Zastępca głównego lekarza weterynarii Jarosław Naze powiedział:

Z tych danych, które dzisiaj posiadam, faktycznie wynika, że całość mięsa, która jest przywożona z Niemiec przez podmioty będące w nadzorze Inspekcji Weterynaryjnej, jest zatrzymywana i każda partia jest badana. Już nie mówię o tym, że poniesiemy potężne koszty tych badań, bo jeżeli państwo chcą wiedzieć, to badanie jednej próbki na dioksyny kosztuje około 3 tys. zł. Badania trwają 5-6 dni. Chcę powiedzieć jednoznacznie, że jest to próba blokowania obrotu tym mięsem, ponieważ mięso w stanie surowym, nieprzetworzonym, niezamrożonym jest przydatne do spożycia w granicach 1 tygodnia. Przywiezienie więc takiego mięsa do nas na miejsce, zatrzymanie go w całości i podjęcie badań – zawiezienie próbki i oczekiwanie na wyniki przez 5-6 dni, bo tyle mniej więcej czasu potrzeba na otrzymanie wyniku – powoduje, że to mięso staje się niezdatne do spożycia i powinno zostać zniszczone, zutylizowane. Mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o blokadę, to z naszej strony teoretycznie tak to wygląda. Taka blokada jest stosowana. Nie dopuścimy do wpuszczenia na rynek mięsa, które nie będzie zbadane na obecność dioksyn. Oczywiście, oczekujemy odpowiedzi strony niemieckiej, czyli informacji o badaniach czy po prostu wskazania stad wolnych, w których zwierzęta nie były skarmiane tymi tłuszczami.

- Niemcy w ostatnich latach zwiększyły pogłowie gdzieś o 30-40%. Holandia i Dania też zwiększyły pogłowie trzody. W tym samym czasie zmniejszyliśmy produkcję o 70-80% - powiedział poseł Wojciech Mojzesowicz. – Jeżeli chodzi o Niemcy, to dzisiaj różne państwa rezygnują z importu przetworów i mięsa wieprzowego z tego obszaru. Nie musimy zamykać Niemcom możliwości wprowadzania mięsa na nasz rynek, ale jeżeli takie mięso wprowadza nasz zakład, to musi mieć kwit. Zakład musi przedstawić waszej inspekcji kwit, że to mięso jest wolne od dioksyn, a żeby to przedstawił, to musi być badanie. Nie róbcie badań, tylko zobowiążcie zakłady do zbadania mięsa. Badania róbcie tylko kontrolnie. Tak to możemy się zabić z tą ilością mięsa z Niemiec i z tymi zakładami, które za grosze kupują niemieckie mięso. Jeżeli zakłady kupują mięso rozebrane po 4 zł, to już takie krocie zarabiają, że nie widzę powodu, żebyśmy mieli jeszcze dopłacać do badania. Jako podatnik się z tym nie zgadzam.

Najnowszy „Komunikat Głównego Lekarza Weterynarii w sprawie stwierdzenia obecności dioksyn w tłuszczu używanym do produkcji pasz na terenie Niemiec”  z 1 lutego 2011informuje: „W nawiązaniu do komunikatu z dnia 31 stycznia 2011 r. informuję, że w dniu dzisiejszym Główny Inspektorat Weterynarii nie otrzymał nowych informacji dotyczących wyników badań próbek mięsa wieprzowego, pobranych do badań w kierunku dioksyn. Otrzymane do dnia wczorajszego wyniki badań 36 próbek nie wykazały przekroczenia dopuszczalnej zawartości dioksyn, co świadczy, że produkty z których pobrano próbki są bezpieczne i nie stanowią zagrożenia dla zdrowia konsumentów.” (m)