W podobnej sytuacji znalazł się Tadeusz Horn, właściciel gospodarstwa pod Olsztynem (woj. warmińsko-mazurskie), który popadł w kłopoty w wyniku umowy jaką podpisał wiosną ubiegłego roku.
-Pojawiła się przedstawicielka dużej firmy z branży rolnej Top Farms Agro, która zachęcała rolników do podjęcia produkcji nasiennej – opowiada Tadeusz Horn.-Warunki wydały mi się korzystne i podobnie jak kilku innych rolników z mojej okolicy zdecydowałem się na zawarcie umowy. Miałem wysiać dostarczony kwalifikat i uprawiać na swoich polach łubin żółty, a firma miała odebrać po żniwach zbiory i się ze mną rozliczyć.
Niechciany plon
-Podpisałem umowę jednostronnie, a dokument z podpisem prezesa miał mi zostać odesłany – opowiada nasz rozmówca.-Ponieważ czas już naglił, obsiałem 60 ha pola dostarczonym kwalifikatem. Przypominałem kontrahentowi o odesłaniu podpisanej umowy, ale uspokajano mnie, że przy najbliższej okazji umowę dostarczą. Gdy jednak po żniwach zgłosiłem, by odebrano zebrane 80 ton nasion usłyszałem, że firma żadnej umowy ze mną nie zawierała i plonów nie zabierze.
- Ja jednak ze swojej strony tą umowę podpisałem, a w jej świetle miałem za wyprodukowane nasiona otrzymać po 3 zł/kg. Odbiorca winien był mi zapłacić 240 tys. zł – skarży się rolnik spod Olsztyna. -Moje wielokrotne monity w tej sprawie nie odniosły skutku. Zamiast pieniędzy za wykonaną pracę otrzymałem od firmy wezwanie do zapłaty za niby zakupiony przeze mnie kwalifikat! - Dziś z odsetkami to ponad 50 tys. zł. Ja tymczasem by się ratować musiałem sprzedać nasiona na paszę, po 1,10 zł/g.
- Napisaliśmy skargę do prezesa Top Farms, Tomasza Zdziebkowskiego, ale list pozostał bez odpowiedzi. Moje pola na zlecenie zamawiającego kontrolował PIORiN i dokonał oceny polowej upraw. Dla kogo więc uprawiałem ten łubin i gorczycę? – pyta oburzony gospodarz.
Z informacji i dokumentów przekazanych przez naszego rozmówce wynika, iż podobne wezwania do zapłaty otrzymali również inni rolnicy w okolicy, którzy zdecydowali się na prowadzenie upraw nasiennych. Byli jednak i tacy, którzy zawarli umowy trójstronne, w których stroną trzecią była spółka Agro-Olsztyn, która miała zając się suszeniem i czyszczeniem nasion. Dyrektor Agro-Olsztyn Adam Turczyński w rozmowie telefonicznej ten fakt potwierdził.
Firma odpowiada…
Na prośbę poszkodowanego gospodarza spod Olsztyna zwróciliśmy się do Top Farms o wyjaśnienia w sprawie zaistniałej sytuacji. Zapytaliśmy również o możliwości rozwiązania sporu w sposób satysfakcjonujący rolników.
Z naszych rozmów i korespondencji w tej sprawie z firmą Top Farms wynika, że powstały konflikt to prawdopodobnie wynik „błędu w przepływie towarów i dokumentów”. Top Farms zobowiązał się też do wyjaśnienia spornej sprawy.
„Rozumiemy trudne położenie p. Horna, dlatego też dołożymy wszelkich starań, by pomóc ją wyjaśnić.” – czytamy w jednym z e-maili otrzymanych od firmy.
Z informacji od Tadeusza Horna oraz firmy Agro-Olsztyn wynika, że Top Farms faktycznie podjęła rozmowy w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Negocjacje trwają i mamy nadzieję, że spór uda się rozstrzygnąć z korzyścią dla wszystkich stron. Będziemy śledzić przebieg tych rozmów, a do tematu wrócimy, by poinformować o ich rezultatach.
Komentarze