Według unijnych dyrektyw, nie można zakazywać, ograniczać, ani utrudniać wprowadzania do obrotu nasion roślin GMO. Są jednak od tego wyjątki. Jeżeli kraj wykaże, że istnieje uzasadniona obawa dla stosowania roślin modyfikowanych, na przykład dla zdrowia ludzi lub środowiska naturalnego może tymczasowo zakazać jego stosowania lub sprzedaży. O fakcie musi być jednak powiadomiona Komisja Europejska i inne kraje. Decyzja musi być poparta konkretnymi argumentami i oceną ryzyka.
Przyjęcie polskich przepisów w tym zakresie, zawartych w Ustawie o nasiennictwie, kierowane było zasadami etyki chrześcijańskiej i humanistycznej, powszechnie uważanymi przez większość społeczeństwa. Podejście odwołuje się m.in. do chrześcijańskiej koncepcji życia sprzeciwiającej się manipulacji organizmów stworzonych przez Boga, harmonii między człowiekiem i przyrodą oraz chrześcijańskich i humanistycznych zasad ładu społecznego.
Tak przedstawione argumenty Trybunał uznał za niespełniające wymogu dowodowego. Nie przekonał go też fakt przyjęcia przez sejmiki wojewódzkie uchwały ogłaszającej terytoria województw strefami wolnymi od upraw GMO. Marek Kryda z Koalicji Wolnej od GMO uważa, że do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości, Polska powinna wprowadzić roczne moratorium na uprawę kukurydzy modyfikowanej genetycznie, tak jak to zrobiły Niemcy i Francja. Według niego, przeciw GMO, przed powinniśmy się posługiwać Komisją Europejską innymi, udokumentowanymi ekologicznymi argumentami.
Komentarze