Parlamentarzysta nie ukrywa, że sytuacja na rynku rolnym jest poważna i, że tak naprawdę nikt nie podjął odpowiednich rozwiązań, aby jej zapobiec.
Po trochu wszyscy zawalili. Wszyscy zawaliliśmy. Tak naprawdę nikt nie docenił powagi tej sytuacji - przekonuje Jarubas. - W rozporządzeniu, które było przyjmowane rok temu było jasne, że trzeba pomagać Ukrainie. W tej kwestii nie było żadnego sporu. Pierwsza decyzja była podejmowana dwa miesiące po wojnie i mogła być jeszcze emocjonalna. Ale w tym obecnym rozporządzeniu jest artykuł 4, który mówi o tym, że w przypadku, gdy liberalizacja rynku będzie bardzo niekorzystnie wpływać na sytuację rolników europejskich, to Komisja Europejska we współpracy z rządami może podejmować różnego rodzaju interwencje np. przywracając kontyngenty, czy zamykając trochę ten wolny przepływ towarów. I trzeba z tego skorzystać. Niestety tutaj rządzący na każdym poziomie, i Komisja Europejska, i rząd, mimo tych monitów z izb rolniczych, mimo głosów samych rolników negowali istnienie tego problemu - podsumowuje.

Czytaj więcej
Protest polskich rolników w Brukseli. Będą kolejne?Powodem wszystkich problemów jest ignorancja rządzących
Zaniechania i lekceważenie, to dwa podstawowe powody, które zdecydowały o tym, że dzisiaj polskie rolnictwo, ale też sektory rolne wszystkich krajów przyfrontowych musza mierzyć się z nadmiarowym zbożem i dramatycznym spadkiem opłacalności produkcji.
W styczniu, w odpowiedzi na moje pismo, komisarz Wojciechowski odpowiedział, że nic nie da się zrobić w tej sytuacji. Zapewniał, że kodeks celny nie przewiduje żadnych mechanizmów taryfowych, czy kaucyjnych, które były proponowane tak przez rolników, jak i polityków. Więc to zlekceważono - przekonuje polityk. - Dzisiaj sytuacja jest taka, że mleko się rozlało, magazyny są pełne i nawet jeśli cała Unia uruchomiłaby bardzo szybko kanały przerzutu tych towarów, głównie zbóż, to będzie bardzo trudno zwolnić magazyny do żniw. Sytuację mamy bardzo, bardzo trudną. Słyszymy licytację kolejnych kwot, które rząd zamierza przeznaczyć na wsparcie rolnictwa, ale tu nie chodzi tylko o pieniądze. Ważne jest stworzenie sprawnego systemu przerzucenia tego zboża tam, gdzie go najbardziej brakuje. To jest zadanie dla wszystkich, dla rządu. Rząd po raz kolejny mówi, że to Unia, no ale mamy tutaj komisarza z Polski. Tu potrzeba ścisłej, bliższej współpracy - dodaje.
Rozwiązanie problemu? Pomoc rozwojowa dla krajów potrzebujących
Jarubas uważa, że dobrym sposobem na uwolnienie powierzchni magazynowych jeszcze przed żniwami byłaby pomoc rozwojowa państwom potrzebującym.
My proponujemy, żeby część tego zboża została przeznaczona dla potrzebujących w krajach afrykańskich, azjatyckich, jako pomoc rozwojowa - mówi. - Unia Europejska jest jednym z największych donatorów pomocy rozwojowej dla krajów afrykańskich. Więc może w tej formie można byłoby to zrobić, żeby żeby rozładować problem pełnych magazynów.
Jak przekonuje polityk musimy wyciągnąć naukę z tej sytuacji ze zbożem, która narastała przez cały rok. Bo dzisiaj widać problem także w innych kategoriach produktowych - soki, owoce miękkie, miód.
Z pełnym przekonaniem i świadomością, że powinniśmy pomagać Ukrainie, podczas ostatniej sesji plenarnej zagłosowałem przeciwko wydłużeniu tego okresu liberalizacji w handlu i sprowadzania bez żadnych kontyngentów i ograniczeń tych produktów, bo ani rząd, a ni Komisja Europejska nie przygotowała na tą sytuację naszych rolników - dodaje europoseł.
Mamy towar, ale nie mamy co z nim zrobić
Ukraina przekazała nam swoje zboże, ale nie przekazała rynków zbytu. A to oznacza, że nawet gdybyśmy mieli wystarczające możliwości transportowe, to nadal mamy mocno ograniczone pole do popisu.
W rozwiązanie tego problemu powinna być zaangażowana cała dyplomacja ekonomiczna i władze państwowe, które mają na to środki i specjalne agendy, które wspierają eksport. To na ich barkach spoczywa uzgodnienie szybkich rozwiązań - mówi Adam Jarubas. - Takim wyjściem jest zakup żywności skierowany do krajów potrzebujących, finansowany częściowo z polskiego, a częściowo z europejskiego budżetu. Miałby to być tryb interwencyjny. Jeśli na chwilę obecną nie ma takich przepisów należy je stworzyć, bo i sytuacja jest nadzwyczajna. Za moment mamy żniwa, a bez wspólnej akcji zostaniemy z tym problemem na najbliższe lata - zaznacza.
Infrastruktura przede wszystkim
Jak powiedział polityk, mleko się już rozlało. Teraz, poza jego posprzątaniem, należy pomyśleć, co zrobić, aby zapobiec kolejnym takim sytuacjom.
Wyciągając wnioski z tego co się stało potrzebujemy dobrej infrastruktury transportowej, terminalowej, być może wydzielonych stref w portach dla transportu zbóż. Musimy już przygotować nasze państwo, i to powinien być tez element unijnego działania, bo Unia ma na to pieniądze, na przygotowanie korytarzy transportowych, żeby to nie trwało dwa lata, ale dwa, trzy miesiące - przekonuje polityk. - W tym momencie najbardziej potrzebujemy pieniędzy na przygotowanie infrastrukturalne do tego, żeby z takimi problemami radzić sobie w przyszłości.
Komentarze