MSWiA przygotowało projekt ustawy, który wprowadza szczegółowe rozwiązania dla osób poszkodowanych przez powodzie. Projekt ustawy będzie określał rozwiązania jakie będą obowiązywać na wypadek powodzi, aby szybko zapobiec jej skutkom i usunąć szkody. Pomoc uruchamiana będzie na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów, co pozwoli w praktyce na szybkie udzielenie pomocy poszkodowanym.

Ustawa zakłada także likwidację administracji odpowiedzialnej  za gospodarkę wodną w układzie zlewniowym, zarządzanym obecnie przez Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej i 7 Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej. W jej miejsce miałoby powstać 16 Wojewódzkich Zarządów Gospodarki Wodnej. Rozwiązania w niej zawarte budzą opór środowisk związanych z gospodarką wodną. Zmianom przeciwne są Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej i związkowcy.

- Zmiany winny iść nie w kierunku rozdrabniania kompetencji, a w kierunku wzmocnienia roli Krajowego oraz Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej jako organu koordynującego zarządzanie i gospodarowanie wodami. Odejście w latach 90-tych od systemu podziału administracyjnego wód (na 49 województw) z wydzieleniem 7 regionów hydrograficznych zapoczątkowało nowoczesne, zgodne z najnowszą wiedzą, zarządzanie wodami. Ta sfera funkcjonowania kraju nie może podlegać krótkotrwałym celom lokalnych samorządów, gdzie na każdym kroku widać brak kompetencji i koncepcji długofalowych, a jedynie doraźne działania - twierdzi wprost Artur Furdyna przewodniczący Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy, ekspert RCB.

- Oczywiście dziś funkcjonujący system daleki jest od doskonałego, jednak ma dobrą bazę wyjściową, w postaci oparcia na zlewniach. By poprawić skuteczność powinno się zebrać jak najwięcej kompetencji w KZGW oraz RZGW wraz z włączeniem struktur środowiskowych Ministerstwa Środowiska, i stworzyć wzorem np. brytyjskim agencji wodno-środowiskowej, która miałaby moc nadrzędną nad wszelkimi samorządowymi strukturami - dodaje.

Jak twierdzi Furdyna on i jego koledzy chcą także zwrócić uwagę na bardzo wątpliwy aspekt ekonomiczny proponowanych zmian, które wiążą się  zamierzonymi z rosnącymi wydatkami budżetowymi.

- W znakomitej większości krajów wysoko rozwiniętych, do których pretendujemy, tworzone są ponad departamentowe agencje środowiska, które za jedno z głównych zadań mają koordynację działań dotyczących ograniczania ryzyka powodziowego - a nie usuwania skutków powodzi - zaznacza Artur Furdyna. 

O zdanie w sprawie postanowiliśmy ostatecznie zapytać Andrzeja Kraszewskiego, ministra środowiska. Tym bardziej, że wiadomo, że rząd ma nadzieję uchwalić ustawę powodziową jeszcze przed wyborami. - Bardzo upraszcza ona cały system kompetencji, jeśli chodzi o wały i zarządzanie zbiornikami wodnymi i rzekami. Zrobię wszystko, aby w Sejmie ta ustawa przeszła, ten bój o będzie ostry bój ekologów, różnych interesów - mówił jeszcze w maju premier Donald Tusk.

- Ustawa rzeczywiście jest istotna ze względu na pomoc przeciwpowodziową  - potwierdza minister Kraszewski. Chwali jednak tylko część przygotowanego prawa. - Pierwsza część nie budzi żadnych wątpliwości. Tam są zawarte ułatwienia, dotyczące likwidacji skutków powodzi oraz pomocy ludziom, dotkniętym przez powódź. Druga część dotyczy zmiany struktury zarządzania gospodarką wodną. Budzi wiele kontrowersji, ponieważ uważa się w środowisku wodnym, że stanowi ona odejście od tzw. gospodarki zlewniowej, która jest podstawą i naczelną zasadą Ramowej Dyrektywy Wodnej. Przejście na logikę wojewódzkiego zarządzania gospodarką wodną jest w ocenie ludzi związanych ze środowiskiem wodnym pogwałceniem tej zasady. Jako członka rządu mnie również obowiązują jego ustalenia, ale jestem bardzo daleki od szczęścia, gdy czytam propozycje tej ustawy - zaznacza minister.