Zdarzenie opisuje Gazeta Lubuska. Na początku listopada z zagrody w gminie Cybinka (woj. lubuskie) uciekło stado bydła rasy highland cattle. To szkockie bydła górskie, kojarzone z długą sierścią i okazałymi rogami. Zwierzęta ruszyły w las, a potem jak się okazało, stado podzieliło się na mniejsze grupy. Jedna z nich właśnie spowodowała kilka dni temu wypadek na drodze krajowej 29 koło Uradu.
Z ustaleń policji wynika, że kilka krów wyszło nagle na jezdnię, wprost przed nadjeżdżającego hundaya. Działo się to już po zachodzie słońca. Kierujący autem mężczyzna nie miał szans na reakcje i uderzył w grupę trzech sztuk. Dwie krowy i cielę padły w wyniku zderzenia. Przód samochodu został całkowicie roztrzaskany, łącznie z kabiną. Kierowca poważnie ranny trafił do szpitala w Słubicach.
Jak się okazuje, policja już wcześniej odbierała zgłoszenia o krowach stwarzających zagrożenie na drogach w gminie Cybinka. Dotąd jednak nikt nie ucierpiał. Jak podaje GL, powiatowy lekarz weterynarii wydał już gminie polecenie odebrania bydła właścicielowi. Tyle, że bydła u niego nie ma.
Zbiegłego stada poszukuje od wielu dni sam hodowca. Próby schwytania zwierząt zakończyły się niepowodzeniem. Zdesperowany gospodarz wynajął nawet myśliwego, by z jego pomocą uśpić i odłowić, albo nawet odstrzelić zbiegów. Organizowane obławy zawsze jednak kończyły się ucieczką krów. Jak przekonuje rolnik, zwierzęta te są świetnie przygotowane do życia na wolności, a w razie zagrożenia błyskawicznie uciekają i kryją się w niedostępnych miejscach np. w lesie.
W rozmowie z Gazetą Lubuską, gospodarz nadzieję pokładał jedynie w pogodzie. Gdyby przyszedł śnieg i mróz, bydło być może wróci w pobliże zagrody. Jego zdanie podziela miejscowy lekarz weterynarii, który przyznaje, że rolnik robi co w jego mocy, by opanować sytuację, a obecnie zgadza się już na każde rozwiązanie, by nie doszło do kolejnej tragedii.
Komentarze