W ubiegłym tygodniu doszło do spotkania przedstawicieli rady na którym poruszony takie problemy jak: spadek opłacalności produkcji, ignorowanie problemów rolnictwa przez władze regionalne, regulacje prawne dotyczące sprzedaży ziemi z zasobów państwowych.


Kiwus podkreślał niezadowalającą w ocenie rolników reakcję władz wojewódzkich i regionalnych na protesty organizowane przed Urzędem Wojewódzkim.

- Odbyły się dwa protesty przed Urzędem Wojewódzkim, w których uczestniczyliśmy jako rada powiatowa. Przeżyliśmy jednak duży zawód. Wcześniej władze wojewódzkie były uprzedzone pismami z naszymi postulatami. Niestety, nikt nie miał dla nas czasu - mówi Kiwus.

Według informacji izby, do biura samorządu rolniczego nie dotarły jeszcze żadne oficjalne odpowiedzi.

- Tłumaczenia rządowe, że to, co dzieje się na giełdzie chicagowskiej czy paryskiej przekłada się na polski rynek, a u nas nagle spadają ceny o 40 procent, nie są satysfakcjonujące. Naszym zdaniem, głównym winowajcą jest nasz rząd i ministerstwo rolnictwa. Mamy podstawy, by tak uważać. Mamy spółkę państwową Elewarr i ona pierwsza te najniższe ceny podała. Jeśli inne podmioty skupowe zobaczyły niskie ceny, zrobiły to samo. Widzimy, że dziedzina gospodarki, która przynosi państwu najwięcej korzyści jest ostatecznie mało interesująca dla państwa - dodaje szef opolskiej rady powiatowej Izby Rolniczej w Opolu.

Zdaniem Huberta Kiwusa, niepokoje rolnicze było widać również na dożynkach na Jasnej Górze, gdzie wygwizdano ministra rolnictwa.

- Nie było racjonalnej odpowiedzi z ust ministra rolnictwa. Jedynie Prezydent Bronisław Komorowski na dożynkach prezydenckich odniósł się do rolniczego trudu włożonego w produkcję żywności. Natomiast w Częstochowie nie było widać poparcie dla ministra - przypomina.