Kierujący AGROunią Michał Kołodziejczak jest rozczarowany prezydentem Dudą. Dziś zorganizował pod siedzibą prezydenta konferencję prasową. Zniszczył koszulkę, którą miesiąc temu przygotował prezydentowi i prezentował podczas protestu pod Pałacem Prezydenckim. Dziś już wiadomo, że na koszulkę obrońcy rolnictwa prezydent Duda nie zasługuje, koszulka została więc zniszczona.

Jak mówił Kołodziejczak, prezydent Andrzej Duda krytykuje prezydenta Komorowskiego, który przed wyborami przypomniał sobie o polskiej wsi. Tymczasem prezydentura Dudy trwa już tak długo, że był czas, aby mieć wyniki działania:

- Nie zrobił nic, absolutnie nic dla ochrony polskiej ziemi, dla wyrównania dopłat rolniczych ani dla ochrony rolników przed nadużyciami pośredników. Przecież oni mogą sobie podać rękę i usiąść razem. Niestety, taka jest prawda. Grają na czas – tak robią politycy. Oni są politykami, takie jest ich zadanie.

Kołodziejczak jest też rozczarowany sejmową KRiRW, jak mówi, jest tam dużo ludzi, którzy mają dobre zdanie i chcieliby zmieniać, ale kończy się na zagrywkach pijarowych. AGROunia walczyła o projekt rozporządzenia dotyczący znakowania ziemniaków. Do dziś znakowania nie ma. Chciała też zmian w ustawie o izbach rolniczych. W ustawie o ochronie zwierząt potrzebne są zmiany, niepozwalające na wchodzenie do gospodarstw organizacjom społecznym, a kontrole powinna przeprowadzać – dofinansowana – weterynaria.

- Proszę obserwować nasze działania – tak odniósł się do pytania o polityczne podteksty działalności AGROunii. Jak dodał, nie dziwi się, że rolnikom źle się kojarzy polityka. - My mamy do spełnienia misję i takich narzędzi, jakich będziemy musieli używać - takich będziemy używać, te, które będą skuteczne.

Zdaniem Kołodziejczaka, nic nie dzieje się w związku z inicjatywą „Porozumienie rolnicze”.

- Nie widzimy żadnej nadziei w tym, bo nie ma konfliktu w rolnictwie, żeby było porozumienie. Porozumienie jest wtedy, kiedy jest konflikt. Skąd w ogóle taka nazwa i taka formuła podstolików? Minister Ardanowski jest związany z rolnictwem i z polityką rolną w Polsce od lat 90., kiedy walczył, i jest w temacie. Ale ja będę powtarzał jak mantrę: w Polsce brakuje odważnych polityków, którzy potrafią podjąć odważne decyzje – i chcieliby przerzucić tą odpowiedzialność na grupę, na pewne grupy związków czy organizacji rolniczych. I wtedy to oni ponosiliby konsekwencje, tak jak powiedział wczoraj pan minister Ardanowski w Balicach. Czyli: rolnictwem powinny zająć się związki. Tak, powinny zająć się związki, ale trzeba zrobić najpierw audyt tych związków i na ministra dać człowieka, który będzie odpowiedzialny.

Pytany o to, jakie będą kolejne działania – i kiedy, odpowiedział tylko, że niedługo. Jakie? – to będzie element zaskoczenia. Przyznał, że wiele osób biorących udział w protestach ma wezwania do sądu i mandaty.

- Uruchomiliśmy zbiórkę na fundusz pomocy dla rolników i będziemy chcieli pomagać wszystkim rolnikom, którzy ponoszą konsekwencje z tego tytułu, że bronią produkcji żywności w Polsce.

Jak mówił, mandaty nie zniechęcą jego związku do bronienia tego i zachęca do wsparcia funduszu.

- My nie mamy inaczej jak strajkować – jak dodał, żadnego wpływu i nacisku na władze nie wywoływały protesty wcześniejsze, które miały nie nieść konsekwencji prawnych, "co jest bardzo przykre".