W Internecie krąży sporo zdjęć zatłoczonych stacji paliw, gdzie Polacy masowo tankują swoje samochody. Czy taka panika jest uzasadniona?

Paliwa póki co nie brakuje

Zacznijmy od tego, że na podstawie naszego wywiadu telefonicznego ustaliliśmy, że część mniejszych hurtowych dostawców paliwa zgłasza aktualnie utrudnienia w dostępie do zakupu tego surowca.

Warto mieć jednak na uwadze, że na obecną sytuację związaną z rynkiem paliw ma wpływ bardzo wiele czynników – również tych wewnętrznych, a nie jedynie sytuacja w Ukrainie.

- Mieliśmy zmiany w podatku VAT, zdecydowanie zwiększył się popyt na paliwo na początku lutego, przez co spora część mniejszych graczy, mających zakontraktowane niższe ilości paliwa, pod koniec miesiąca po prostu nie ma już zapasów, a na wolnym rynku nie mogą ich uzupełnić – wyjaśnia Dominik Siurnik, reprezentujący firmę Translot, zajmującą się hurtową sprzedażą paliw.

Pewne problemy z dostępnością paliw mogą zatem wystąpić w przypadku podmiotów, które dotychczas handlowały paliwem kupowanym doraźnie na wolnym rynku, a nie bazowały na długookresowych kontraktach.

- Ja zdecydowanie bym nie panikował, na miejscu rolników szukałbym po prostu takiego dostawcy, który jest w stanie przewidzieć pewne rzeczy, wie jakiego wolumenu paliwa będzie potrzebował, a tym samym potrafi zabezpieczyć interesy swoich klientów – dodaje Dominik Siurnik.

O prawdziwych problemach moglibyśmy mówić w sytuacji, gdyby hurtowi sprzedawcy paliw nie mogliby odebrać paliwa w takiej ilości, jaką wcześniej zakontraktowali. Na tę chwilę, zdaniem naszego rozmówcy, takiego zagrożenia absolutnie nie ma.

- Jeśli chodzi o dostępność paliwa w hurcie, to nie ma tłumów, jest ona jedynie ograniczona w kontekście hurtowych zakupów ponad limity, które każda z firm ustala indywidualnie ze swoimi dostawcami – podsumowuje ekspert.