Okręgowe Stacje Chemiczno-Rolnicze zapowiedziały, że bezpłatnie wykonają te badania. Ale jak na razie jest to jeszcze nie możliwe, grunty musza zostać osuszone. Wymagają rekultywacji, doprowadzenia ich do wartości użytkowej.

Tereny wymagają aby je odkazić, zwapnować, wyrwać trwałe nasadzenia drzew owocowych czy chmielników – mówi w rozmowie z farmer.pl Wiktor Brzozowski – kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej Planowania Przestrzennego i Rolnictwa Gminy Wilków na Lubelszczyźnie. Gmina ta została bardzo zniszczona przez tegoroczną powódź, woda zalała ponad 90 proc. ogólnej powierzchni całej Gminy. Kataklizm pozbawił dachu nad głową ponad 4000 ludzi. Zostali oni bez środków do życia, utracili bezpowrotnie swoje gospodarstwa, sprzęt do produkcji. Zniszczeniu uległa praktycznie cała infrastruktura służąca mieszkańcom.

Powierzchnia gminy to 7954 ha, straty dotknęły 6800 ha. Woda osiągnęła wysokość trzech metrów, wszystko pływało – dodaje Brzozowki. Gmina Wilków to przed powodzią teren sadowniczy i poświęcony uprawie chmielu. To 1900 ha sadów, gdzie 1600 ha zostało zalanych, 650 ha upraw chmielu, 600 ha – zbóż, 120 ha – uprawa ziemniaków, 850 ha – łąki, pozostałe 600 ha to uprawy różne.

Plony są całkowicie zniszczone. Teraz trzeba wyrwać drzewa i chmielniki i zasadzić nowe, aby dały one plon trzeba poczekać kilka lat – mówi Wiktor Brzozowski. Komisja powołana przez Wojewodę obecnie ocenia straty, ale na niektóre tereny jeszcze nie można wejść , bo jest za wilgotno.

Podobnie jest w Gminie Słubice, gdzie Wisła przerwała wał w miejscowości Świniary. Tam zalane było 1/3 powierzchni gminy i komisja na razie nie może ocenić start, bo w wielu miejscach są nadal rozlewiska wody. – Nasza gmina to teren typowo rolniczy. Producenci żywności stracili zatem cały swój przychód na ten rok, bo nic już nie da się uratować – mówi Marek Nowakowski z Gminy Słubice.

Źródło: farmer.pl