Zdarzenie miało miejsce w miniony weekend w powiecie puławskim. Kierowcy zaalarmowali policję, że drogą z Nałęczowa do Lublina pędzą dwa konie. Policjanci natychmiast ruszyli w pościg, po drodze ustalając skąd mogły uciec zwierzęta.

Pomógł hodowca

Żaden z pobliskich hodowców nie zgłaszał straty koni, ale właściciel stajni w gminie Wojciechów wyraził chęć pomocy przy łapaniu zwierząt. Hodowca miał też sprzęt potrzebny do sprawnego odłowienia zwierząt - relacjonuję Komenda Powiatowa Policji w Puławach. Z pomocą specjalisty konie udało się szybko schwytać i zabrać z ruchliwej drogi do bezpiecznej zagrody.

Po nitce do kłębka

"Na podstawie indywidualnych numerów znajdujących się we wszczepionych koniom czipach, policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą ustalili, że konie zostały zarejestrowane w Wielkopolsce i na Śląsku. Po nitce do kłębka funkcjonariusze dotarli do właściciela koni - mieszkańca Lublina." - czytamy w policyjnej informacji.

Właściciel ucieszył się na wieść, że konie się odnalazły. Okazało się, że zwierzęta spłoszył hałas kombajnów, które rano rozpoczęły pracę na polu obok pastwiska. Spanikowane przeskoczyły ogrodzenie i pognały przed siebie.

Odpowiedzialność właściciela zwierząt

Przy tej okazji policjanci przypominają o właściwym nadzorze nad zwierzętami: "Należy pamiętać, że za zachowanie zwierząt domowych i hodowlanych zawsze odpowiada ich posiadacz. Obowiązek szczególnej ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia nakłada bowiem na właściciela artykuł 77 kodeksu wykroczeń: „Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany”.