Ten niedosyt wynika po części z faktu, w jaki sposób zachowują się zarówno rolnicy, jak i organizatorzy tego rodzaju spotkań. To co chciałbym tu napisać nie dotyczy oczywiście wszystkich, ale ma miejsce. Czy tak powinno być - nie mam pojęcia. Może jednak warto by przemyśleć i część spraw pozmieniać.
Witamy, witamy
Wiadomo jak są oficjalne spotkania są również oficjele. No i co robią, jak już dostaną się do głosu? Ano witają i witają: ministra, wiceministra, wojewodę, wójta, a czasem i plebana, a na końcu, czasem i wcale, rolników.
Szanowni oficjele, gdyby nie Ci rolnicy, ciężko pracujący w polu, zrywający się z samego rana do pracy i brudzący sobie ręce nie byłoby imprezy, nie byłoby wieczornego rauszu i wesołych dyskusji przy kieliszeczku czegoś mocniejszego. Oczywiście to nie grzech być uczestnikiem takiego bankietu, ale trzeba pamiętać o tych, którzy są głównymi adresatami imprezy. Myślę, że żaden oficjel nie obraziłby się, gdyby jego kolega zaczął witać wszystkich zebranych począwszy od rolników.
Program mamy napięty
Organizatorzy też mają swoje za uszami. Jak już zapraszają decydentów to naprawdę byłoby super gdyby program nie był tak napięty jak zwykle. Ta godzina nie sprawi, że ważne sprawy nie zostaną załatwione. Będzie być może okazją do poznania problemów ludzi z samego dołu tych, którzy ręce mają zniszczone od pracy. Ja wiem, że podnoszone podczas takich spotkań problemy są niewygodne, a czasem śmieszne (o tym trochę niżej). Wiem, że na pytania zadawane "na żywca" czasem trudno odpowiedzieć, ale z drugiej strony skoro każdy urząd ma swoją stronę internetową, to może dzień, dwa trzy po spotkaniu można zamieścić precyzyjną odpowiedź na pytanie. Do tego będzie to pozytywny aspekt wizerunkowy odpowiadającemu.

Czytaj więcej
Dni Pola 2023. Sprawdzamy kalendarz spotkań polowychNie pada, będą dopłaty ?
Żeby nie było rolnicy też mają swoje grzechy za uszami. Często takie targi to jedyny moment, żeby się wyrwać z domu. Czasem puszczają hamulce, ludzka rzecz. Ale naprawdę sympatyczna hostessa na stoisku, to nie "małpka w zoo", żeby sobie z nią robić zdjęcia. Od dawna też wiadomo, że najlepsza forma marketingu na targach to darmowe wiaderka. Nikt tego pewnie nie policzył, ale zakładam, że rozdano ich na różnych imprezach już pewnie miliony. Swoją drogą ciekawe jak tego rodzaju darmowe gadżety traktują Ci, którzy je wzięli - jedno użycie i kosz?
Najlepsze są jednak sytuacje, kiedy to rolnicy pytają ministra "nie pada, kiedy będą dopłaty?". Bardzo żałuję, że minister nie może odpowiedzieć, "a co zrobiliście, żeby zatrzymać wodę w glebie?". Padają też pytania np. o to, jaki płodozmian stosować na słabej glebie i tu doświadczony rolnik podaje, że: żyto, żyto, żyto. Wiadomo słabe gleby rządzą się swoimi prawami, ale to trochę niepoważne. Minister (z jakiej by partii nie był) może wiele, ale nie jest cudotwórcą, który przyjedzie wzniesie ręce i zacznie padać deszcz albo płodozmian ustawi się na kolejne pięć lat.

Czytaj więcej
Pierwszy raport suszowy od IUNG. Czy grozi nam susza?Prawda na poletkach
Ja wiem, że na poletkach zawsze wszystko rośnie pięknie i ma wyglądać (chyba, że inny jest cel poletek), ale czy to tak trudno opisać na tabliczce szczegółową agrotechnikę zawierającą normę wysiewu i zastosowane środki ochrony roślin. Nie wspominając już o tym, że czasem opis agrotechniczny to jedno, a to, co zastosowano w polu to drugie. Fajnie by też było napisać ceny zastosowanych materiałów - każdy, kto byłby zainteresowany mógłby sobie szybko zobaczyć, jakie są koszty tych rozwiązań.
Komentarze