Coraz większe problemy z dzikimi zwierzętami mają władze polskich miast w województwach małopolskim i świętokrzyskim. W Kielcach tak rozpanoszyły się dziki, że władze musiały wynająć myśliwych, by zrobić z nimi porządek. Dziki buchtowały już i miejskie parki i prywatne ogródki, zagrażając przy okazji bezpieczeństwu mieszkańców.
W wyniku już przeprowadzonych 3 polowań odstrzelono póki co w Kielcach 5 dzików, panoszących się na obrzeżach miasta – informuje portal Echo Dnia. W planach są jeszcze kolejne polowania. W każdym z polowań brało udział kilkanaście osób, część z nich w charakterze nagonki. Myśliwi sądzą, że zwierzęta zostały skutecznie wypłoszone z granic miasta. Koło łowieckie, z którym miasto zawarło umowę, urządziło również nęciska w lesie, by dziki przestały zapuszczać się na ludzkie osiedla. Myśliwi uważają, że problemy miasta z dziką zwierzyną wynikają z zakłócenia równowagi w przyrodzie. Dzików jest po prostu zbyt dużo i te, które przegrywają rywalizacje o pożywienie w lesie, muszą go szukać gdzie indziej.
Dziki harcujące przy ludzkich siedzibach mogą być olbrzymim zagrożeniem. Kilkanaście dni temu w Krakowie, agresywny dzik poranił kilka osób. 10 stycznia w Piasecznej Górce pod Kielcami, osobowe auto wjechało w stado dzików na drodze krajowej nr 73.
Obok dzików do miast ciągnie też coraz więcej lisów. Narzekają na nie również mieszkańcy Kielc, ale też Nowego Sącza w Małopolsce, Poznania, czy miast w woj. lubuskim czy zachodniopomorskim. Jak poinformowała Gazeta Krakowska, 8 stycznia br. lis ugryzł tam mężczyznę, który wyrzucał śmieci. Zwierzęta te często widać na osiedlach mieszkaniowych i zupełnie nie reagują na obecność ludzi. Straż Miejska w Nowym Sączu w ciągu ubiegłego roku odnotowała aż 28 interwencji związanych z lisami. Tylko jednego lisa udało się strażnikom odłowić. Jak przyznają cytowani przez Echo Dnia myśliwi, walka z lisami w mieście to dużo większe wyzwanie, niż dziki. Ich nie da się tak łatwo przepłoszyć do lasu.
Gdy na nadmierny wzrost populacji dzikiej zwierzyny w lasach uwagę zwracają rolnicy, ich głosy są ignorowane. Może, gdy problem dotknie również miasta, władze wreszcie zareagują?
Komentarze