Organizatorzy kolarskiego wyścigu Paryż-Roubaix powierzyli zadanie przygotowania trasy stadu około 40 kóz i owiec. Okazało się bowiem, że w ciągu dwóch lat pandemii, gdy impreza się nie odbywała, niektóre odcinki całkiem zarosły trawą. Powodzenie wyścigu zależy wiec teraz od apetytu zwierząt, a czasu jest niewiele, bo wyścig ma się odbyć już 8-9 kwietnia - donosi portal eurosport.tvn24.pl.

Wyścigu Paryż-Roubaix jest zaliczany do pięciu tzw. kolarskich monumentów - cieszy się wielka renomą i długa tradycją. Cześć jego trasy wiedzie przez słynny Lasek Arenberg. Jest to brukowany odcinek starej drogi i to on zniknął w trawie i w zaroślach. W dodatku  wspomniany lasek znajduje się na obszarze chronionym i owa droga jest wyłączona z normalnego użytkowania.

Organizatorzy nie mogli i nie chcieli wysyłać tam maszyn i rzeszy robotników. Skierowali więc do pracy zwierzęta. Akcja przybrała kryptonim: "Koziołki nadziei" -bo w zaangażowanym stadzie przeważają kozy, gdyż mają większy niż owce apetyt i są mniej wybredne, jeśli chodzi o paszę. Jak donoszą sportowe media, wszystko wskazuje na to, że kopytna ekipa wywiąże się z zadania na czas i eko-wypas okaże się sukcesem.