Mała miejscowość we wschodniej Polsce, Czerniczyn koło Hrubieszowa, kilka kilometrów od polsko – ukraińskiej granicy stała się miejscem kolejnej manifestacji Oszukanej Wsi. Rolnicy są przerażeni tym, że od czasu podpisania porozumienia napływ ukraińskiego zboża nie tylko nie został  przyspieszył. Mimo obietnic ministra o szybkiej realizacji zapisanych w porozumieniach punktów nic się nie zmienia. 

W czyim interesie występuje rząd?

Czyje interesy reprezentuje tak naprawdę nasz rząd? Sytuacja jest dramatyczna. Pytam pana ministra, pana premiera, w czyim interesie oni dzisiaj występują? Dlaczego nie ma żadnej kontroli nad napływem, nad firmami, które dzisiaj to przerzucają?  Premier obiecał nam, że na drugi dzień sytuacja się zmieni, tylko nie powiedział, w która stronę. Bo my widzimy, że jest jeszcze gorzej. Nam się wydawało, że powinno być lepiej, a problem narasta – irytują się rolnicy z podkarpackiej Oszukanej Wsi.

Rolnicy są rozżaleni. Czują się po raz kolejny oszukani. Jasne stało się, że strona rządowa próbuje wziąć ich na przeczekanie, a porozumienia okrągłego stołu stały się do tego doskonałym narzędziem.

Na początku była mowa: nie da się. Teraz okazało się, że jednak coś rząd mógłby, ale okazuje się, że to tylko po to, żeby nas uciszyć. Ale tych problemów nie da się już zamieść pod dywan – mówi Marcin Sobczuk, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego. - Dzisiaj macie dowody na to, że jest problem całego kraju. I to nie tylko nas, zbożowców. Zaraz zobaczycie jaki będzie płacz z owocami miękkimi. W tym roku ściągnięto do kraju tyle maliny ile u nas się rocznie zbiera. To po co my mamy zbierać? Z Ukrainy wjechało już 150 tysięcy ton cukru. Do tej pory kontyngent na całą Europę to było 28 tysięcy ton. To też nie wygląda różowo. Przy okrągłym stole co było? Miła pogawędka starszych panów, z której nic nie wynika – gorzko podsumowuje Sobczuk. - Premier obiecał, że już jutro będą wzmożone kontrole na granicach. Tu nic się nie zmieniło. Jak jechał tir za tirem tak dalej jedzie, jak jechał pociąg za pociągiem to też dalej jedzie - dodaje.

Wśród zgromadzonych na placu w Czerniczynie rolników słychać irytację, i gniew. Powołane przez nich ludowe weto zaczyna przybierać coraz realniejsze kształty. Mówią, że to ich walka i nie zamierzają zejść z raz obranej drogi. 

Idzie wiosna i wszyscy mamy ziemię i związane z nią obowiązki, ale to nie zwalnia nas z tego, że będziemy musieli dalej prowadzić tą walkę. Tą walkę, którą nie wiadomo czy wygramy, ale jeśli nie podejmiemy tej walki to będziemy jeden po drugim pakować walizki. Bo dla nas wszystkich na tym wspólnym rynku z Ukrainą miejsca zbraknie. Tak jak dzisiaj najmniejszy rolnik nie jest w stanie konkurować z tym dużym, tak i my nie damy rady, nawet mając kilkadziesiąt, kilkaset hektarów konkurować z gospodarstwami ukraińskimi. Tam się będzie stosowało GMO, chemię, o której my już nawet zapomnieliśmy, że była. A tam jak najbardziej - mówi Sobczuk.

Stojąc na barykadach gospodarze nawołują resztę polskiej wsi do przebudzenia. Zaznaczają, że tylko razem mogą być na tle silni, żeby wyrze c na rządzie presję.

Chciałabym zaapelować do rolników, którzy tu nie ma. To jest bardzo źle. To jest priorytet, ukraińskie zboże już dawno powinno wyjechać. Kiedy siedzieliśmy przy okrągłym stole odbierałem telefony – co wy tam robicie, zboże wjeżdża jeszcze sprawniej niż do tej pory! W Medyce wagony zasuwają jeden po drugim, nikt nie kontroluje. A oni nam obiecują kontrole fitosanitarne. To jest jakiś absurd, to co oni do tej pory robią - denerwują się przedstawiciele Oszukanej Wsi z Podkarpacia. - Oszukują nas. Nie mamy na to wpływu. To nasz rząd zgotował nam sytuację, w której się teraz znajdujemy. W telewizji i mediach opowiadają pięknie co oni dla nas nie zrobią, jak to będzie dobrze i kolorowo na święta.  Jeśli zboże staniało ze 150 na 75 zł, to czemu chleb nie stanie z 6 zł na 3 zł? Niech konsumenci wiedzą, że my na tym nie zarabiamy. Apeluję do wszystkich rolników! Zorganizujmy się! Tylko wtedy będziemy mieć siłę. Musimy się przeciwstawić systemowi - dodaje rolnik.

Rolnicy zwracają też uwagę na to, że wjeżdżający do naszego kraju towar jest wątpliwej jakości.

Musicie mieć świadomość, że to co stamtąd przyjeżdża trafia na nasze stoły. To nie jest badane. Wiemy, że w zamojskich piekarniach jest ukraińska mąka, która nie jest przebadana, nie  jest wyprodukowana zgodnie z obowiązującymi nas zasadami – zaznacza Marcin Sobczuk. - Nam potrafią zbadać nawet na pozostałości substancji czynnych, a to co wjeżdża do nas, do UE nie jest badane. Jesteśmy zobowiązani to robić! Może dlatego Europa Zachodnia nie chce od nas tej pszenicy? Bo nie jest to dobry towar? – pyta retorycznie.

Protestujący nie zmieniają swojego stanowiska. Po raz kolejny wychodzą na ulice z tymi samymi postulatami i po raz kolejny ich glos odbija się od ścian ministerstwa.   Niestety znów głuchym echem.

Pan premier mówi o tym, że rolnicy muszą wiedzieć, że jest gospodarka rynkowa. Zgoda. Tylko jak gospodarka rynkowa to niech albo Ukraina nie produkuje GMO, albo pozwólcie na to i nam. Żądamy równego traktowania i równych zasad - mówi Wiesław Gryn z Oszukanej Wsi. - My nie możemy sprzedawać po cenach azjatyckich, a produkować po cenach europejskich. Dzisiaj Zielony Ład to jest dobijanie polskiego rolnika. Nie weźmiemy takich dopłat jakie nam się obiecuje. Te dopłaty to jałmużna. Ukraińcy pracują na kredytach 2-3%, my na 12-13%, który jest trudny do utrzymania. Kto to spłaci. Nasz zysk z hektara to nie jest 10%. Na to się nie godzimy. Nie możemy stać i milczeć. Dlatego dzisiaj tu jesteśmy. Dzisiaj nasza racja stanu - apeluje.

Przyszła chwila na mąkę z Czarnobyla

Gryn podkreśla, że problem się rozlewa, tylko są rolnicy odważni i mniej odważni. Ci którzy pojawiają się na protestach, to jego zdaniem, ci odważni, którzy nie wstydzą się mówić, że jest źle. Reszta jeszcze śpi. Jak jednak zaznacza nadszedł czas na pobudkę. 

Rolnictwo jest jedno – małe, duże, najważniejsze żeby było dobre - zaznacza rolnik. - Po co było obiecywać, że rolnictwo rodzinne jest trwałym elementem na horyzoncie polskiej wsi, jak dzisiaj zderzamy się z rolnictwem przemysłowym. Tak miało nie być. Jeśli tak ma być, to nich rządzący powiedzą nam to w twarz, że połowa czy 2/3 rolników ma zrezygnować. Niech pan minister powie w twarz tym młodym ludziom, którzy tu są, którzy wzięli premię dla młodego rolnika. Co jest warta panie ministrze ziemia bez ludzi? Tak nie można. Powiedzcie prawdę tym ludziom, co mają zrobić. Czy oni teraz mają się przekształcić i zostać kierowcami ukraińskich ciężarówek i wozić to zboże z granicy do portów? Co my mamy zrobić tylko agroturystykę? Krzakoterapię mamy uprawiać? - pyta Gryn. - Nie tak miało być! Albo się coś obiecuje albo nie. Jeśli się obiecuje to się dotrzymuje. A jak nie to panie ministrze mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Premierze, ministrze prawda Was wyzwoli. Gorzka prawda jest więcej warta niż obiecaniki. Ujawnijcie, kto kupuje to zboże, kto jest przetwórcą ta prawda nam się należy, społeczeństwu się należy. Chcemy wiedzieć co jemy! Dzisiaj nadeszła chwila na mąkę spod Czarnobyla! Nie godzimy się na to! Jeśli nie obronimy naszych pieniędzy to przynajmniej obronimy honor. Jesteśmy ludźmi dumnymi, którzy nie dadzą sobą pomiatać, wciskać sobie kitu

Rozczarowanie jest potężne. Podobnie jak determinacja rolników, by walczyć o polską wieś, o swoje gospodarstwa, o przyszłość swoją i swoich dzieci. Trudno się dziwić, że pojawiają się też olbrzymie emocje. 

To wcale nie był okrągły stół. Ja tam nie widziałem okrągłego stołu. Już przy samym stole były kanty. I to całe porozumienie to kant - mówił jeden z rolników. -Ja tu czegoś nie rozumiem. Syn zaczął wypełniać wniosek o dopłatę. W tym wniosku jest, że trzeba sfotografować słomę, obornik, a tu k**** wjeżdża tyle zboża przez wschodnią granicę i tu nie ma żadnych urządzeń, aparatów żeby to kontrolować. Można prześledzić każdy ruch samochodu, a tu wjeżdża kilka pociągów w ciągu doby i nikt nie wie co się z nimi dzieje? Jak to jest? - krzyczał wściekły ze sceny. - Panie ministrze! Pan nie jest polskim ministrem! Pan jest ministrem wschodniej Ukrainy. W telewizji oglądam, że na Ukrainie jest bieda i trzeba się składać na dary, w rządowej telewizji pokazujecie, że tam, w zniszczonym mieście stoi kolejka ludzi i czeka na te dary. To prawda, jest źle. Bardzo źle. Gorzej już być tam nie może. Ale dlaczego ukraińscy oligarchowie okradają ukraiński naród? - pyta mężczyzna. - A nasi paserzy to kupują? Bo my mamy paserów, którzy kupują kradzione. Czemu oligarchowie nie dali tej żywności Ukraińcom, tylko sprzedają to za granicę? To wy w Polsce szukacie darów jeśli macie swoje? Co wy tu sobie Afrykę z nas zrobiliście? To są i tak delikatne słowa. Każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek powie to samo. Wy się przygotujcie dopiero na ostre słowa. To jest dopiero początek. Tak nie może być!

Oszukana Wieś zapowiada, że minister będzie czuł na plecach ich oddech. - Dość ręcznego sterowania rynkiem panie ministrze. rynek poradzi sobie sam! - dodaje Gryn. - Tym sterowaniem nas wykończycie.