Dla wielu z nas system liczenia głosów w wyborach parlamentarnych nadal nie jest jasny. Czy zawsze wygrywa kandydat, który uzyskał najwięcej głosów? Czym jest lokomotywa wyborcza? W jaki sposób oblicza się liczbę mandatów dla poszczególnych partii? Odpowiadamy na te pytania.

Najpierw jednak pigułka wiedzy o samym systemie wyborczym.

Zgodnie z art. 96 pkt 2 Konstytucji, głosowanie do Senatu odbywa się w wyborach powszechnych, bezpośrednich i tajnych. Wybory do Sejmu są natomiast "powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym".

Głosy oddane w wyborach do Sejmu są dzielone między 460 posłów, na podstawie proporcjonalnej ordynacji wyborczej, opartej o zamknięty system list partyjnych. Do Senatu wybieramy 100 senatorów.

Wyborca głosuje tylko na jedną listę kandydatów, stawiając na karcie do głosowania znak „x” w kratce z lewej strony obok nazwiska jednego z kandydatów z tej listy, przez co wskazuje jego pierwszeństwo do uzyskania mandatu.

Najważniejsza jest lista

Pierwszy warunek jaki musi spełnić ugrupowanie polityczne żeby weszło do Sejmu to uzyskanie 5% poparcia w skali całego kraju. Oczywiście w przypadku jednej partii. W przypadku koalicji ten próg jest wyższy i wynosi 8%.

I tu następuje pierwsze zliczenie głosów – głosów danego ugrupowania. Od tej liczby zależy ilość mandatów.

Wybory do Sejmu są proporcjonalne. Oznacza to, że mandaty są dzielone w sposób proporcjonalny wśród komitetów, które zdobyły największe poparcie.

Najprościej rzecz ujmując nasz głos w pierwszej kolejności idzie zatem na konto danej partii. Dopiero w momencie przekroczenia progu wyborczego zaczyna być istotne na kogo zagłosowaliśmy. Przy czym ciągle może dojść do sytuacji, w której kandydat z listy A dostał więcej głosów niż kandydat z listy B, jednak nie wszedł do Sejmu.

Z czego to wynika? Jeśli całe ugrupowanie kandydata B dostało więcej głosów, a w konsekwencji więcej mandatów, niż partia A to kandydat B ma większe szanse na mandat.  Tak działa lokomotywa wyborcza – najbardziej rozpoznawalni kandydaci pracują nie tylko na swój mandat, ale też na ilość mandatów dla swojego ugrupowania i automatycznie „ciągną” ich za sobą.

"Jedynka” gwarantem sukcesu?

Czy jedynka na listach wyborczych zawsze jest gwarantem sukcesu? Niekoniecznie. Mandaty przypadające dla danej listy uzyskują bowiem kandydaci w kolejności zdobytych głosów.

W praktyce jednak pierwsze miejsce na listach wyborczych jest korzystne. Jest ono z reguły pierwszym wyborem dla osób, które idąc do wyborów nie mają wybranego konkretnego kandydata idąc do urn. Z reguły w takiej sytuacji wybierają pierwsze miejsce na liście lub… pierwszą kobietę na liście.

Jak pokazują statystyki z ostatnich wyborów w 41 okręgach wyłącznie w trzech przypadkach popularna „jedynka” nie weszła do Sejmu ( w sytuacji, gdy partia brała udział w podziale mandatów).

Jak przelicza się głosy na mandaty?

Przeliczenie głosów na mandaty następuję z użyciem metody D’Hondta.

Sam system opisany został w art. 232 Kodeksu Wyborczego. Polega on na podziale liczby głosów uzyskanych przez poszczególne komitety w danym okręgu wyborczym przez kolejne liczby naturalne (1, 2, 3, 4 itd.). Następnie uzyskane wyniki dzielenia (ilorazy) należy ułożyć według wielkości. Ostatni krok polega na wybraniu najwyższych wyników dzielenia. Wybiera się ich tyle, ile mandatów przysługuje w okręgu. Pod uwagę bierze się oczywiście tylko te komitety wyborcze, które przekroczyły próg wyborczy. 

Brzmi skomplikowanie? Tłumaczymy.

Załóżmy, że w okręgu jest do zdobycia 7 mandatów. Startuje w nim 5 komitetów, które uzyskują następujące wyniki:

  • Partia A – 10 100 głosów
  • Partia B – 5 600 głosów
  • Partia C – 2 650 głosów
  • Parta D – 1 500 głosów
  • Partia E – 500 głosów 

Liczący głosy dzielą kolejno wyniki każdego z komitetów przez kolejne liczby naturalne, a więc 10 100 przez 1, 10 100  przez 2, 10 100  przez 3 i tak dalej.

Otrzymane w ten sposób wyniki działań szeregujemy w kolejności od największego do najmniejszego, wybieramy 15 największych wyników i sprawdzamy, ile z tych iloczynów przypadło danemu komitetowi wyborczemu. W taki sposób następuje podział zdobytych mandatów pomiędzy startujące partie.

Kiedy podsumujemy nasze wyliczenia i uszeregujemy je od największego do najmniejszego trzymamy następujące wyniki:

  • Mandat 1 - 10 100 głosów - Partia A
  • Mandat 2 - 5 600 głosów - Partia B
  • Mandat 3 - 5 050 głosów - Partia A
  • Mandat 4 - 3 366,66 głosów - Partia A
  • Mandat 5 - 2800 głosów - Partia B
  • Mandat 6 - 2650 głosów - Partia C
  • Mandat 7 - 2 525 głosów - Partia A

Po przeliczeniu okazuje się, że Partia A otrzyma 4 mandaty, Partia B 2 mandaty, Partia C 1 mandat, a Partie D i E żadnego.

Bez tytułu (Pocztówka) (Broszura (29,7×21 cm)) (29.7×25 cm) (29.7×23 cm) (1).png
Bez tytułu (Pocztówka) (Broszura (29,7×21 cm)) (29.7×25 cm) (29.7×23 cm) (1).png
 

Analogicznie sytuacja wygląda przy większej ilości mandatów. 

Co w sytuacji, gdy pojawi się identyczna liczba głosów? W sytuacji, gdy  więcej niż jeden komitet wyborczy uzyska takie same ilorazy wyborcze, które są równe ostatniej liczbie z liczb wyliczonych metodą d'Hondta, o pierwszeństwie w podziale mandatów decyduje ogólna liczba oddanych na nie głosów. Jeżeli ta metoda również nie da rozstrzygnięcia, o pierwszeństwie decyduje liczba obwodów głosowania, w których dana lista otrzymała więcej głosów.

Siła mandatu nie zawsze jest równa

W przestrzeni publicznej dużo mówi się o sile mandatu. Co ona oznacza?

W polskim systemie wyborczym pojawiają się różnice w sile głosów oddanych w poszczególnych okręgach wyborczych do Sejmu. Żeby zrozumieć na czym polega siła danego mandatu posłużymy się przykładem: w Warszawie jest do wzięcia 20 mandatów i około 1,4 mln głosujących (uwzględniając głosy zza granicy). Jednocześnie w Elblągu do wzięcia jest aż 8 mandatów, przy liczbie głosujących wynoszącej 250 000. 

Ordynacja do Senatu jest prostsza. Zwycięzca bierze wszystko. Na czas wyborów do tej izby Polskę dzieli się na 100 jednomandatowych okręgów wyborczych. Do Senatu dostanie się kandydat lub kandydatka z największą liczbą głosów w każdym z okręgów.