Inspektorzy wchodzą na gospodarstwo i…? Co państwo mogą sprawdzić? Możecie Państwo w ogóle kontrolować rolników indywidualnych?

To zależy kogo kontrolujemy. Inspektorzy nie mają delegacji prawnej do wydawania decyzji i nakazów w stosunku do gospodarza na terenie jego gospodarstwa rodzinnego, gdzie rolnik pracuje wraz z członkami swojej rodziny. Często mamy do czynienia z pomocą sąsiedzką, osobami z jednej wsi, które czasami na polu, w okresie wzmożonych prac na polu, jak wykopki, żniwa, przygotowanie gleby. Gdy prace są wykonywane bez zależności pracodawca-pracownik.

W takim gospodarstwie dokonujemy wizytacji, to są działania miękkie. W stosunku do rolnika indywidualnego możemy tylko perswadować rozwiązania. Na przykład sugerujemy, żeby nie woził dzieci na błotniku swojego ciągnika, ponieważ jeśli to dziecko spadnie pod koła, prawdopodobnie tego nie przeżyje. Tłumaczymy, by rolnicy unikali pewnych zachowań niebezpiecznych albo na przykład zwracali większą uwagę na to, gdzie znajdują się dzieci, gdy oni są zajęci żniwami.

To kogo państwo na wsi kontrolujecie?

Zwykłe kontrole prowadzimy tam, gdzie gospodarstwa rolne zatrudniają pracowników i mamy do czynienia z zależnością pracodawca-pracownik. Sprawdzamy przestrzeganie przepisów, procedury bezpieczeństwa pracy, wyposażenie pracowników w odzież i ubrania robocze. Możemy też przyjrzeć się bezpieczeństwu pracy pod kątem kodeksu pracy i wszystkich rozporządzeń. Możemy wydawać decyzje w stosunku do pracodawcy, który zatrudnia pracowników w zakładzie rolnym.  Gdy są duże uchybienia, możemy go ukarać mandatem. 

Państwowa Inspekcja Pracy ma więc trzy gałęzie działalności, może kontrolować pracowników i pracodawców, kontrolować legalność zatrudnienia i prowadzić działania prewencyjne, jak właśnie wizytacje.

Co takiego może się wydarzyć? Jakie najczęściej zagrożenia znajdujecie w gospodarstwie?

To są niezabezpieczone otwory technologiczne, przez które rolnicy spadają, łamią nogi, ręce, kręgosłupy. To są niezabezpieczone szamba, do których niestety wpadają dzieci. Często są to też maszyny, do najniebezpieczniejszych należy krajzega, która bywa wykonana chałupniczymi metodami, nie ma osłon ani zabezpieczenia przekazania napędu od silnika na tarczy piły. Rolnicy ucinają sobie kawałki kończyn. Bardzo niebezpieczna jest spalinowa piła łańcuchowa, gdy się nią posługiwać nieumiejętnie, to też można się poważnie zranić, przeciąć tętnicę udową i się wykrwawić.

Muszę zauważyć, że teraz już jest dużo lepiej, po wejściu Polski do UE mocno dofinansowano rolnictwo polskie, wielu rolników wymieniło park maszynowy. Ale jest grupa maszyn, ciągników, rozsiewaczy nawozów, które mają swoje lata. Przestarzały sprzęt, który potracił osłony. Problem polega na tym, że rolnik na gospodarstwie jest także hydraulikiem, elektrykiem, złotą rączką. Oczywiście – bo musi, nikt za niego tego nie zrobi, chyba że zapłaci. Wymiana poszycia dachowego na stodole, to są prace na wysokości. Upadek z 5 metrów zwykle kończy się śmiercią. Zagrożenia chemiczne to nawozy, magazyny środków ochrony roślin. Ważne są zagrożenia biologiczne, w końcu oni pracują na świeżym powietrzu, to są bakterie, zarazki, choroby przenoszone przez zwierzęta.  

Czy inspektorzy umawiają się na wizytacje w gospodarstwach rolnych?

Nie. Zwykle gdy ruszają prace rolne, inspektorzy pracy wybierają jakiś powiat i planują objazd kilku wsi. Nasze wizytacje są dla rolników dobrowolne, gospodarz może się zgodzić na rozmowę z inspektorem lub nie. Jeśli się nie zgodzi, nasz pracownik jedzie do następnego gospodarstwa.

Staramy się być w miejscach prowadzenia pracy, czyli raczej na polach. Same gospodarstwa, gdzie są domy mieszkalne i wiaty z maszynami, specjalnie nas nie interesują. Jesteśmy tam, gdzie trwają zabiegi orki, nawożenia, żniwa. Wtedy nasi pracownicy przemieszczają się po terenach wiejskich, widzą, gdzie trwają prace, gdzie mogą występować ewentualne zagrożenia, zatrzymują się i starają się rozmawiać.

Rozmawiamy o problemach, które obserwujemy na miejscu. Gdy ktoś np. podczas żniw kosi kombajnem niewyposażonym w osłony mechanizmów, gdzie może być pochwycona ręka, noga, no to rozmawiamy, że trzeba by te osłony założyć. Gdy trwają opryski pola i ktoś robi to ciągnikiem bez kabiny, zwracamy mu uwagę, że wdycha chemikalia, że trzeba się jakoś zabezpieczyć.

Gdy w gospodarstwie jest bydło mleczne, a w oborze nie ma zmechanizowanego zadawania paszy, rolnik może w oborze wykonywać dużo ciężkiej, fizycznej pracy. Ręczne przemieszczanie ciężarów bardzo naraża kręgosłup. Wtedy rozmawiamy o tym, jak podnosić ciężary bezpiecznie, jak nie skręcać tułowia przy przerzucaniu obornika.

Uczulamy na konkretne niebezpieczeństwa, które występują na miejscu i mogą się zakończyć wypadkiem przy pracy czy dużą kontuzją, wypadnięciem dysku. Wtedy spotykamy się z dużo większym zrozumieniem.

Jak wybieracie gospodarstwa do kontroli czy wizytacji?

Inspektorzy terenów wiejskich znają statystyki wypadkowe, statystyki zakładów rolnych prowadzi GUS, KRUS prowadzi statystyki wypadków w indywidualnych gospodarstwach. My ściśle współpracujemy z jednostkami terenowymi KRUS. Badamy, w których powiatach zdarza się najwięcej wypadków i staramy się tam pojawić.

Organizujemy dla rolników kilka tysięcy szkoleń rocznie w całym kraju, właśnie z zakresu bezpieczeństwa. Staramy się dotrzeć do sołtysów, do urzędów gmin. Z ich pomocą krótkie, dwugodzinne szkolenia odbywają się nawet w szkołach wiejskich, na co zwrócić uwagę, żeby każdy bezpiecznie mógł po pracy wrócić do swojej rodziny. Prowadzimy szkolenia dla uczniów szkół wiejskich i rolniczych.

Połowa Ukraińców w Polsce pracuje w rolnictwie. Co się dzieje, gdy spotkacie w gospodarstwie obcokrajowców?

Gdyby się okazało, że rolnik korzysta z pomocy osób z zagranicy, to możemy dokonać legalności zatrudnienia. Możemy sprawdzić, czy obywatele innego kraju legalnie podjęły działania, i czy osoba, która podjęła z nimi współpracę, nawet na umowę zlecenia, osoba fizyczna, rolnik organizujący pracę, czy zapewnił bezpieczne warunki pracy. Nie mówimy tu o  przestrzeganiu kodeksy pracy, urlopach, przy umowach zleceniu tego nie mamy. Zleceniobiorca zawsze musi mieć jednak zapewnione warunki bezpieczeństwa.

Obywatele innego kraju muszą mieć pozwolenia na pracę wydane przez wojewodę i takich dokumentów może żądać inspektor pracy, nawet w indywidualnym gospodarstwie rolnym. Osoba, która najęła do pracy cudzoziemców, również musi wcześniej poświadczyć poszukiwanie takich pracowników. To też może się skończyć mandatem wobec pracodawców.

Wszyscy obcokrajowcy pracują legalnie?

W Polsce zdarzają się także jednostkowe przypadki pracy niewolniczej. Raz dwa razy w roku odkrywamy takie miejsca pracy, gdzie osoby z naruszeniem wielu przepisów przetrzymują obywateli innych krajów i przymuszają ich do pracy za głodowe stawki, zabierają dokumenty, uniemożliwiają  kontakt z bliskimi. Czasem znajduje ich policja czy straż graniczna i nas powiadamia. Wtedy my kierujemy wniosek do sądu pracy, a sąd ma prawo orzec karę do 30 tys. złotych.

Czy te przypadki niewolniczej pracy były w rolnictwie?

Jesteśmy krajem rolniczym, pracy w rolnictwie u nas jest dużo, stąd wynika, że w ujęciu, na przykład, ostatnich 15 lat, rolnictwo byłoby w czołówce takich przypadków.  Czasem wykrywamy takie przypadki w budownictwie, albo w zakładach przetwórstwa przemysłowego, na przykład produkcji zniczy. Rolnictwo może częściej się pojawiać, bo tu jest najwięcej zagranicznych, niewykwalifikowanych pracowników, albo takich, którzy nie mogą poświadczyć swoich kwalifikacji i podejmują prace najgorzej opłacane. Najwięcej w tej grupie jest obywateli Ukrainy, bo oni po prostu najczęściej do nas przyjeżdżają, to najliczniejsza grupa.

Na pewno nie tylko cudzoziemcy mogą pracować na czarno

Również zdarza się, że rolnik zleca pracę pracownikowi polskiemu, gdy ktoś przyjeżdża z innej części kraju i szuka pracy przy zbiorach szparagów lub truskawek, na czarno, bez żadnej umowy.

Gdy osoby pracujące na czarno bez umowy nie dostaną wynagrodzenia – i zgłaszają się do nas po pomoc. To jest trudne, bo trzeba szukać świadków, że taka praca miała miejsce, a my wszczynamy kontrolę. Jednak takie postępowania często kończą się w sądzie, inspektor ma ograniczone możliwości dowiedzenia prawdy, nie mamy takich uprawnień jak policja. Słowo przeciwko słowu, pracodawca mówi, że zapłacił, pracownik że nie dostał żadnych pieniędzy. Wtedy sąd w postępowaniu dowodowym próbuje dojść, gdzie leży prawda.

A jeśli chodzi o mandaty, ile można zapłacić?

Najniższy mandat, jaki w ogóle przewiduje ustawa o PIP, to tysiąc złotych. Możemy nałożyć mandat do dwóch tysięcy złotych. Gdy dana osoba po raz drugi popełnia to samo wykroczenie i mówimy o recydywie, to inspektor może nałożyć mandat do pięciu tysięcy zł.

Czy rolnik indywidualny także może dostać mandat?

Nie, tam ma podległości pracodawca – pracownik, chyba że natrafimy na sytuację nielegalnego zatrudnienia.

Czy często pracownicy skarżą się na swoich pracodawców?

Nie znam statystyk dla rolnictwa, ale ogółem na 90 tys. kontroli rocznie, połowa to kontrole w wyniku skarg, czyli połowę działań podejmujemy, że ktoś poskarżył się, że jego prawa zostały naruszone. Skargi mogą być też jednak niezasadne.

Pracownicy nie boją się, że wylecą z pracy, gdy ich szef dowie się, komu zawdzięcza kontrolę?

Mamy ustawowy obowiązek niepowiadamiania, że kontrola odbywa się w wyniku skargi. Nie wolno nam tego robić. Chyba, że ktoś wyraźnie napisze, że zgadza się na ujawnienie faktu, że to on się poskarżył. Ale gdy ktoś jeszcze pracuje i boi się, że w wyniku skargi w ogóle zostanie zwolniony, to nam nie wolno dać podejrzenia pracodawcy. Mamy prowadzić działania tak, jakby to była rutynowa kontrola.

Gdzie rolnik może znaleźć takie przepisy prawne nt. bezpieczeństwa można znaleźć? Czy w razie wątpliwości można się z kimś skonsultować w Inspekcji Pracy?

Jednym z zadań PIP jest doradzanie w kwestii organizowania pracy w sposób bezpieczny. Na terenie całego kraju mamy 42 oddziały. W każdym można zasięgnąć porad nt. bezpiecznego organizowania pracy ludziom. Jeśli ktoś nie ma czasu jechać te kilkadziesiąt kilometrów, może napisać maila, zadzwonić.

Wiadomo, rolnictwo ma swoją specyfikę, trzeba coś wiedzieć nt. sposobów organizowania pracy czy zagrożeń w branży rolniczej. Wśród inspektorów mamy jednak osoby z wykształceniem rolniczym, mają pojęcie o tym, mogą rzetelnie poinformować, jak stworzyć higieniczne warunki pracy w gospodarstwie.

Pomówmy jeszcze o przepisach. Które przepisy obowiązują rolników?

Rolników obowiązuje dział X kodeksu pracy, który traktuje o bezpieczeństwie i higienie pracy. Do tego dochodzi najważniejsze rozporządzenie o ogólnych warunkach bezpieczeństwa i higieny pracy, które przywołuje prace w warunkach niebezpiecznych, jak np. prace na wysokości czy prace z maszynami czy w zbiornikach zamkniętych. Na wsi mamy do czynienia z takimi zbiornikami, jak silosy, zbiorniki na gnojowicę, na szamba.

Oprócz tego do samego rolnictwa obowiązują branżowe rozporządzenia, jak bp. o bezpieczeństwie przy obsłudze zwierząt gospodarskich. Można korzystać z tych przepisów, one są dostępne na stronie Sejmu. Lektura przepisów jest jednak skomplikowana, dlatego zawsze warto zwrócić się o poradę techniczną czy prawną do specjalistów Inspekcji Pracy.