- Wszyscy rolnicy - ja również - jesteśmy członkami naszego samorządu zawodowego, czyli izb rolniczych. Mamy nie tylko prawo, lecz także obowiązek w tych wyborach wziąć udział - wskazał Ardanowski w informacji zamieszczonej na stronie resortu rolnictwa.

Zaznaczył, że od tego, jacy przedstawiciele zostaną wybrani, czy będą to ludzie posiadający wiedzę i umiejący reprezentować rolników, będzie zależało, jakich kompetencji izby mogą się spodziewać od rządu.

- Nie mogę nakładać na izby rolnicze zadań, których one nie udźwigną. Zaproponowałem Krajowej Radzie Izb Rolniczych, że izby będą otrzymywać takie zadania, które będą chciały przyjąć, i które będą w stanie realizować z korzyścią dla rolników i polityki rolnej kraju oraz Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej - wskazał szef resortu rolnictwa.

Podkreślił, że izby rolnicze mają "ogromną historię i wielkie szanse przed sobą". - O tym, ile będzie zadań przekazanych izbom rolniczym, zadecyduje ich kompetencja oraz zdolność do przyjęcia i prowadzenia tych zadań - dodał.

Podstawowym zadaniem samorządu rolniczego jest działanie na rzecz rozwiązywania problemów rolnictwa i reprezentowanie interesów zrzeszonych w nim członków. Izby rolnicze wpływają na kształtowanie polityki rolnej i uczestniczą w jej realizacji.

Do głosowania w wyborach do izb rolniczych jest uprawniony rolnik i jego współmałżonka, którzy podsiadają co najmniej jeden hektar ziemi. Prawo głosu mają też przedstawiciele spółdzielni produkcyjnych, tzw. działów specjalnych, oraz różnego rodzaju spółki posiadające ziemię. W sumie w wyborach wziąć może wziąć ok. 3 mln osób. W poprzednich wyborach w 2015 r. wzięło udział 218 tys. osób.

Na działalność izb przeznaczane jest 2 proc. podatku rolnego; rocznie izby dysponują budżetem przekraczającym 30 mln zł. Od 2007 r. prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych jest Wiktor Szmulewicz.

Historia polskich izb rolniczych sięga XIX wieku. Zlikwidowane dekretem w 1946 r., od połowy lat 90 XX-wieku wznowiły swoją działalność.