Oba dokumenty, które przeszły do historii pod nazwą porozumień rzeszowsko-ustrzyckich, kończyły trwające półtora miesiąca strajki okupacyjne rolników w Rzeszowie i Ustrzykach Dolnych. Były czwartym i ostatnim - po Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu Zdroju - porozumieniem społecznym zawartym w latach 1980-81.

"Miały olbrzymie znaczenie dla nagłośnienia sprawy chłopskiej. Zwróciły uwagę na problemy wsi. Na taką skalę nikt do tej pory nie pokazał trudności wsi w PRL" - powiedział PAP historyk Dariusz Iwaneczko, autor książki "Opór społeczny a władza w Polsce południowo-wschodniej 1980-89".

Podpisany w nocy z 18 na 19 lutego dokument nie dawał jeszcze rolnikom indywidualnym prawa do tworzenia związku zawodowego. Było to główne żądanie strajkujących.

Według członka prezydium komitetu strajkowego i rzecznika prasowego rzeszowskiego strajku, Jarosława Szczepańskiego, "formuła porozumienia, gdzie komitet strajkowy działający w imieniu Ogólnopolskiego Komitetu Założycielskiego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych był stroną dla komisji rządowej, oznaczała zapowiedź uznania związku rolników".

"Miałem wówczas wrażenie, że to tylko kwestia czasu. I tak rzeczywiście było" - wspominał Szczepański.

Strajkujący wywalczyli m.in. gwarancje nienaruszalności chłopskiej własności wraz z prawem do dziedziczenia, zrównanie w prawach rolników indywidualnych z rolnictwem państwowym i spółdzielczym, zniesienie ograniczeń w obrocie gruntami rolnymi.

Władze PRL zgodziły się również na postulaty światopoglądowe, które dotyczyły swobody w budownictwie sakralnym oraz dostępu do praktyk religijnych na koloniach dla dzieci, w więzieniach i wojsku. Strajkujący uzyskali także zapewnienie zwiększania nakładu prasy katolickiej.

W porozumieniach rzeszowsko-ustrzyckich mówiono też o rozbudowie sieci szkół i przedszkoli oraz zmniejszeniu sprzedaży alkoholu na wsi.

Strajki rolnicze na Podkarpaciu rozpoczęła 29 grudnia 1980 r. okupacja budynku Urzędu Miasta i Gminy w Ustrzykach Dolnych w Bieszczadach. Kilka dni później rolnicy wraz przedstawicielami regionu rzeszowskiego Solidarności zajęli byłą siedzibę Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych w Rzeszowie.

12 stycznia 1981 r. protestujących w Ustrzykach Dolnych milicja usunęła siłą. Trzy dni później komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Rzeszowie zatwierdził plan rozbicia strajku w okupacyjnego w tym mieście. Plan miał kryptonim "Kret".

"Przewidywano użycie plutonu specjalnego, którego zadaniem było obezwładnienie straży strajkowej i wejście do budynku. Uczestnicy strajku mieli zostać przewiezieni do zakładu karnego w Załężu. Zakładano, że do opanowania budynku potrzeba będzie 420 milicjantów" - przypomniał Iwaneczko.

Operacja "Kret" nie została jednak wykonana. "Wpływ na to miało prawdopodobnie objęcie władzy przez nowy rząd PRL pod kierownictwem gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który poprosił wtedy o 100 dni spokoju" - tłumaczył historyk.

W jego ocenie, "przez strajk w Rzeszowie przewinęło się kilka tysięcy osób". "Wieś rzeszowska niesamowicie ożywiła się wtedy" - podkreślił.

Z kolei Szczepański zauważył, że "od trzeciego tygodnia na strajku byli już rolnicy z całej Polski, m.in. bardzo aktywna grupa z ówczesnego województwa szczecińskiego".

Protest trwał półtora miesiąca. Rolników wspierała Solidarność oraz duchowieństwo z ówczesnym ordynariuszem przemyskim abp. Ignacym Tokarczukiem.

Sygnatariuszami porozumienia byli liderzy strajku m.in. Jan Kułaj i Józef Ślisz, stronie rządowej przewodniczył wiceminister rolnictwa Andrzej Kacała. Dokument podpisali również reprezentanci NSZZ "S" Lech Wałęsa, Bogdan Lis i przewodniczący regionu rzeszowskiego Antoni Kopaczewski.

Wśród doradców strajkujących znaleźli się: prof. Andrzej Stelmachowski i prof. Walerian Pańko. Rolnikom doradzał także ówczesny wiceprzewodniczący "S" Andrzej Gwiazda.

Oryginalny egzemplarz Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich, który należał do rzeszowskiej "S", w 2006 r. związkowcy przekazali jasnogórskiej fundacji Pro Patria Bastion św. Rocha.

Ostatecznie NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych zarejestrowano 12 maja 1981 r., m.in. dzięki zabiegom ówczesnego prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego.