Bank Gospodarki Żywnościowej wspólnie ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie zorganizował konferencję poświęconą przemianom w polskim rolnictwie. SGGW nie pierwszy raz była miejscem spotkania naukowców, przedstawicieli administracji rządowej i innych państwowych instytucji, a także rolników i przedsiębiorców związanych z biznesem wiejskim. Po raz pierwszy uczyniła to wspólnie z bankiem, dla którego – wedle słów prezesa Jana Bortkiewicza – rolnictwo i przemysł rolno-spożywczy to najważniejsi klienci.

Kierunki zmian
Uczestnicy konferencji debatowali na temat polskiego rolnictwa i agrobiznesu. Podkreślano, że lata 2007–2013 stwarzają ogromną szansę na modernizację polskiej wsi i rolnictwa. To, czy potrafimy ją wykorzystać, zależy od polityki krajowej, sprawności naszej administracji, a także od inicjatyw oraz zaangażowania samych rolników i innych mieszkańców wsi. Na kierunek przemian polskiej wsi ogromny wpływ ma to, co jest zaletą i zarazem wadą polskiego rolnictwa, czyli jego niska intensywność. Z jednej strony nasze produkty są mniej skażone chemicznie, z drugiej jednak, co ważne przy konkurencji, wydajność polskich użytków rolnych (plonowanie) jest relatywnie niska. A zatem, gdzie kierować aktywność gospodarczą? Czy na produkcję typową, czy specyficzną. Czy np. niezbędna jest produkcja energii odnawialnej i surowców nie żywnościowych. Czy należy wspierać produkcję pracochłonną, precyzyjną itd. A może szansą wsi jest rozwijanie przetwórstwa tradycyjnego i regionalnego.

A finanse?
Dyskutanci, co zrozumiałe, nie udzielili konkretnych odpowiedzi na pojawiające się pytania. Bo każda propozycja znajdzie swoich zwolenników i przeciwników. Podczas dyskusji pojawiał się jeszcze jeden problem, kto wie, czy nie najważniejszy. Chodzi o źródła finansowania przemian w polskim rolnictwie i agrobiznesie. Skąd wziąć pieniądze na inwestycje? Czy przemiany mają być oparte wyłącznie o środki własne rolników i dotacje z Unii Europejskiej. Jeśli tak, to nawet za 50 lat niewiele na wsi się zmieni. A może wreszcie banki chętniej zaangażują się w kredytowanie rolnictwa i agrobiznesu, bo to nie schyłkowe dziedziny gospodarki i należy ich przedstawicieli traktować z większym szacunkiem?

Grzechy banków
Podczas konferencji zaprezentowano badania Pentora, zamówione przez bank BGŻ, o oczekiwaniach rolników indywidualnych oraz agrobiznesu wobec banków. Z badań tych wynika, że banki nie mają najlepszej reputacji u rolników. Rolnicy najbardziej ufają bankom państwowym i tym, do których mają najbliżej. Dostrzegają, że są już lepiej traktowani, ale nadal mówią, że bankowcy to lichwa i krwiopijcy. Chociaż przyznają równocześnie, że banki przygotowują coraz ciekawsze oferty kredytowe i jest miła obsługa. Na przykład w Banku BGŻ kredyt „Agroekspres” można załatwić w ciągu jednego dnia, mając jako zabezpieczenie tylko ziemię. BGŻ wprowadził też do swojej oferty tzw. wielofunkcyjną linię kredytową (WLK), umożliwiającą klientom łatwy dostęp do kredytów, związanych z finansowaniem działalności bieżącej oraz rozliczaniem transakcji handlowych. Po podpisaniu jednej umowy kredytowej i ustanowieniu zabezpieczeń klienci uzyskują szybki i prosty dostęp do kredytów, gwarancji kredytowych itp. WLK przyznawana jest na okres do 36 miesięcy. Bank ten przygotowuje się też do finansowania połączonego łańcucha żywnościowego, udzielając kredytów zarówno rolnikom na środki produkcji, przetwórcom na skup surowców oraz handlowcom na zakup przetworzonych płodów.

Warte uwagi jest to, że w ciągu najbliższych trzech lat 48 proc. rolników ma zamiar zainwestować w gospodarstwo, tak samo ma zamiar zrobić 42 proc. agrobiznesmenów. Spośród nich tylko 14 proc. rolników i 22 proc. przedsiębiorców uważa, że rozwój gospodarstwa (firmy) jest możliwy bez korzystania z kredytów. Natomiast aż 80 proc. rolników i 74 proc. przedsiębiorców jest przekonanych, że sukces gospodarstwa rolnego i przedsiębiorstwa możliwy jest wyłącznie dzięki zewnętrznemu finansowaniu ich działalności.

Największe nadzieje związane z rozwojem gospodarstwa lub firmy wiążą zarówno rolnicy, jak i przedsiębiorcy z Unią Europejską i Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na pomoc banku w rozwoju gospodarstwa czy firmy liczy ich prawie o połowę mniej.

Badania, które zaprezentował Pentor, wskazują, że rolnicy oczekują od bankowców doradztwa w wyborze kierunku produkcji. Wielu uważa, że to bank powinien powiedzieć rolnikowi, że warto np. posadzić taką lub inną kapustę, bo doskonale się sprzeda. Ale tu oczekiwania rolników rozmijają się całkowicie z ofertą bankową, bo od doradzania są inne służby. Warto jeszcze dodać, żę rolnicy nie będą mogli też liczyć na doradztwo pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych z nowego PROW na lata 2007-2013, ani też na ich pomoc w napisaniu wniosków o dotacje. Na szczęście bankowcy obiecują, ze sami i z uśmiechem wypełniać będą przynajmniej wnioski kredytowe.

Źródło: "Farmer" 14/2006