29. marca już na stałe zapisze się w historii polskiego rolnictwa jako dzień, w którym do rozmów usiadła większość związków i stowarzyszeń rolniczych w kraju.

Skąd się wziął okrągły stół rolników?

Sytuacja na polskiej wsi od czasu wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą jest coraz trudniejsza. Najpierw szalejące ceny nawozów i energii, później otworzenie granic na import ukraińskich produktów bez żadnych ceł. Wszystko to spowodowało, że koszty produkcji poszybowały niebotycznie w górę. W zderzeniu z zalewem taniego zboża z Ukrainy wywołało to krach na rynku rolnym.

Od kilku miesięcy rolnicy zwracali premierowi uwagę na swoją trudną sytuację i niebezpieczeństwa jakie dla polskiej wsi i konsumentów niesie ze sobą niekontrolowany import zbóż, jajek i drobiu. Dalekowzrocznie przewidywali także problemy z cukrem, mlekiem, czy owocami miękkimi. Większość tych słów się spełniła. Niestety ministerstwo nie słuchało.

Trwały co prawda jakieś rozmowy, ale nie przynosiły one oczekiwanych skutków. Doprowadzeni do ostateczności rolnicy zaczęli wychodzić na ulicę. Ich protesty – najpierw ciche i symboliczne, zaczęły przybierać na sile. Dopiero gdy minister spotkał się na kieleckich targach z rozwścieczonym tłumem, a kilka dni później, w Jasionce, musiał uchylać się przed lecącymi w jego kierunku jajkami, postanowił podjąć konkretniejsze działania. Tak doszło do powołania okrągłego stołu w sprawie polskiego rolnictwa zderzonego z ukraińskim zbożem.

Rozmowy z dużą dozą rezerwy

Rolnicy nie wykazywali zbędnego entuzjazmu. W rozmowach przed spotkaniem jasno podkreślali, że obawiają się, że zostaną im zaproponowane kolejne, fasadowe rozwiązania, które nic nie wniosą. Jak podkreślali zależy im na działaniu systemowym, a nie tymczasowym gaszeniu pożarów, które i tak w końcu się rozpalą wielkim ogniem i w efekcie pochłoną polską wieś.

Do rozmów jednak usiedli. Choć wszystko owiane było mgłą tajemnicy. Mediom nie zostały udostępnione żadne szczegóły, jak choćby lista uczestników obrad. Z każdego stowarzyszenia i związku rolniczego do rozmów została zaproszona tylko jedna osoba. Te, które dotarły do ministerstwa zostały poproszone o zostawienie telefonów i wszelkich urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk w depozycie. Nie wszystkim się to spodobało. Po wstępnych przepychankach słownych telefony zostały zamknięte w szafkach na korytarzu, a uczestnicy rozpoczęli obrady. Przez pierwsze piętnaście minut mogliśmy przyjrzeć się jak obrady będą wyglądały.

Niefortunny początek 

Te kilka minut w zupełności wystarczyło jednak, aby minister zdążył zdenerwować uczestników. Wszystko za sprawą przeprosin, które postanowił wystosować w ich kierunku. Szef resortu rolnictwa przepraszał za niezrozumienie, jakie jego zdaniem zaszło, gdy mówił o zaniechaniu sprzedaży zboża.

Ja apelowałem na początku żniw, żeby nie sprzedawać w sposób paniczny zboża, no ale niektórzy zrozumieli, że październik, listopad też ten apel obowiązuje. Jednak chyba trochę się nie zrozumieliśmy. Jeśli ktoś źle zrozumiał, przewidywał, to za to bardzo przepraszam, bo jednak nie taka była intencja. Intencją było zaniechanie panicznej sprzedaży w czasie żniw - powiedział Henryk Kowalczyk.

Marny początek spotkania – rolnicy nie kryli oburzenia. Zaraz po tym z sali zostały wyproszone media.

Ponieważ będziemy rozmawiali o sprawach technicznych nie chciałbym, żeby podsłuchiwał nas wywiad rosyjski, nawet Komisja Europejska, czy choćby nawet nasza zaprzyjaźniona strona ukraińska - powiedział Kowalczyk wypraszając media. 

 

No i się zaczęło

Rozmowy trwały blisko sześć godzin, ale ani ich uczestnicy, ani strona ministerialna nie zamierzały pozostawiać nas w nieświadomości. Co kilka minut można było natknąć się na któregoś z przedstawicieli rządu lub rolników. Chętnie relacjonowali to, co dzieje się w środku. Ich relacje były jednak zupełnie różne.

Rolnicy i związkowcy nie wykazywali szczególnego entuzjazmu. Co innego ministrowie.

To są bardzo dobre rozmowy. Dobre rozmowy, w dobrej atmosferze, bo wszyscy mamy jeden cel – ochronę polskiego rolnictwa. Dowiedziałem się od ministra Kowalczyka o ważnej decyzji rządu w sprawie wystąpienia o klauzulę ochronną i wystąpienia o cła na produktu rolne z Ukrainy. Nie ukrywam że jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Nie może być tak, że polski rolnik traci. Nie może być tak, że bezpieczeństwo żywnościowe jest zagrożone – mówił w trakcie spotkania wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski.

Przedstawiciele rolników byli mniej rozmowni. Ci, którzy zdecydowali się na rozmowy nie kryli jednak rozczarowania.

- Rozwiązania, które proponuje minister niczego nie zmienią. Przekazał nam, że wystąpi o przywrócenie ceł od 6 czerwca. Nie dodał na jakie produktu. Od teraz mają być też badania - bez żadnych konkretnych informacji - na co będą te badania, kto będzie je wykonywał, jakie produkty będą badane? Nie powiedział premier o żadnych dodatkowych środkach. Mówi się o 520 mln z Unii Europejskiej i 600 mln z rezerwy krajowej. Więcej rozwiązań tak naprawdę nie ma. Dopóki nie dostanę tego wszystkiego na piśmie nie zamierzam wychodzić. Jesteśmy tutaj po to, żeby się porozumieć – mówił Michał Kołodziejczak, lider Agrounii.

W okolicach godziny 18 rozmowy zostały przerwane. Minister przekazał rolnikom, że za kilka minut wróci ze spisanymi uzgodnieniami. Ten czas wykorzystał jednak na przeprowadzenie konferencji prasowej i ogłoszenie światu, że porozumienie zostało zawarte.

Rolnicy nie tryskali entuzjazmem

Tymczasem rolnicy, z którymi rozmawialiśmy o zapadłych ustaleniach nie byli równie entuzjastyczni.

Udało się dopisać do spisu zbóż rzepak i resztę zbóż. To są jeszcze obiecanki, ale myślę, że ministerstwo się przyłoży i będą już pewnikami. Jakieś perspektywy po dzisiejszym spotkaniu są, ale tak jak to teraz idzie w porcie to widać, że ta górka zbożowa rozładowana przed żniwami nie będzie - mówił Wiesław Gryn, ze Stowarzyszenia oszukana Wieś. 

Również związkowcy z Solidarności nie byli przekonani o celowości prowadzonych rozmów.

Solidarność nie jest zadowolona po obradach okrągłego stołu. Tak naprawdę nie było nic o czy mnie mówiliśmy wcześniej. Mówiliśmy o tym, żeby były wzmocnione kontrole. Tych kontroli tak naprawdę nie było. Dzisiaj dopiero wpadł taki mocny przekaz, ze kontrole od jutra mają być tak wzmocnione, że przepływ towarów będzie bardzo ograniczony. Nie bardzo w to wierzymy. Tak naprawdę te deklaracje, które dzisiaj padły i te rozmowy, które się toczyły do niczego nie zobowiązały. Sami nie wiemy co o tym myśleć, jak to dalej będzie wyglądało. To wszystko jest takie nie do końca czytelne – mówił Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ Rolników indywidualnych Solidarność.

Obawiamy się, czy te punkty, które minister nam przedstawił zostaną spełnione. Jest jakiś postęp, ale musimy dać jakiś czas ministerstwu na działania. Po świętach będziemy się chcieli spotkać i sprawdzić, czy postulaty są realizowane. Jeśli nie będziemy musieli wrócić do protestu - mówił Marcin Sobczuk, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.

Co zaproponował resort rolnictwa?

  1. Rząd RP wystąpi do Komisji Europejskiej o przywrócenie ceł na zboże z Ukrainy.
  2. Wzmocnione kontrole na granicy. Do czasu otrzymania wyniku badania transport zostaje zatrzymany.
  3. 600 mln z budżetu krajowego dla producentów pszenicy i kukurydzy.
  4. Dodatkowe 520 mln zł z rezerwy kryzysowej dla rolników z uwzględnieniem pozostałych gatunków zbóż i rzepaku.
  5. Dopłaty do transportu dla rolników i podmiotów zajmujących się obrotem zbóż w wysokości 100, 150, 200 zł do 1 tony pszenicy lub kukurydzy w zależności od odległości od portów bałtyckich (Rząd RP wystąpi do KE o zgodę na udzielenie pomocy).
  6. Opróżnienie magazynów przed żniwami poprzez zwiększenie eksportu m.in. na cele humanitarne do krajów Afryki. Proces skupu rozpocznie się najpóźniej do 12 kwietnia 2023 r.
  7. Budowa silosów i magazynów bez pozwolenia na budowę.
  8. Dopłaty do silosów zbożowych.
  9. Preferencyjne kredyty płynnościowe dla rolników z oprocentowaniem 2%. Akcja kredytowa 10 mld zł.
  10. Pożyczki płynnościowe z KOWR dla podmiotów skupowych.
  11. Nowelizacja ustawy o biopaliwach do końca 2023 r.

Po powrocie do sali obrad ministra Kowalczyka spotkało srogie rozczarowanie. Rolnicy nie podpisali porozumienia. Stwierdzili, że jest to jedynie podsumowanie spotkania i to bardzo ogólne. Rozmowy zakończyły się zatem bez sukcesu. 

Niedosyt, który spowodował zjednoczenie

Minister poszedł w swoją stronę, część rozczarowanych rolników opuściła budynek ministerstwa. 

Jednak na sali pozostało kilkunastu przedstawicieli związków i organizacji rolniczych, a mianowicie Oszukanej Wsi, Agrounii, Izby Zbożowo-Paszowej, Solidarności RI, Związku Młodzieży Wiejskiej, Oszukanej Wsi Podkarpacie, Polskiego Towarzystwa Rolniczego, Federacji Rolnej i Izb Rolniczych. Wśród luźnych rozmów pojawił się pomysł o stworzeniu swojej własnej listy postulatów. Konkretnej, opatrzonej datami i szczegółami. 

Rozmowy trwały blisko godzinę, kiedy na sali niespodziewanie pojawił się minister Kowalczyk. Rolnicy byli zaskoczeni, ale zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Po krótkiej rozmowie szef resortu rolnictwa obiecał rolnikom, że dołączy do dalszych obrad. Słowa dotrzymał.  Wraz z jego pojawieniem i na jego wyraźne życzenie, z sali wyproszeni zostali przedstawiciele mediów.

Wspólne rozmowy trwały blisko dwie godziny. W okolicach godziny 23  obrady się zakończyły. Tym razem porozumienie zostało zawarte. Jak podkreślali jednak rolnicy - na ich warunkach i z ich postulatami. 

To nie jest tak, że wszystko jest uzgodnione, mamy wiele zadań przed sobą do wykonania. W wielu przypadkach wiemy już konkretnie co mamy robić. Przede wszystkim usprawnić eksport i uwolnić magazyny na najbliższy sezon. Oprócz propozycji rządowych rolnicy zażądali przeliczenia wszystkich strat  związanych z wojną na Ukrainie i wystąpienia o rekompensaty. Te straty jednak muszą być udowodnione i będziemy to robili - mówił po spotkaniu minister Kowalczyk.  - Będziemy liczyli straty, żeby wystąpić do Komisji Europejskiej o dodatkowe rekompensaty. Wszystkie podane dotąd kwoty są aktualne, one już leżą na stole - dodał.  - Porozumienie to zobowiązanie rządu do tych zadań, które zostały tu wypisane - podsumował.

Rolnicy przedstawili konkretne postulaty dotyczące udrożnienia eksportu, wdrożenia ceł i kontroli. Zapewniają, że to nie koniec ich batalii, że nadal będą trzymać rękę na pulsie.

To są inne postulaty, niż te przedstawione nam przez rząd. One są w całości wynegocjowane przez wszystkie organizacje. Te podpisy są mandatem zaufania, bardzo czasowym, dla pana premiera jako wsparcie do działania na forum rządu i Unii Europejskiej. Natomiast to nie zwalnia nas z kontynuowania akcji protestacyjnej do czasu rozwiązania problemu - mówił Władysław Serafin, prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.

Porozumienie na warunkach rolników

Porozumienie podpisane przez wszystkich rolników i ministerstwo brzmi następująco.

"My przedstawiciele sektora rolno – spożywczego, rolnicy, producenci rolni, związki rolnicze, przetwórcy, firmy handlowe i eksporterzy, zgodnie i w trosce o bezpieczeństwo żywnościowe Polski, a także stabilizację sytuacji na krajowym rynku rolnym wzywamy rząd do podjęcia natychmiastowych działań na rzecz:

  1. Przywrócenia ceł oraz wprowadzenia kaucji na tranzyt i artykuły rolno – spożywcze z Ukrainy do poziomu równowagi cenowej z cenami na rynku polskim.
  2. Wprowadzenia „Tarczy dla branży rolno-spożywczej” w wysokości co najmniej 10 miliardów złotych jako rekompensaty z tytułu kryzysu na rynku zbóż, rzepaku i artykułów rolno – spożywczych wywołanym rosyjską agresja na Ukrainę.
  3. Zdjęcia z polskiego rynku, do końca czerwca 2023 r., nadmiaru zbóż i rzepaku poprzez eksport oraz wykorzystanie na cele energetyczne.
  4. Wprowadzenie nowelizacji ustaw o biopaliwach wg załącznika przygotowanego przez Polską Koalicję Biopaliw i Pasz Białkowych, w terminie do końca maja 2023 r. jako ważnego elementu stabilizacji dochodów rolniczych.
  5. Dokonania zmian w budżecie Krajowego Planu Strategicznego dla WPR na lata 2023 – 2027 poprzez zwiększenie poziomu dofinansowania z budżetu krajowego do maksymalnego poziomu dopuszczalnego przez Komisję Europejską, zgodnie z rozporządzeniem w sprawie KPS.
  6. Dopłaty do transportu dla rolników i podmiotów zajmujących się obrotem zbóż w wysokości 100, 150 i 200 zł do jednej tony pszenicy, kukurydzy i rzepaku, w zależności od odległości od portów bałtyckich (Rząd RP wystąpi do KE o zgodę na udzielenie pomocy)
  7. Wprowadzenie do obrotu z Ukrainą jedynie paliw z dodatkiem biokomponentów krajowego pochodzenia tj. do oleju napędowego - 20%, do etyliny - 10%.
  8. Rozwoju infrastruktury transportowej, magazynowej, przeładunkowej.
  9. Zwiększenia przepustowości portów.
  10. Priorytetyzacji transportu i przeładunku zboża względem innych towarów.
  11. Otwarcia nowych rynku zbytu poprzez:
  • promocję polskiego zboża i produktów zbożowych,
  • realne wsparcie dyplomacji ekonomicznej,
  • efektywną współpracę służb dyplomatycznych – Ministerstwa Spraw Zagranicznych i agencji rządowych z sektorem handlowym,
  • sprawne uzgodnienia fitosanitarne – ujednolicenie sposobu działania poszczególnych placówek fitosanitarnych w Polsce

Spotkanie zakończyło się kilka minut po godzinie 23. Wydaje się, że obie strony wyszły z niego usatysfakcjonowane. 

Czas rozmów się skończył. Czas na działania

Na szersze podsumowania przyjdzie jeszcze czas, chociaż już teraz właściwie wszystkie strony zasiadające przy wspólnym stole zdążyły podzielić się swoimi wrażeniami. 

Rozmowy były bardzo dobre. Była dobra atmosfera - podsumował dzisiaj w rozmowie z Polskim Radiem wicepremier Kowalczyk. - Nie będzie kolejnej tury rozmów jeśli chodzi o ustalenia, bo my te ustalenia mamy zakończone. Na pewno jednak zaproszę uczestników tych rozmów za jakiś miesiąc, półtora, żeby rozliczyć się wzajemnie z tego co uczyniliśmy. Jak postępują te nasze zobowiązania, bo to jest ważne - dodał.

W podobnym tonie wypowiadała się dzisiaj część uczestników wczorajszych rozmów.

Cieszę się, że doszliśmy do punktu, w którym rozmawiamy. W którym wszyscy siedzimy przy wspólnym stole, bo sprawa polskiego rolnictwa, to sprawa nas wszystkich - podsumowała Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo - Paszowej.

Na efekty działań rządu z dużą niecierpliwością czekają i rolnicy i eksporterzy. Można zadawać sobie pytania, czy rozmowy miały sens, czy nie były po raz kolejny stratą czasu. 

Rolnicy są jednak mocno zdeterminowani w walce o swoją przyszłość. A minister dość mocno czuje ich oddech na plecach. Z pewnością na ich korzyść działają zbliżające się wybory, wszak utrata wiejskiego elektoratu mogłaby zaboleć.