W roku 2008 pracownicy Agencji Rynku Rolnego uznali, że czara goryczy sie przelała. Satnowczo nie podobały im si poczynania prezesa Bogdana Twarowskiego. Sporządzili list do premiera Donalda Tuska, w którym opisali, że Twarowski zasiadał w radach nadzorczych trzech spółek zależnych od spółki Elewarr (co jest działaniem bezprawnym). Ponadto kadra kierownicza dorzuciła i swoje trzy grosze, pisząc o niegospodarności prezesa, wykorzystywaniu urzędu do celów prywatnych, protekcję znajomych i mobbingu wobec pracowników.
Sprawę komentowała wtedy Julia Pitera: po kontroli w Agencji Rynku Rolnego, którą przeprowadziła Kancelaria Rady Ministrów, złożyłam doniesienie do prokuratury. Kontrola dokładnie prześwietliła działalność prezesa Agencji w zakresie polityki kadrowej, płacowej i wydatków.
Kiedy sprawa wyszła na jaw Twarowski działał szybko. Błyskawicznie odwołał dyrektora administracyjnego Krzysztofa Kornasia. Tuż po raporcie minister Pitery prezes Twarowski zwolnił go w trybie ekspresowym. - W ciągu dwóch godzin miało mnie już nie być w Agencji - wspomina Kornaś.Dlatego w Rejonowym Sądzie Pracy załozył sprawę przeciwko byłemu pracodawcy, czyli ARR. Bogdan Twarowski, który był świadkiem w na jednej z rozpraw, większości kluczowych decyzji, w swojej krótkiej karierze prezesa, nie pamiętał.
Po 20 miesiącach Sąd orzekł o przywróceniu dyrektora do pracy na wówczas zajmowane stanowisko.Kornaś złożył oświadczenie o chęci i mozliwości natychmiastowego przystapienia do pracy. Jednak z agencji otrzymał pismo, z którego wynikało, że jego wystapienie jest przedwczesne, gdyż ARR będzie występowało o uzasadnienie wyroku. Agencja broni się przed przywróceniem Kornasia, gdyż otworzyłoby mu to drogę do ewentualnego upominania się o odszkodowanie. Sprawa napewno nie jest jeszcze zamknięta.
Źródło: farmer.pl
Komentarze