* Jaka jest szansa, że w tym roku rolnicy przyjdą na zapowiedziane na 28 lipca wybory do izb rolniczych?
- Mamy w kraju ok. 2 mln gospodarstw, w wyborach do izb uprawnionych do udziału jest ok 3 mln ludzi. O płatności bezpośrednie występuje 1,3 mln – czyli można uznać, że to naprawdę są rolnicy. W ostatnich wyborach do izb wzięło udział 218 tys. To mimo wszystko dużo ludzi.

* A czy dla małych rolników - czy tych, którzy wydzierżawili ziemię – izby mają jakieś propozycje? Dlaczego oni mają wziąć udział w wyborach do izb?
- Zachęcam głównie tych, którzy z rolnictwa żyją, bez względu na to, czy to duże czy małe gospodarstwo, czy dwuzawodowiec, albo dostał gospodarstwo po rodzicach – ale kontynuuje jego działalność. To też jest partner dla nas i o jego interesy mamy walczyć.

* Skąd więc niechęć rolników do izb, do brania udziału w wyborach i przyjmowania odpowiedzialności za pracę izb?
- Sądzę, że to brak zrozumienia i wiedzy. W Polsce od ponad 20 lat działają izby, ale jeszcze nie wszyscy rolnicy widzą potrzebę wspólnego działania.

* A czy Pan widzi potrzebę zmian w uregulowaniach prawnych dotyczących działalności izb? Były zapowiadane.
- Zmiana ustawy zależy tylko od woli politycznej, jakie kompetencje będą dane.

* Czyli izby czują się silniejsze i chcą mieć więcej zadań?
- Tak.

* A jeśli chodzi o finansowanie. Czy dwa procent podatku rolnego powinno trafiać na funkcjonowanie izb?
- Podam taki przykład. Francuskie izby – obszar rolniczy Francji jest większy niż Polski – mają budżet 850 mln euro.

* Z dotacji państwa?
- W połowie z dotacji.

* Ale dotacje są tam pojmowane jako opłata za konkretne działania, podejmowane na rzecz państwa.
- Tak, francuskie izby wykonują część działań zleconych z administracji rządowej. Prowadzą doradztwo, SAFER - obrót ziemią słynny – jest w izbach, mają nawet część zadań, które dzisiaj ma u nas Agencja Restrukturyzacji. Z odpisu podatkowego mają ok. 400 mln euro. U nas jest tak, że rolnicy płacą tylko podatek gruntowy, wielkość tego podatku nie jest duża w skali obciążeń podatkowych – i dobrze, ale te 2 proc. to ok. 30 mln zł na cały kraj, na wszystkie izby.


* Ale związki zawodowe patrzą zazdrośnie, a Trybunał Konstytucyjny już w 1997 roku podał, że automatyczny odpis od podatku na rzecz izb jest niezgodny z polską Konstytucją.
- Izby to jedyny samorząd zawodowy, który funkcjonuje i w innych europejskich krajach, dotowany z budżetu państwa, poprzez różne formy – tak jest we Francji, ale i w Niemczech i w Austrii. Trybunał Konstytucyjny nie orzekał w sprawie finansowania z podatku izb rolniczych.

* Ale wypowiedział się o tym na marginesie innej sprawy. Może wobec tego izby zapytają o to w Trybunale?
- Związki zawodowe nie mogą korzystać z dotacji, izba rolnicza może korzystać z odpisu podatku rolnego, bo wypełnia część zadań administracji rządowej. U nas w Polsce również.

* Związki zawodowe domagają się również audytu i kontroli finansowej izb.
- Podlegamy na bieżąco kontroli urzędu skarbowego. Wszystkie uchwały – finansowe i inne - wojewódzkich izb podlegają kontroli i nadzorowi wojewodów. Krajowa Rada podlega bezpośrednio pod nadzór ministra rolnictwa i rozwoju wsi. My kontrole mamy na bieżąco, dokumenty są dostępne w ministerstwie.

* Np. Dolnośląska izba ma do zwrócenia ponad 700 tys. zł z projektu „Mój szef to ja”.
- Jeśli tak jest, to muszą to oddać. Zrobią to z własnych dochodów, które mają. Wykonują przecież różne prace na rzecz rolników: przygotowują projekty, szacują straty. Odpracują to, muszą to zrobić.

• Dziękuję za rozmowę.

 

 

 O wyborach do izb czytaj też: Wybory do izb rolniczych 28 lipca