Najszybciej rosną ceny żywności i benzyny - w ciągu roku odpowiednio o 7,3 i 13,9 proc. Ale to dzieje się na całym świecie i Rada Polityki Pieniężnej podwyżkami stóp niewiele może z tym zrobić. - Decyzje dotyczące stóp procentowych nie są podejmowane w oparciu o dane statystyczne z poprzedniego miesiąca - powiedział Belka we wczorajszym wywiadzie dla TVN CNBC. W ten sposób tonował środowe wypowiedzi innych członków Rady, którzy zagrzewali do walki z inflacją, mówiąc: "trzeba działać".
„Gazeta Wyborcza” pisze, że powód nie jest jeden. Seria katastrof i anomalii pogodowych uszczupliła zbiory. W efekcie Rosja czy Ukraina przestały eksportować zboże. A popyt na żywność rośnie m.in. dlatego, że kraje takie jak Indie czy Chiny rozwijają się i ich obywatele chcą jeść więcej mięsa. Spora część zbóż jest poza tym przerabiana na biopaliwa.
Swoje trzy grosze dorzucają też inwestorzy finansowi, przez niektórych nazywani spekulantami. Nie chcą oni niczego kupić i mieć, chcą tylko osiągnąć zysk z inwestycji. Kupują więc towar, by za jakiś czas go sprzedać. A zainteresowali się choćby tak skomplikowanymi instrumentami finansowymi jak kontrakty terminowe na dostawę zbóż czy półtusz, bo w gospodarce krąży olbrzymia ilość taniego kapitału. To z kolei zasługa największych banków centralnych, które drukują wagony pieniędzy, by ratować wzrost gospodarczy.
Takie bańki spekulacyjne mają jednak to do siebie, że w pewnym momencie pękają. Na to czekamy.
- Ta bardzo wysoka inflacja, szczególnie ta liczona z miesiąca na miesiąc, ma dużą dynamikę, ale ustanie - zapewniał wczoraj Belka.
Małą krajową bańkę spekulacyjną zafundowaliśmy sobie sami, szaleńczo wykupując cukier ze sklepów. W ciągu ostatniego miesiąca jego cena skoczyła aż o 40 proc. - Cukier kupujemy m.in. dlatego, że pamiętamy, gdy był na kartki w PRL-u. I to towar idealny do przechowywania. Można zgromadzić w domu zapas cukru na dwa lata. Tego nie da się zrobić z benzyną - mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.
Ale jego zdaniem hurtowe kupowanie wcale nie musi nam się opłacać. - Jeśli ktoś kupił cukier po 4,50 zł i za chwilę w tym samym sklepie kosztował on już 6 zł, to na 10 kg cukru oszczędził 15 zł. Ale to papierowy zysk. Ile rzeczywiście zarobił, będzie wiadomo, gdy będzie konsumował ten piąty czy ósmy kilogram cukru. Może wtedy w sklepach cukier będzie po 4 zł i okaże się, że w istocie stracił? - mówi Wiśniewski.
Komentarze