisku red. nacz. zastąpił go Wojciech Denisiuk, którego kandydatura ani dla zespołu redakcyjnego, ani dla wydawcy nie była anonimowa, bo od kilku lat W. Denisiuk drukował w "Farmerze" teksty z techniki rolniczej. To niejedyne jego zainteresowania, jako że również jest praktykiem - prowadzi gospodarstwo rolne. Nieraz bywaliśmy świadkami dyskusji dwóch Wojciechów - Denisiuka i Koniecznego, rozmawiających jak rolnik praktyk z agronomem. Naczelny kieruje zespołem, którego specjalnie Czytelnikom tutaj przedstawiać nie będę (publikacja poświęcona obecnej załodze - str. 18). Uczynię jeden wyjątek. Jest nim Henryk Wątroba - rówieśnik "Farmera" Jubilata i od 40 lat jego redaktor. Prowadząc rubrykę "Napis - czekam", spotykał się, owszem, z wyrazami uznania i wdzięczności ze strony szczęśliwych małżonków, ale i reklamacjami ze strony tych, którym nie udało się spotkać wymarzonej drugiej połowy. Do dziś H. Wątroba publikuje w "Farmerze" felietony, dzieląc się z czytelnikami perełkami kultury, często znalezionymi w rodzinnych stronach autora.

WSZYSCY LUDZIE "FARMERA"

Przez kilkanaście lat za pozyskiwanie reklam do "Farmera", a potem również do portalu odpowiadała doświadczona w branży i bardzo skuteczna Danuta Ryńska - dziś dyrektor handlowy AgroFoto. Po uruchomieniu portalu farmer.pl i strony gieldarolna.pl dołączyli do niej Jacek Kierszka, później Pola Kasjanowicz, a następnie Urszula Tarasiuk, która szybko nawiązała ważne kontakty z kontrahentami funkcjonującymi w sektorze rolnictwa. Obecnie pracuje w strukturze działu marketingu i reklamy PTWP SA, skutecznie pozyskując razem z Aleksandrą Janik-Janus reklamy do wydania magazynowego i portalu. Wśród Ludzi "Farmera" trudno nie wymienić Tomasza Lewickiego, wieloletniego pracownika marketingu, z zaangażowaniem dbającego o widoczną obecność "Farmera" na najważniejszych targach, zaopatrzenie stoiska w niezbędne materiały reklamowe. Dzisiaj menedżerską opiekę nad "Farmerem" i portalem sprawuje Magdalena Twardokęs, która w podejmowaniu promocyjnych przedsięwzięć może liczyć na życzliwy pismu zespół marketingowców. Przez 10 lat o skuteczny kolportaż "Farmera" dbała Violetta Bilińska, współpracując na co dzień z zapracowanym, ale nigdy nieodmawiającym pomocy Michałem Wybrańcem. Viola umiała rozmawiać z prenumeratorami, cierpliwie udzielać wyjaśnień, obdzwaniała urzędy pocztowe w poszukiwaniu potwierdzenia opłat, a kilkanaście razy w roku uczestniczyła w targach i konferencjach przy obsłudze gości odwiedzających stoisko "Farmera".

Ludzie "Farmera" to także kilkuset autorów współtworzących pismo, niektórzy od kilkunastu nawet lat, a także wykładowcy konferencji "Farmera", dzielący się z rolnikami wiedzą i doświadczeniem, oraz sami rolnicy coraz liczniej uczestniczący w tych konferencjach. Ale Ludźmi "Farmera", wręcz jego przyjaciółmi, są Czytelnicy i Internauci, którzy wierzą, że w "Farmerze" i na portalu farmer.pl zawsze znajdą dobrą radę i rzetelną informację.

ZAKOŃCZENIE? RACZEJ KILKA MYŚLI O PRZYSZŁOŚCI

Wertując ostrożnie kruche karty przedwojennych wydań "PR", nieustannie powraca myśl, by te dzieje solidnie spisać, wspomnieć tych, którzy na wspomnienie zasługują i udzielić głosu tym, którzy tę historię tworzyli. Na początek mogłaby to być praca magisterska, a nawet doktorska. Materiału masa! Ale najwłaściwsza byłaby profesjonalna monografia z pełną bibliografią (dołączoną też na dyskietce). Nie tylko dla celów archiwalnych - choć i one są ważne - ale zwłaszcza dla celów edukacyjnych. Dziś farmer.pl jest dostępny na tysiącach laptopów i smartfonów, a w tym roku osiągnął sukces w postaci blisko trzech milionów odsłon. To gigantyczny skok w technice medialnej. A pomyśleć, że wciąż jedno pozostaje niezmienne - etos "Farmera", który jest dziełem ludzi.

Artykuł pochodzi z wydania specjalnego miesięcznika "Farmer"