Przypomnijmy: w ubiegłym tygodniu doszło do konfrontacji wiceministra rolnictwa Janusza Kowalskiego z rolnikami zgromadzonymi pod szyldem Agrounii. Po dwóch tygodniach codziennego oczekiwania pod ministerstwem rolnictwa na spotkanie z Robertem Telusem, rolnicy stracili cierpliwość i siłą weszli do budynku resortu. Ponieważ ministra rolnictwa nie było w tym czasie w budynku na spotkanie wyszedł im wiceminister Kowalski. Dyskusja szybko wymknęła się spod kontroli. Powiedzieć, że wiceszef resortu rolnictwa stracił nad sobą panowanie, to jakby nic nie powiedzieć.  Nagrania, w których wściekły minister krzyczy do rolników: „bądźcie cicho” można było zobaczyć przez kolejne dni we wszystkich możliwych mediach, a nazwiska Kołodziejczak i Kowalski odmieniane były przez wszystkie przypadki.

Tego samego dnia, w którym doszło do awantury ministerstwo zwołało konferencję, na której całe kierownictwo resortu stanowczo potępiło zachowanie lidera Agrounii. Politycy argumentowali, że zachowanie Kołodziejczaka było naganne, a cała sytuacja była happeningiem i polityczną ustawką. W zachowaniu wiceministra nikt z resortu nic złego nie widział. Robert Telus zapytany, czy ma zamiar wyciągnąć wobec Janusza Kowalskiego konsekwencje zapowiedział, że nie, bo przecież ten nikogo nie obraził. Szefostwo resortu było na tyle zdenerwowane sytuacją, że rykoszetem oberwał jeden z dziennikarzy pytających o ujawnienie list, o które dopominał się Kołodziejczak.

 

Tyle historii. Co dzieje się dalej?

Jak się jednak można było spodziewać, zdarzenie odbiło się szerokim echem nie tylko na polskiej scenie politycznej. Awantura była tak głośna, że dotarła nawet do Rosji. A tą informację bez skrupułów wykorzystała do politycznej propagandy Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Pomyślcie o tym, że ten prosty rolnik wyjaśnia przedstawicielowi polskiego reżimu, że Warszawa uczestniczy w niszczeniu ich pracy. Podziwiam szczerość tego mi nieznanego człowieka. Wyartykułował on sedno obecnego historycznego okresu: albo zwyciężają kombinatorzy, którzy są gotowi rzucić pod pociąg historii osiągnięcia cywilizacji jedynie dla swojej własnej korzyści, albo będziemy bronić prawa do godnego życia, którego podstawą są praca, miłość i prawda – napisała w swoim poście na Telegramie Zacharowa.

 

Szansa na ratowanie wizerunku

Te słowa okazały się wodą na młyn Janusza Kowalskiego i dały mu szansę na wymknięcie się z politycznego potrzasku. Polityk natychmiast zareagował na wpis atakując Agrounię. Czy założył, że jeśli oczerni adwersarza jego przewinienia pójdą w niepamięć? Można tak przypuszczać. 

Kto stoi za Agrounią? Kto stoi za „zielonymi ludzikami” Michała Kołodziejczaka? Kto finansuje i promuje tych zadymiarzy, którzy zablokowali rozmowy ministra Roberta Telusa w sprawie eksportu polskiego drobiu na rynek ukraiński i chcieli zablokować 6,5 miliardów złotych dotacji dla polskich rolników? – pyta na Twitterze. – Rosyjska propaganda wspiera narrację Agrounii. Przypadek? Kreml jest wściekły, bo plan Agrounii się nie powiódł. Maski opadły – dodaje Kowalski. - Kreml słowami rzeczniczki Władimira Putina przyznał się w końcu otwarcie do Agrounii i Michała Kołodziejczaka. Wniosek? Kto rozmawia dziś z Kołodziejczakiem rozmawia z politykiem wspieranym przez Moskwę. Kropka.

To nie jedyny wpis jakim podzielił się z internautami wiceminister Kowalski.

Agrounia z premedytacją zablokowała – ponieważ o tym im mówiliśmy – rozmowy ministra Roberta Telusa  z ukraińskim ministrem na temat odblokowania polskiego eksportu drobiu na Ukrainę – napisał.

W podobnym tonie wypowiadali się także pozostali członkowie resortu rolnictwa.

Agrounia, która wtargnęła w ubiegłym tygodniu do ministerstwa rolnictwa uniemożliwiła spotkanie Roberta Telusa z ministrem rolnictwa (Ukrainy – przyp.red.) w sprawach ważnych dla rolników. Po pochwałach od rzeczniczki Kremla widać, że działania Agrounii wpisują się w politykę Rosji – powiedziała Anna Gembicka, wiceminister rolnictwa.

Wypowiedź ministra rolnictwa była niemal bliźniacza.

Pochwały rzeczniczki Kremla świadczą, że działania Agrounii wpisują się w politykę Rosji – napisał Telus.

Kpt odwrócony ogonem. Tylko poklasku brak

Reakcje na wpisy posłów były bardzo różne. Rolnicy jednak wytykali ministrowi, że nie wszystko w jego układance do siebie pasuje.

To o czym miało być to ważne spotkanie z ministrem Ukrainy? I nawet jeśli musiał je Pan z tego dnia odwołać w co wątpię, to czemu nie można było przenieść na inną godzinę, następny dzień? Online to proste. Niszczenie Polskiego Rolnictwa wpisuje się w politykę Rosji – pytał Michał Zarzecki, rolnik z Podlasia.

Wielu komentujących nie pozwoliło jednak na odwrócenie uwagi od głównego postulatu z jakim przyszli do ministerstwa rolnicy – opublikowania list podmiotów, które importowały zboże z Ukrainy.

Dawajcie, towarzyszu Telus, listę firm handlujących ukraińskim zbożem, my Naród Polski, twój pracodawca, którego oszukujesz i okradasz, chcemy to wiedzieć, a rolnicy najbardziej. Dawajcie, Telus, bo my Polacy się wkurzymy nie na żarty – piszą internauci, a cytowany tweet jest jednym z bardziej parlamentarnych i grzecznych.

Jeśli nawet w Rosji takie zachowanie przedstawiciela władzy dziwi to wiedzcie że coś jest na rzeczy – dodaje kolejny komentujący.

Riposta Kołodziejczaka na tweety Kowalskiego była krótka, ale mocna.

Janusz, jesteś głupszy niż myślałem – napisał na Twitterze.

Nieważne jednak co myślał Kołodziejczak. Posłowie partii rządzącej szybko uznali wpis rosyjskiej propagandystki jako znak z niebios. I szansę na zatarcie w pamięci wyborców (nie)sławnej już furii posła Kowalskiego. W mediach społecznościowych partii prawicowych szybko pojawiły się grafiki informujące o tym, że Agrounia jest na usługach Kremla.

Jeśli jednak Suwerenna Polska liczyła w tej sprawie na poklask to raczej się przeliczyła. Komentarze nie pozostawiły złudzeń.

Jeśli Rosja wspiera waszych oponentów politycznych, to oznacza że faktycznie, chce żebyście rządzili dalej. Debil zrobił tego mema? - pytali internauci.

Kołodziejczak to nie moja bajka, ale to konfabulacje Janusza Kowalskiego są nie tylko głupie, ale i nudne? Może niech założy krawat? Klient w krawacie jest mniej awanturujący się – kpią w komentarzach.

Podobnie jak w poprzednich przypadkach przytaczamy tylko te łagodniejsze wpisy. Komentarzy przyklaskujących tej nagonce jest niewiele, by nie powiedzieć, że jest to znikoma liczba.

Kołodziejczak wydaje się być świadomy tego, że włożył kij w mrowisko.

Kiedy Agrounia krytykowana jest przez cała zjednoczoną prawicę od Janusza Kowalskiego po  Jana Krzysztofa Ardanowskiego wiem, że idziemy w dobrym kierunku. Szykujcie więcej ataków, bo w najbliższych dniach będzie się działo, będzie bolało - napisał.

W powietrzu wyraźnie czuć już zapach kampanii wyborczej. Na horyzoncie maluje się mariaż Agrounii z PSL-em. Czy polityka partii rządzącej doprowadzi do rozpadu niezawartego jeszcze sojuszu i zmusi Michała Kołodziejczaka do samodzielnego startowania w wyborach? To pokażą najbliższe dni. Te ostatnie jednak, z cała pewnością pokazały, że atak jest najlepszą obroną. Zwłaszcza, gdy chodzi o ratowanie nadszarpniętego wizerunku.