Jesteśmy partią, która jest mocniej zorientowana na sprawy polskiej prowincji, aczkolwiek nie tylko – dodaje - dlatego w wymiarze zarówno politycznym i społecznym chcemy skupić się na wyborach samorządowych. Po pierwsze dlatego, żeby ludzie uaktywnili się w wyborach lokalnych. Żeby ruch samorządowy i wybory samorządowe nie zostały zdominowane przez „główne” partie polityczne. Żeby potencjał lokalnych społeczności został spożytkowany do realizacji jej celów, a nie tylko partii politycznych. Po drugie chcemy oferować gotowe, pozytywne projekty dla Polski – mówi Zagórski.

Farmer rozmawia z Markiem Zagórskim

Farmer: SKL wiele projektów realizował dla Polski przy udziale rolników. Jaki pomysł na funkcjonowanie stronnictwa ma Pan teraz?

Marek Zagórski: Media pewnie nie zechcą same z siebie promować niedużej partii politycznej bez pieniędzy. Dlatego pomysł na działanie musi się opierać przede wszystkim o program. Z zastrzeżeniem, że to co nas czeka w pierwszej kolejności, to pełne sformalizowanie i udrożnienie struktur. Chcę, żeby SKL w tej kwestii był inną partią niż pozostałe. Poniekąd chcę nawiązać do tego, co było podstawą tworzenia Platformy Obywatelskiej, a co zostało przez nią zaniechane. Platforma miała być ruchem obywatelskim, a nie partią polityczną, a w tej chwili jest klasyczną partią wodzowską. Chcę, żeby formuła organizacyjna umożliwiała angażowanie się SKL w różne inicjatywy polityczne i społeczne. SKL ma zachęcać do działań obywatelskich. Dlatego mniejszy nacisk kładziemy na to, żeby mieć rozbudowane struktury ilościowo, natomiast chcemy, żeby w pracach partii mogły uczestniczyć osoby, które nie tylko są członkami SKL, ale także sympatykami. Także takie osoby, które chcą realizować różne cele, nawet lokalne, zbieżne z naszymi pomysłami i programem, a które potrzebują do tego sojuszników. Chcemy być sojusznikiem obywateli w ich codziennych sprawach.

F: Aktywność społeczna Polaków, w tym rolników, jest nieduża?

M.Z. Aktywność publiczna obywateli jest akcyjna. Najchętniej angażują się w sprawy, które ich dotyczą. Na tej aktywności chcemy bazować.

F: Od czego zaczniecie?

M.Z.: Stricte politycznym przedsięwzięciem, jest dążenie do zmiany sposobu finansowania partii politycznych. Naszym zdaniem, należy odejść od finansowania partii politycznych z budżetu państwa, dlatego, że jak się okazuje prawo obowiązujące w tym zakresie nie zabezpiecza przed korupcją (odległym przykładem na to, są niektóre wątki afery hazardowej). Co ważniejsze jednak finansowanie partii z budżetu niszczy jakąkolwiek realną konkurencję polityczną, w tym także na poziomie lokalnym. Chcemy doprowadzić do referendum w tej sprawie. Partie, pieniądze otrzymane od podatników, wydają w sposób karygodny. Głównie na podsycanie pozornych sporów. Te pieniądze nie przekładają się na poprawę jakości projektów dla Polski, które oferują partie polityczne.

F: W Polsce najbardziej potrzebne jest zwiększenie aktywności obywatelskiej. Sam fakt, że w wyborach uczestniczy coraz mniej osób, jest niepokojący.

M.Z.: Sposób działania i finansowania partii politycznych jest jednym z powodów takiego stanu rzeczy. Partie osiągając pewien poziom władzy, zamykają się przed obywatelami, hermetyzują się. Często w obawie przed konkurencją. Przykładem może być wprowadzony swego czasu w Platformie Obywatelskiej zakaz kandydowania przez burmistrzów i prezydentów miast do Parlamentu. W moim przekonaniu brak konkurencji pogarsza jakość partii, parlamentu – stąd krok do zniechęcenia się obywateli do polityki, do aktywności publicznej. Jednocześnie niektóre rozwiązania systemowe oddalają tak zwaną wielką politykę od spraw lokalnych. Brak możliwości łączenia mandatu posła i senatora z mandatem samorządowym uważam w tym kontekście za błąd i swego rodzaju ograniczenie konkurencji politycznej. W Polsce mówi się dużo o aktywności społecznej, funkcjonowaniu organizacji pozarządowych, a jednocześnie system finansowania partii powoduje, że mamy cztery partie i nikt tam palca wcisnąć nie może. Teoretycznie oczywiście każdy może się zapisać do partii, ale nic poza tym. Był taki moment, że zapisanie się do PiS-u był prawie nie możliwe, podobno z obawy o jakość członków. My tak nie chcemy. Szukamy liderów w regionach, ale ich rola ma być zupełnie inna. Masz problem, kłopot, przyjdź do nas, nie musisz zapisywać się do partii, ważne abyśmy razem postarali się rozwiązać lokalne sprawy.

F: Stronnictwo nadal stawia na konserwatywne wartości społeczne i liberalną gospodarkę?

M.Z.: SKL nadal ma konserwatywne podejście do kwestii społecznych, natomiast liberalne, czy może lepiej powiedzieć prorynkowe, w sferze gospodarczej. Uważam, że zadaniem Polski, powinno być wygranie kryzysu, a nie wygranie z kryzysem. Przy okazji i z powodu kryzysu należało przeprowadzić szereg zmian, zarówno systemowych i ustrojowych, które pozwoliłyby polskiej gospodarce nadgonić dystans jaki dzieli nas w stosunku do gospodarek zachodnich. Zgadzam się z opinią Pani prof. Staniszkis, że rząd od półtora roku wmawia ludziom, że nie ma kryzysu. Jak się wmawia ludziom, że nie ma kryzysu, to w praktyce daje się sygnał, że jest dobrze, a jeżeli jest dobrze, to trudno od nich wymagać, żeby zgodzili się na jakiekolwiek zmiany, no bo po co, skoro jest dobrze. Obawiam się Polska zmarnowała najlepszy czas na przeprowadzenie reform i uporządkowanie tego wszystkiego co wpływa na efektywność gospodarki. A zgoda na zmiany była. Związki zawodowe i pracodawcy dogadali się, na przykład co do potrzeby zmian w zakresie prawa pracy. Gdy jest kryzys, pierwszym co się robi, to się patrzy, czy ja sam wydaje pieniądze sensownie, a niepotrzebne wydatki ograniczam. A co zrobił rząd? Rząd niestety zrobił spektakl po tytułem- szukamy oszczędności i od razu pokazał jak ich należy szukać: w postaci kruczków księgowych. Ministrowie szukali oszczędności, z czego większość okazała się tylko czystymi zapisami księgowymi na papierze. Tymczasem powinniśmy jak mantrę powtarzać: gospodarka i jeszcze raz gospodarka. Polska będzie miała znaczenie tylko wtedy, kiedy będzie silna gospodarczo.

F: Zwraca Pan uwagę na fakt, że wszyscy mówią co trzeba zrobić, a przychodzą do władzy i nadal tylko mówią. To raczej wie każdy Polak, a polityka w naszym kraju nie zmienia się.

M.Z.: Odpowiem cytatem z bajki Ignacego Krasickiego: „Kiedy wół był ministrem i rządził rozsądnie, szły, prawda rzeczy, z wolna, ale szły porządnie”. Głęboko wierzę, że po czasie „małp” w polityce powróci czas „wołów” a politykę na pokaz zastąpi polityka realna – polityka rozwiązywania problemów. Przykładem działań niespójnych, pod publiczkę jest to co robiła komisja Palikota „przyjazne państwo”, to było na łapu capu. Było tam za dużo działań pod publiczkę, a wprowadzane rozwiązania były tylko pojedynczymi zmianami, a nie szerszymi, systemowymi. Tymczasem regulacje są niespójne i niechlujne zarazem. To jest poważny problem. A jeszcze na dodatek straszy się urzędników, którzy mają złe prawo do realizacji, że jak popełnicie błąd to będziecie za to odpowiadać. Przykładem, który bawi mnie i śmieszy, ale także przeraża, jest dyskusja na temat tak zwanego jednego okienka, czyli rejestracji firmy w jednym urzędzie. To pokazuje kompletną niezdolność państwa polskiego do rozwiązania prozaicznego problemu. Poza tym jest to temat zastępczy. Owszem dobrze by było, żeby przedsiębiorcy mogli rejestrować firmę w sposób łatwy i bez zbędnej biurokracji, ale ważniejszym problemem jest jakość funkcjonowania tego przedsiębiorcy już po rozpoczęciu działalności. .

F: Zdrowie Polaków jest zagrożone, czy stronnictwo ma pomysł na uzdrowienie służby zdrowia?

M.Z.: Bardzo źle się stało, że reforma systemu zdrowia po drodze została schrzaniona. Doprowadzono do sytuacji, w której powołano Narodowy Fundusz Zdrowia, będący tak naprawdę instytucją tylko przekazującą pieniądze z jednego miejsca w budżecie, do drugiego miejsca w budżecie. Nic mądrego ani pozytywnego dla pacjenta z tego nie wynika. Propozycje rządu w sprawie zdrowia są nijakie. Będziemy się starali wypracować propozycję poprawy sytuacji w systemie zdrowotnym. Wydaje się, że należy powrócić do założeń reformy. Muszą być instytucje, które ze sobą będą konkurowały. Tylko konkurencja wymusza efektywność. Trzeba też odważnie powiedzieć, że będziemy mieć sprawną służbę zdrowia, w której część usług jest płatna, albo pieniędzy na nią będzie brakować

F: Kierował Pan Ministerstwem Rolnictwa, dziś niewiele się tam dzieje, przychyli się Pan do takiego stwierdzenia?

M.Z.: Sytuacja jest bardziej skomplikowana. Gdy weszliśmy do Unii Europejskiej, to aktywność władz krajowych siłą rzeczy jest mniejsza i powinna koncentrować się na lobbowaniu na rzecz Polski na forum Komisji Europejskiej. Co jest trudne, gdyż , interesy poszczególnych państw na forum europejskim są tak różne, że znalezienie rozwiązań wspólnych jest często problemem. Minister Sawicki ma dwa, trzy sukcesy, w tym obszarze, ale oczywiście zawsze można by chcieć więcej. Jeśli chodzi o rynek rolny, to minister rolnictwa ma niewielkie możliwości. Ceny produktów rolnych są bardzo niskie ale wynikają z sytuacji na rynku globalnym, a minister obojętnie, którego kraju członkowskiego, może tylko czarować, bo jego wpływ na rynek niewielki. To co generalnie mi się nie podoba to, to jak my wydajemy pieniądze unijne, a bardziej na co je wydajemy. Byłem i jestem gorącym zwolennikiem aby obszarów wsparcia było mniej, niż więcej.

F: … żeby wydatki nie były rozproszone, adresowane do najbardziej potrzebujących?

M.Z.: Tak. Jest ciągły dylemat, czy wsparcie ma być adresowane tylko do rolników, czy także do tych, którzy rolnikami są tylko na papierze, a jeżeli prowadzą działalność rolniczą, to ona nie jest podstawą ich funkcjonowania. Dziś pomoc jest adresowana do wszystkich, którzy mają jakiś kawałek ziemi.

F: Poważna debata nad przyszłością wsi jest potrzebna?

M.Z.: Może nie debatujmy o wszystkim naraz, bo takich jałowych debat było już wiele, ale skupmy się na konkretnych przedsięwzięciach. Na pewno trzeba przeprowadzić jeśli nie od razu reformę, to poważną dyskusję, a zaraz potem reformę Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Na razie ścierają się w tym zakresie, dwa skrajne poglądy, jeden, że KRUS należy zlikwidować, a drugi, że KRUS należy zostawić w niezmienionej postaci. Oba są fałszywe. Uważam, że zmiany są potrzebne. Tyle tylko, że należy przeprowadzić kompleks zmian, nie tylko w odniesieniu do samego KRUS-u. Potrzebna jest całościowa koncepcja, obejmująca kwestie dochodowości, podatku dochodowego, nowej definicji działalności rolniczej i samych zasad oraz warunków ubezpieczenia społecznego rolników. Po tylu latach dyskusji czas zabrać się w tej sprawie za konkretną robotę.

F: Dziękuję za rozmowę.


Marek Zagórski ma 42 lata, był posłem IV kadencji (2001-05), wiceministrem rolnictwa od maja 2006 do maja 2007, a wcześniej m.in. szefem gabinetu politycznego ministra rolnictwa Artura Balazsa (1999-2001). Był m.in. dyrektorem generalnym i wiceprezesem zarządu Wipasz S.A.. Obecnie jest członkiem zarządu Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej. Wiceprezesami SKL zostali Andrzej Łuszczewski i Adam Pawlicki, a sekretarzem generalnym Krzysztof Oksiuta. Z SKL związani byli m.in. Artur Balazs, Jan Maria Rokita, Aleksander Hall czy Bronisław Komorowski.

Źródło: farmer.pl