Do pożarów doszło w odstępie dwóch dni w Kosobudach w gminie Złocieniec, w powicie drawskim (woj. zachodniopomorskie). Tragiczny w skutkach okazał się pożar, który wybuchł 19 sierpnia br. po godzinie 23. Paliło się ściernisko i baloty słomy na polu.
Do akcji gaśniczej zadysponowano strażaków z PSP w Drawsku Pomorskim, OSP Złocieniec i Wojskowej Straży Pożarnej z 2. Brygady Zmechanizowanej Złocieniec-Budowo. Jak się okazało, ogień pojawił się od iskry wznieconej przez zerwaną linię energetyczną, na którą spadł konar drzewa.
Działania utrudniał fakt, że kable energetyczne były wciąż pod napięciem. Strażacy do czasu przyjazdy pogotowia energetycznego nie mogli więc używać wody do gaszenia pożogi. W ruch poszły więc najpierw gaśnice proszkowe.
Niestety, w czasie działań jeden ze strażaków WSP z Budowa stracił przytomność. Koledzy natychmiast wezwali na miejsce karetkę i nie czekając na lekarzy przystąpili do reanimacji mężczyzny. Ich wysiłki nie odniosły jednak skutku. Ratownicy medyczni stwierdzili zgon strażaka.
Dwa dni później niemal w tym samym miejscu doszło do kolejnego pożaru, który osiągnął olbrzymie rozmiary. Paliły się ścierniska, baloty słomy i siana oraz sąsiednie nieużytki i las.
Ogień zauważono po godzinie 11.00. Na miejsce wysłano najpierw 11 zastępów straży pożarnej. Siły te jednak szybko okazały się zbyt skąpe, bo pożar błyskawicznie się rozprzestrzeniał. W efekcie w działaniach gaśniczych wzięły udział 24 zastępy strażaków zawodowych i ochotników, oraz helikopter gaśniczy. Opanowanie żywiołu utrudniał porywisty wiatr. Strażacy przez ponad 6 godzin walczyli z ogniem. Pożarniczy śmigłowiec wykonał w tym czasie ponad 30 zrzutów wody.
Spaliło się aż 95 ha ścierniska oraz 3 ha użytków leśnych. Wstępne ustalenia śledczych badających przyczyny pożaru wskazywały na podpalenie. Jak dowiadujemy się z fejsbukowych relacji ochotników z OSP Złocieniec, wczoraj konieczne były kolejne interwencje strażaków w tym samym rejonie.
Komentarze